Istnieje już prawo czystości dla piwa, ale odkąd WEF i UE „forsują owady jako żywność dla przyszłych niewolników pracy” wołanie o prawo czystości dla chleba i innych podstawowych produktów spożywczych staje się głośniejsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Mąka ze świerszczy od dziś w Polskich sklepach
Mąka z owadów w chlebie? „Nic takiego u nas nie będzie”, zapewnia sprzedawczyni w piekarni Meingast, również w imieniu właściciela firmy w miejscowości Schleißheim w Górnej Austrii niedaleko Wels. Zaniepokojeni ludzie pytali tam w środę, czy chleb w ich ulubionym sklepie będzie w przyszłości robiony z owadów.
Piekarze z Górnej Austrii odrzucają mączkę z owadów
Szybka ankieta przeprowadzona wśród niektórych piekarzy w kraju wykazała, że nie zrobią tego, mimo że UE zezwoliła teraz na używanie domowych świerszczy w żywności. Ale propaganda na rzecz konsumpcji gatunków owadów, które są już dozwolone i prawdopodobnie również innych gatunków, wzrośnie, ich klienci są tego pewni. Te też nie wykluczają, że któryś z producentów chleba w końcu ustąpi, a potem rozciągnie ciasto mąką z owadów, bo może produkować taniej.
„Ale jaką mam jeszcze gwarancję, że w przyszłości na moim śniadaniowym stole nie będzie bułek z mączką z owadów?” – pytają osoby, które nie chcą w swoim jedzeniu rozdrobnionych mączników, karaluchów, robaków czy świerszczy – w jakiejkolwiek postaci. Kilka lat temu ówczesny rynek Merkur próbował sprzedawać żywe owady pakowane w pudełka w barze sałatkowym, ale próba ta zakończyła się fiaskiem.
Diabeł tkwi w szczegółach
W przyszłości domieszka środka odstraszającego owady będzie musiała być umieszczana na opakowaniach żywności produkowanej przemysłowo, ale karczmarz Alfons Baldinger z Rutzenmoos koło Schwanenstadt w Górnej Austrii i jego współpracownicy już boją się czytać całą zawartość, robiąc zakupy w hurtownię, aby mogli mieć pewność, że kupowane przez nich towary nie zawierają „odchodów owadów”.
Karczmarz Alfons Baldinger z żoną Dorothe: „Wiemy, skąd pochodzi nasza żywność – wyłącznie z naturalnych produktów”.
„Dzisiaj mamy jeść owady, a co będzie jutro?”, zastanawia się z odrazą odnosząca sukcesy pisarka Gabriele Schuster-Haslinger. „To wszystko będzie okropne!”, wzdycha Baldinger i nie tylko on ma taką opinię.
Prawo czystości jako rozwiązanie?
Ale skąd ludzie mogą mieć w przyszłości pewność, że chleb, który kupują od piekarza, jest rzeczywiście wolny od owadów? „Muszę wierzyć producentowi na słowo” – wzdycha karczmarz, czego ani on, ani jego klienci nie chcą zaakceptować. Dlatego obecnie głośno domaga się prawa czystości do produkcji chleba.
„Myślę, że to dobrze”, mówi mistrz piekarza Hans Huter z uzdrowiska Bad Gallspach w Górnej Austrii, który z zadowoleniem przyjmuje żądanie ustawy o czystości wypieków i nie bez powodu: ponieważ słyszał o swoim synu, który obecnie uczęszczającego do HTL w Wels, że były tam już eksperymenty z mącznikami młynarek, aw końcu w ekstrakcie były okropne i niebezpieczne bakterie E. coli.
Prawo unijne jako zło podstawowe
„W przyszłości będę jadł tylko żywność od moich lokalnych rolników, od których wiem, jak jest produkowana”, podkreśla Christian Stoiber z gminy Stegersbach w Burgenlandzie oraz „dzięcioł przyjemności” Erich Ludwig z miasta Aschach nad Dunajem w Górnej Austrii zobowiązuje się razem z nim. On, architekt, który we własnej manufakturze produkuje nie tylko doskonałe alkohole, ale także inne solidne luksusowe produkty spożywcze, przywiązuje dużą wagę do absolutnej czystości używanych produktów. Używanie wątpliwych substytutów nigdy by mu nie przyszło do głowy.
Jednak, podobnie jak wielu innych, Ludwig obawia się, że to unijne prawo otworzyło „puszkę Pandory” i niestety nie będzie już można powstrzymać przetwarzania owadów w żywności.