Legnicki Sąd Rejonowy wydał niecodzienny wyrok: przyznał, że co prawda działalność gospodarcza legniczanki została uznana za pozorną, ale nie musi ona zwracać z tego powodu do ZUS 230 tys. zł pobranych zasiłków. Takie orzeczenie to rzadkość w polskich sądach.
Prawnik specjalizujący się w sprawach ubezpieczeń społecznych z Legnicy, opublikował na Facebooku wpis pod tytułem „Nie warto odpuszczać”, w którym przekazał informację o wyroku Sądu Rejonowego w Legnicy z 15 lutego, który jeszcze nie jest prawomocny. Na załączonej do wpisu kopii wyroku można przeczytać, że klientka prawnika, której działalność gospodarczą inny sąd uznał za pozorną, nie musi zwracać ZUS-owi pobranych zasiłków (chorobowego, macierzyńskiego i opiekuńczego) o łącznej wartości 230 tysięcy złotych.
POLECAMY: ZUS wydał 1,8 miliarda zł na nagrody i premie. Tylko w 4 lata
Legnicki prawnik opublikował wpis na Facebooku, w którym poinformował o wygranej ważnej sprawie przeciwko ZUS. Chodziło o sprawę zwrotu ponad 230 tysięcy złotych zasiłku. Decyzja ZUS o zwrocie świadczeń została wydana po tym, jak sąd apelacyjny stwierdził, że płatnik nie podlega ubezpieczeniom, ponieważ nie prowadził rzeczywistej działalności gospodarczej, a jedynie udawał jej prowadzenie. Mimo przegranej sprawy o prowadzenie działalności gospodarczej, klientka prawnika nie musiała zwracać wcześniej otrzymanych zasiłków.
W rozmowie z money.pl, legnicki prawnik specjalizujący się w sprawach ubezpieczeń społecznych, wyjaśnił, że sąd jeszcze nie wydał pisemnego uzasadnienia do wyroku, ponieważ orzeczenie zostało ogłoszone zaledwie kilka dni temu. Jednakże, według Sowińskiego, kluczowe dla legnickiego sądu było ustalenie, czy kobieta miała świadomość, że pobierając świadczenia z ZUS, nie należały się jej.
Prawnik wyjaśnił, że sąd zapoznał się z całym materiałem dowodowym, w tym dokumentacją, którą ZUS wymieniał z jego klientką w czasie prowadzenia przez nią pozorowanej działalności gospodarczej. W dokumentacji znajdowały się różne dokumenty, w tym zawiadomienia o kontroli jej firmy.
Ekspert dodał również, że jego klientka działała zgodnie z ówczesnymi przepisami, które umożliwiały przedsiębiorcom pobieranie wysokich świadczeń w razie choroby czy macierzyństwa, jeśli wpłacili chociaż jedną wysoką składkę dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego. Przepisy te obowiązywały jeszcze kilka lat temu.
Jak wynika z powyższego, część osób, które korzystały z tego przepisu, ma dziś problemy z ZUS-em i toczy z nim spory sądowe o zwrot pobranych świadczeń. W wielu przypadkach ZUS posądza ubezpieczonych o prowadzenie pozornej działalności gospodarczej i dokładnie bada ich przychody z działalności przed, w trakcie i po zakończeniu pobierania świadczenia. Jeśli ubezpieczony nie miał w tych okresach żadnych przychodów, to udowodnienie, że faktycznie prowadził firmę, może okazać się trudne.
Warto w tym miejscu podkreślić, że w Polsce nie występuje tzw. precedens co powoduje sprawy o zwrot świadczeń to prawdziwa loteria, gdyż na wygraną czy przegraną składa się nie tylko dobre przygotowanie do sprawy. Zależy to również od tego, w jakim regionie Polski się sądzimy i jakie poglądy ma dany sędzia.
To powoduje, że każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie i wiele zależy od konkretnych okoliczności.
W przypadku legnickiej fryzjerki Sąd Okręgowy w Legnicy uznał, że chociaż prowadziła ona pozorną działalność, to jednak miała ona takie cechy jak ciągłość, zarobkowość i zorganizowanie, co pozwalało na ubezpieczenie się i pobieranie świadczeń z ZUS-u. Dlatego ZUS nie może żądać od niej zwrotu świadczeń. Jednak w innych przypadkach, np. gdy przedsiębiorcy prowadzą pozorną działalność bez żadnych realnych dochodów, ZUS może uznać, że nie mieli oni prawa pobierać zasiłków i żądać zwrotu pobranych świadczeń.
Mimo że wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy stał się prawomocny, Zakład Ubezpieczeń Społecznych go nie zaakceptował i zdecydował się złożyć skargę kasacyjną w tej sprawie.
Nieoficjalne informacje sugerują, że ZUS w Legnicy przeprowadza obecnie intensywne kontrole wśród swoich ubezpieczonych, w związku z aferą, która miała miejsce kilka lat temu. W tamtym okresie naczelnik wydziału zasiłkowego w Legnicy, Franciszek W., oraz jedna z jego pracownic, Violetta R., zostali zwolnieni z pracy po tym, jak kontrola wykazała liczne nieprawidłowości, a prokurator z Jeleniej Góry postawił im zarzuty karne. Według lokalnej prasy, kilkunastu pracowników ZUS oraz ich rodzin miało być zaangażowanych w proceder wyłudzania świadczeń, który trwał przez siedem lat i doprowadził do zawyżenia wypłat o łączną sumę 2,9 mln zł.
Według informacji, osoby z rodzin urzędników ZUS tworzyły firmy i przez kilka miesięcy wpłacały najwyższe składki na ubezpieczenie chorobowe. Następnie, gdy uzyskały odpowiednie uprawnienia, występowały o wysokie świadczenia. Prokuratura z Jeleniej Góry ustaliła, że ubezpieczeni przedsiębiorcy nie byli należycie kontrolowani przez urzędników ZUS, którzy mieli taki obowiązek. W 2021 r. prokurator postawił zarzuty karne dwojgu urzędnikom legnickiego ZUS, a sprawa jednego z nich, Franciszka W., jest wciąż przedmiotem procesu, którego kolejna rozprawa ma się odbyć w kwietniu 2023 r. – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, prok. Tomasz Czułowski.
W przypadku oskarżonej Violetty R. sprawę umorzono, jednak jeleniogórska prokuratura nadal bada inne aspekty tej sprawy. Dochodzenie w sprawie przyznawania zasiłków w Legnicy również nie zostało jeszcze zakończone.