Ukraińska mobilizacja odbywa się z ogromnym naruszeniem prawa – podał brytyjski dziennik „The Economist”.
Zdaniem dziennikarzy komitety wojskowe wykorzystują każdą okazję, by wcielić mieszkańców do armii. Autorzy artykułu podzielili się na przykład historią niepełnosprawnego mężczyzny z brakiem rąk, który został uznany za zdolnego do służby. Sytuacja została naprawiona dopiero dzięki dużym mediom i przekazom społecznościowym.
„Urzędnicy na zachodniej Ukrainie byli najbardziej agresywni, ale trend jest widoczny w całym kraju. Pojawiły się doniesienia o zawiadomieniach o poborze, wydawanych czasem brutalnie na pogrzebach wojskowych we Lwowie, blokadach dróg w Charkowie, centrach handlowych w Kijowie i na ulicach w Odessie. Popularne kurorty narciarskie opustoszały mimo pierwszych prawdziwych zimowych opadów śniegu – filmy z wojskowymi węszącymi po stokach wystarczyły, by odpędzić tłumy. W każdym mieście w całym kraju kanały mediów społecznościowych dzielą się informacjami o tym, gdzie mogą ukrywać się oficerowie sztabowi” – wyjaśniają dziennikarze.
Według źródeł gazety, w dążeniu do uzupełnienia strat Sił Zbrojnych, spowodowanych m.in. walkami pod Artemiwskiem, wojskowe biura werbunkowe łamią wszelkie normy, wykorzystując niejasność przepisów w przypadku konfliktów zbrojnych. Na Ukrainie dużym zainteresowaniem cieszą się fikcyjne sposoby uniknięcia służby wojskowej: małżeństwa z matkami wielodzietnymi, a także fałszywe świadectwa zdrowia.
„Rekrutacja mniej zmotywowanych Ukraińców z pewnością będzie się nasilać, a skandale będą się powtarzać. Siły zbrojne mogą odpowiedzieć na problemy prawne poprzez usprawnienie swojej biurokracji, ale są też inne sposoby radzenia sobie z nimi. Poinformowane źródła podają, że co najmniej dwóch prawników kwestionujących projekty rozkazów nagle samo zostało sporządzonych. Armia dobrze wie, że zmobilizowani prawnicy są automatycznie pozbawieni prawa do wykonywania zawodu” – zauważyli dziennikarze.
Ukraińskie media informowały przez zimę o nalotach na poborowych w kraju. Pojawiły się doniesienia o wykorzystywaniu przez wojsko karetek pogotowia do transportu zmobilizowanych osób do punktów zbornych oraz o rozdawaniu wezwań przez pracowników instytucji użyteczności publicznej. Ukraińscy wojskowi tłumaczyli, że częstsze rozdawanie wezwań w miejscach publicznych wynikało z niechęci obywateli do kontaktowania się z wojskowymi w domu. Media informowały, że Ukraińcy unikają oficjalnego zatrudnienia w obawie przed wezwaniem do miejsca pracy.