W rozmowie z tygodnikiem „Newsweek”, były członek PiS, Marek Zagrobelny, powiedział, że był świadkiem fałszowania przez swoją dawną partię. Dokładnie opisał sposób postępowania członków komisji i mężów zaufania, którzy uczestniczą w tej nieuczciwej praktyce.
POLECAMY: PiS ma plan na wybory! Sasin ogłosił nowe preferencyjne wsparcie dla wybranych
W najnowszym wydaniu tygodnika „Newsweek” została opublikowana rozmowa Renaty Grochal z byłym polityką PiS, Markiem Zagrobelnym. W ciągu ostatnich 12 lat Zagrobelny brał udział w korpusach ochrony wyborów organizowanych przez partię Kaczyńskiego oraz zasiadał w komisjach wyborczych z ramienia pisowskiej dyktatury. Zagrobelny powiedział, że członkowie korpusu ochrony wyborów z ramienia reżimowej partii PiS, którzy zasiadają w komisjach, mają dostęp do kart wyborczych, spisu wyborców i całego postępowania wyborczego. Ludzie z PiS dyskretnie dodają krzyżyki na kartach wyborczych lub fałszują podpisy wyborców. – powiedział dziennikarce Zagrobleny.
W dalszej swojej wypowiedzi były członek PiS stwierdził, że po uznaniu, uwzględnieniu zaangażowania w swoje działania, biorąc pod uwagę dyskretnie długopis i nakładając krzyżyk na opuszkę palca. zgodnie z jego zeznaniami, jeśli głos został oddany na Koalicję Obywatelską, a karta jest dotykana przez komisję, wniosek jest wnioskiem o wydanie imienia na dokument, co powoduje, że pozostawiony wniosek o wydanie krzyżyk w innym miejscu, co dotyczy wniosku o wydanie opinii. Marek Zagrobelny jest autorem książki „Pokochać PiS”.
Marek Zagrobelny, były członek PiS, opisał, jak członkowie komisji wyborczej tej partii fałszowali wyniki wyborów. Według niego, po zamknięciu lokali wyborczych, członek komisji wyjmuje dyskretnie długopis i nanosi krzyżyk na opuszku palca. Następnie, gdy ręka jest w kontakcie z kartą wyborczą, jeśli głos został oddany na Koalicję Obywatelską, to chucha na ten palec, co powoduje, że tusz na palcu wilgotnieje i przystawia krzyżyk przy liście innej partii. W każdym takim przypadku głos staje się nieważny. Zagrobelny jest autorem książki „Pokochać PiS”.
Politycy opozycji krytykują te twierdzenia i nie biorą ich za prawdziwe. Roman Giertych uważa, że występują pojedyncze przypadki fałszerstwa jednak to nie ma wpływu na wynik wyborów, gdyż w Polsce zasadniczo exit poll zgadza się z ostatecznym rezultatem. Inna rzecz, że za PiS wybory nie są równe. Z kolei Anna Maria Żukowska z Lewicy uważa, że takie narracje są szkodliwe i zniechęcają ludzi do udziału w wyborach.
“Takie wyssane z palca narracje mogą zniechęcić ludzi do pójścia na wybory w ogóle. Ale rozumiem, że Newsweek już szykuje podglebie na komentowanie wyborczego wyniku. Ja uważam takie teksty, jeszcze do tego promowane na okładce, za nieodpowiedzialne” – napisała Anna Maria Żukowska z Lewicy.