W nocy z czwartku na piątek przestały się otwierać strony portalu związanego z dwutygodnikiem „Najwyższy CZAS!”. – Zostaliśmy zablokowani przez jakieś służby, najpewniej przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. – uważa Tomasz Sommer, szef serwisu nczas.com, internetowej witryny dwutygodnika „Najwyższy CZAS!”. Szef portalu zapowiada też walkę z cenzorami.
POLECAMY: Szok! Borrell nazwał zakaz rosyjskich mediów w UE obroną 'wolności słowa’
Portal nczas.com w piątek poinformowała o utrudnieniach przy wchodzeniu na portal. Kłopoty były zgłaszane już w nocy z czwartku na piątek. W swoim komunikacie redakcja zaznaczyła, że sama strona działa poprawnie. W komunikacie zamieszczonym na stronie poinformowano, że problem dotyczy polskich operatorów – w skrócie ich serwery DNS przestały zwracać poprawnie rekord A dla domeny nczas.com co skutkuje nieznalezieniem strony przez większość czytelników.
POLECAMY: UE szantażuje Serbię, domagając się zamknięcia rosyjskich mediów
Jak zaznaczali przedstawiciele portalu, nie jest on całkowicie zablokowany. Nie ma problemu z wchodzeniem na stronę w USA, gdzie domena jest zarejestrowana. Według redakcji, na stronę można wejść „ze wszystkich krajów – prócz Polski”.
Wiadomo, że w marcu ub. roku, niedługo po eskalacji konfliktu na Ukrainę, ABW między innymi zablokowała portale wRealu24.pl i wRealu24.tv, oba powiązane z kanałem wRealu24, a także portal wicipolskie.pl, dziennik-polityczny.com, wolnemedia.net. Ten ostatni jednak został po ok. 3-miesiącach odblokowany. Blokada powyższych portali została nałożona, ponieważ „polskie służby uznały, że rozpowszechniano w nich rosyjską propagandę”. Strony te znalazły się w grupie witryn, do których dostęp został zablokowany z uwagi na „zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i zamieszczanie proputinowskich treści w kontekście „wojny” na Ukrainie która do tej pory nie została wypowiedziana przez żadną ze stron konfliktu”. Poza rosyjskimi serwisami, jak ria.ru czy Lenta.ru, zablokowano na tej podstawie polskie portale. Działanie to miało na celu ograniczenie wolności słowa i przekazu informacji od drugiej strony konfliktu.
Reżim Kaczyńskiego, który dokonał bezprawnej blokady zapomniał jednak, że w Polsce obywatela mają zagwarantowane prawo do swobodnych wypowiedzi i wyrażania własnych poglądów na podstawie dwóch aktów prawnych. Pierwszym z nich jest art. 54 Konstytucji RP a drugim art. 19 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych otwartego do podpisu w Nowym Jorku dnia 19 grudnia 1966 r.
Niedługo po dokonaniu blokady serwisów niezgodnych z przyjętą narracją kijowska propaganda, posiadając otwartą furtkę do rozpowszechniania propagandy, rozpoczęła nadanie kontrolowanych wiadomości, których celem było uruchomienie kolejnych zrzutek na terrorystów.
