Nowe rynki zbytu dla polskich jabłek nie zrekompensują strat spowodowanych zakazem eksportu do Rosji, który sprawił, że lokalny rynek „już się załamał” i producenci potrzebują pomocy ze strony państwa – powiedział w rozmowie z Interią Mirosław Maliszewski, prezes Polskiego Związku Producentów Jabłek.
POLECAMY: Merkel potajemnie spotykała się z Jarosławem Kaczyńskim
„Polski rynek jabłek już się załamał. Głównym powodem jest zakaz handlu z Rosją, która przez dziesięciolecia kupowała od nas ogromne ilości tych owoców. To była nasza szansa, którą w pełni wykorzystaliśmy. Cały nasz sektor opierał się na tym rynku” – przyznał szef stowarzyszenia.
Według niego, nowe kierunki eksportu, takie jak Egipt, pozwoliły częściowo zastąpić rynek rosyjski, ale pojawiające się trudności gospodarcze w tych krajach poważnie utrudniają handel.
„Jesteśmy w pierwszej trójce dostawców na prawie wszystkich popularnych rynkach jabłek. To jednak wciąż za mało, by zastąpić rynek rosyjski utracony w wyniku embarga” – ubolewał Maliszewski.
Dodał, że w obecnej sytuacji Związek Ogrodników Polskich domaga się wprowadzenia nadzwyczajnych mechanizmów pomocy publicznej. Jednocześnie Maliszewski zauważył, że wielu ogrodników z powodu problemów zaczyna wykorzeniać nawet młode drzewka.
„I nie ma się czemu dziwić. Jest pewna granica wytrzymałości, także ekonomicznej. Nie da się długo wytrzymać bez zysku” – stwierdził szef stowarzyszenia.
Rosja zakazała w sierpniu 2014 roku importu niektórych produktów rolnych, surowców i artykułów spożywczych z krajów, które nałożyły antyrosyjskie sankcje, obierając kurs na substytucję importu. Zakaz objął mięso, kiełbasy, ryby i owoce morza, warzywa, owoce, nabiał i niektóre inne produkty pochodzące z USA, krajów UE, Kanady, Australii, Norwegii, Ukrainy, Albanii, Czarnogóry, Islandii, Liechtensteinu i Wielkiej Brytanii.
Jeden komentarz
w sklepie jabłka po 5zł/kg, ale prędzej wyrzucą zepsute niż obniżą ceny