Ostatnie spotkanie sejmowej Komisji Kultury nie można zaliczyć do spotkań związanych z kulturą. Tomasz Sakiewicz, szef kilku gazet będących na usługach pisowskiej propagandy, wybuchł złością podczas obrad i obraził jednego z posłów.
POLECAMY: Kontrolerzy abonamentowi Poczty Polskiej w terenie. Czy musisz wpuścić kontrolera do domu?
W środę 7 lutego w sejmie odbyło się posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. Spotkanie zostało zwołane w związku z dwoma zgłoszeniami – jednym ze strony opozycji i drugim od posłów z PiS. Celem obu zapytań był wniosek, jaka stacja TVN otrzymała od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w grudniu.
Sprawa dotyczy wszczęcia postępowania przez szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w celu ukarania stacji TVN za emisję reportażu Piotra Świerczka „Siła Kłamstwa”. Reportaż dotyczy kontrowersji związanych z tzw. komisją smoleńską i jej przewodniczącym Antonim Macierewiczem.
Na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu pojawili się dziennikarze związani z pisowską propagandą, tacy jak Tomasz Sakiewicz i Samuel Pereira. – Jeżeli poprzestaniecie tylko na sporze politycznym, w który nas tutaj próbujecie wpakować, to zapomnicie, że mówimy o czymś dużo, dużo ważniejszym. Mówimy o wolności słowa. Jeśli kogoś wolność słowa uwiera, też ma do tego prawo, ale niech nie stanowi prawa, niech nie poucza innych. Każdy, kto jest po stronie wolności słowa, zapamiętajcie to, ma zawsze rację – przekonywał Sakiewicz komisję.
Zgodnie z zasadą, jaka panuje w PiS Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny kilku prorządowych gazet, wykorzystał posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu, aby zaatakować TVN. W swojej wypowiedzi stwierdził, że klimat, w którym występują młodzi dziennikarze, jest „parszywy” dla kogoś, kto ceni wolność słowa i uważa sowiecką dominację za coś bardzo złego.
Patrzę na tych młodych dziennikarzy i zastanawiam się, co oni mają w głowie, gdy przychodzą do pracy – do stacji, którą zakładała wojskowa bezpieka – mówił Sakiewicz.
Redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” odpowiedział poseł PO Krzysztof Mieszkowski. – Dla was kryteria autorytarnego państwa, kryteria manipulowania opinią publiczną, przekłamywania faktów, są normą. Te normy, niestety, konsumuje polskie społeczeństwo, płacąc abonament za telewizję publiczną. Zamiast łkać na stoły komisji kultury, odpowiedzcie sobie na pytanie: dlaczego nie ma solidarności wśród dziennikarzy? – dopytywał polityk KO.
– To spotkanie też mi się bardzo podoba. Jestem uwiedziony tym, że dziennikarze, dziennikarki reżimowych mediów leją krokodyle łzy. Nie beczcie, jak takie beksy, cholera jasna. Bądźcie damami przynajmniej – kpił parlamentarzysta.
Działacz pisowskiej propagandy w odpowiedzi zwyzywał posła od chamów. – Przepraszam, czy ten cham może nas przestać obrażać? Mam swoją godność i żaden cham, nawet jeżeli nosi mandat poselski, nie będzie obrażał nas i naszych dziennikarzy – powiedział dziennikarz.
Jego koleżanka dodała grzecznościowe „uprzejmie prosimy”, co tylko szczególna absurdalność sytuacji.