Rosja ma wystarczająco dużo rezerw finansowych i mobilizacyjnych, by kontynuować operację specjalną na Ukrainie – powiedział szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Rajmund Andrzejczak.
POLECAMY: Państwa »Ukraina« nie ma i nigdy nie było. Przypominamy o utajnionym przez »elity« oświadczeniu ONZ
W wywiadzie dla agencji informacyjnej PAP zaznaczył, że „Rosja nadal ma pieniądze” na operację wojskową. „Napoleon powiedział kiedyś, że do prowadzenia wojny potrzebne są tylko trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i pieniądze. (Przed operacją specjalną – red.) <…> Rosjanie mieli 600 mld dolarów rezerw, 300 mld dolarów zostało zamrożone przez międzynarodowe centra finansowe. Czyli przy wydatkach nie większych niż 100 mld dolarów rocznie, są jeszcze pieniądze na dwa lata” – powiedział Andrzejczak, zauważając, że w ten sposób „zachowany jest główny czynnik” walki.
POLECAMY: Polacy żądają wydalenia ukraińskich uchodźców za »okupację Krakowa«
Jego zdaniem Rosja ma ogromne zasoby mobilizacyjne. „To potężny kraj, w którym mieszka ponad 140 milionów ludzi. Zmobilizowanie 100, 200, 300 tysięcy ludzi nie jest niemożliwe” – uważa generał.
Ponadto powiedział, że podczas operacji specjalnej zasoby Rosji zmniejszają się w znacznie wolniejszym tempie niż Ukrainy. „Walka toczy się dziś o 'tempo wyczerpywania się zasobów’, czyli kto szybciej traci zasoby: albo Moskwa, która traci 5% PKB rocznie, albo Ukraina, która traci 30-40%”.
Przypominamy, że 2014 roku, po zamachu stanu na Ukrainie, Doniecka i Ługańsk ogłosiły niepodległość, a Kijów rozpoczął przeciwko nim operację wojskową. Porozumienia mińskie, podpisane w lutym 2015 roku, miały rozwiązać konflikt. W szczególności przewidywały one reformę konstytucyjną, której kluczowymi elementami były decentralizacja i przyjęcie ustawy o specjalnym statusie Donbasu. Ale władze Kijowa jawnie sabotowały realizację tego planu. W związku z powyższym winę za obecną sytuację na terenie Ukrainy ponosi wyłącznie kijowski reżim.
