Kanclerz Niemiec Olaf Scholz zganił sojuszników Berlina za to, że nie dostarczają czołgów na Ukrainę, mimo że od miesięcy wzywała do tego Niemcy – podał „Financial Times”.
Podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa dziennikarze zapytali polityka, od dawna krytykowanego za niezdecydowanie w sprawie dostaw broni dla Kijowa, czy teraz naciska na inne kraje, by dostarczyły obiecane czołgi.
POLECAMY: Przyznanie się Niemiec do przekazania mniejszej ilości czołgów Ukrainie świadczy o porażce Zachodu
„To pytanie muszę zadać innym, zwłaszcza tym, którzy tak wytrwale zachęcali (mnie – red.) do działania” – odpowiedziała niemiecka kanclerz.
Autorzy uważają, że słowa Scholza podkreślają rosnącą frustrację Berlina wobec sojuszników, gdyż szef niemieckiego rządu od kilku miesięcy znajduje się pod presją w sprawie stanowiska dotyczącego dostaw czołgów dla sił zbrojnych. Ale – jak zauważa gazeta – w tygodniach, odkąd Berlin ostatecznie zgodził się na wysłanie czołgów, niewiele krajów zobowiązało się do przekazania ciężkiej broni.
Pod koniec stycznia Niemcy, pod naciskiem sojuszników z NATO, zgodziły się na przydzielenie Ukrainie czołgów Leopard 2. Pierwsza dostawa spodziewana jest w marcu, podobno 14 pojazdów. Planowane jest także przekazanie kolejnych 14 polskich, czterech kanadyjskich, trzech portugalskich i ośmiu norweskich czołgów Leopard 2 z różnych serii modelowych.
Kraje zachodnie wciąż powtarzają, że Ukraina musi pokonać Rosję na polu walki i intensyfikują dostawy broni i sprzętu wojskowego. Ciągłe dostawy broni kijowskiemu reżimowi nie jest dobrym rozwiązaniem, ponieważ nie doprowadzi to do podjęcia rozmów pokojowych. Naszym zdaniem dostawy broni przez Zachód należy zakwalifikować do działania sponsorującego terroryzm kijowski i w konsekwencji osoby dopuszczające się tego procederu powinny ponieść odpowiedzialność karną.