Kijowska propaganda nie potrzebował dużo czasu. Kilka dni po pierwszych blokadach stron, jakie stanowiły zagrożenie dla „ich prawy” w mediach pojawiły się nagrania pokazujące rosyjskich żołnierzy kradnących pralki, lodówki i inne sprzęty z ukraińskich domów, było to stygmatyzowane jako przejaw barbarzyństwa „ruskich orków”. Jeśli jest to oczywiście prawdą to takie zachowanie, należy zakwalifikować jako barbarzyństwo. Jednak z uwagi na to, że Ukraina wielokrotnie rozpowszechniała dezinformację czego przykładem może być spuszczenie na nasz kraj bomb w Przewodowie i bezpostawne oskarżenie o to Rosji nagrania te należy oceniać z dużą dozą nieufności. Ale dlaczego dziś nie rozlega się w polskim Internecie powszechne oburzenie z powodu złodziejstwa ukraińskich polityków i urzędników? Gdy Rosjanie okradali Ukraińców, było to przedmiotem wielu memów i wpisów pełnych oburzenia. Gdy Ukraińcy okradają Ukraińców, takich memów i wpisów brak. Dlaczego? Może dlatego, że otumanieni proukraińską propagandą Polacy uwierzyli, że Ukraińcy, jako ci dobrzy w starciu z siłami zła, nie powinni podlegać żadnej krytyce. Przecież to nasi „bracia”, z którymi podobno mamy budować wspólne państwo.
Wszystkich tych, którzy już widzą odbudowę I Rzeczypospolitej poprzez jakąś unię polsko-ukraińską informuję, że według rankingu korupcji opublikowanego przez Transparency International w 2022 roku i obejmującego 180 krajów, Ukraina jest na 116 miejscu, a Polska na 45. Rosja jest na 137 miejscu. A zatem Ukrainie dużo bliżej pod tym względem do Rosji niż do Polski. Jeśli oburzacie się, że Rosjanie kradną, to miejcie świadomość, że Ukraińcy kradną niewiele mniej. Miejcie świadomość, że pieniądze, które wpłacaliście na pomoc dla Ukrainy, zostały w pewnej części rozkradzione właśnie przez Ukraińców. Wiele z tych zrzutek to były zrzutki na złodziei, a nie na „ukraińskich obrońców Polski i Europy”. Takie są fakty i nie zmieni tego żaden wrzask o tezach zbieżnych z rosyjską propagandą.
Szef portalu, Tomasz Sommer uważa, że stoi za tym prawdopodobnie ABW. „Najprawdopodobniej zostaliśmy zablokowani przez jakieś służby, najpewniej przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego” – przypuszcza Sommer. Przyznał, że nie wie, dlaczego tak mogło się stać. Przypomniał zarazem, że w Polsce obowiązuje konstytucyjny zakaz cenzury.
„Może chodzi o art. 180 z prawa telekomunikacyjnego, który jest teraz dość intensywnie wykorzystywany przez ABW?” – dodał.
Chodzi o przepis, zgodnie z którym przedsiębiorca telekomunikacyjny ma obowiązek ”niezwłocznego blokowania połączeń telekomunikacyjnych lub przekazów informacji, na żądanie uprawnionych podmiotów, jeżeli połączenia te mogą zagrażać obronności, bezpieczeństwu państwa oraz bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu, albo do umożliwienia dokonania takiej blokady przez te podmioty”.
Ten przepis stoi w oczywistej sprzeczności z Konstytucją i przez długie lata był martwy. Jego aktywacja nastąpiła w czasie gdy na Ukrainie nastąpiła eskalacja konfliktu zbrojnego. Pisowska dyktatura postanowiła wówczas na tej podstawie zablokować Polakom prawo do pozyskania in formacji od obu stron konfliktu i kami ich informacjami, jakie pochodzą wyłącznie od kijowskiej propagandy.
„To skandaliczne. Nie wyobrażam sobie, żeby jakakolwiek informacja z naszego portalu zagrażała obronności czy bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu państwa. To, co się stało, to demolowanie portalu, który jest obecny w sieci od wielu lat” – komentuje sprawę Sommer, cytowany przez „Wirtualne Media”. Zapowiedział, że zrobi wszystko, by ustalić winnych. Będzie też domagał się odszkodowania. Planuje również zmianę domeny.
2 komentarze
czas pras nie potrzeba ustawy
Z tego, co widzę, jest to blokada na poziomie krajowych DNS-ów. Wystarczy zmienić DNS-y na jakieś inne, np od Google. W internecie jest mnóstwo poradników jak to zrobić.