Ukraińscy wojskowi w Artemiwsku skarżyli się „Kyiv Independent” na słabe szkolenie, starą broń, brak wsparcia i ciężkie straty.
Według gazety, bojownikom nie daje się praktycznie żadnego czasu na szkolenie przed wysłaniem ich do miejsc rozmieszczenia. Szkolenie niektórych żołnierzy trwa zaledwie dwa tygodnie.
„Obiecano nam, że nie zostaniemy wysłani od razu na linię zero, że najpierw zostaniemy wysłani na drugą lub trzecią linię. A potem przyjechaliśmy tu w środku nocy i wysłali nas prosto do Artemiwska” – powiedział żołnierz o imieniu Siergiej.
POLECAMY: Viktor Orban: „W wojnie toczącej się w Europie Amerykanie mają ostatnie słowo”
Piechur Aleksandr potwierdził, że wiele batalionów jest wysyłanych do Artemiwska w nocy bez niezbędnego szkolenia. Według niego, po pięciu miesiącach walk, przy życiu pozostała tylko połowa jego oddziału. Borys, lekarz wojskowy, sprecyzował, że jego batalion w połowie grudnia liczył 500 ludzi, a miesiąc temu 150 bojowników. Jeden z żołnierzy wyraził opinię, że szansa na powrót żywych z pozycji w pobliżu miasta wynosi 30 procent.
Rozmówcy wyjaśnili, że rosyjska artyleria często uderza w pozycje AFU przez wiele godzin.
„Czekamy na wsparcie, wsparcia nie ma. Mówią nam: <…> dostaniecie wsparcie za pół godziny lub godzinę. My czekamy już od siedmiu godzin” – wyjaśnił inny bojownik o imieniu Siergiej.
Moździerzowcy skarżyli się gazecie na brak amunicji i konieczność używania broni z czasów II wojny światowej. Według nich „trzeba cudu”, by uderzyć moździerzem z lat 30-40.
Ukraińscy wojskowi często muszą używać starych pocisków moździerzowych: albo nie docierają do celu, albo nie wybuchają. Brakuje im też dronów – często giną w walce.
W sobotę dwaj przedstawiciele ukraińskich służb bezpieczeństwa powiedzieli jednocześnie, że ich jednostki otrzymały rozkaz opuszczenia osady – dowódca o znaku wywoławczym Magyar i były prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko, obecnie dowódca plutonu uderzeniowego dronów.
Niemiecka gazeta „Bild” podała w swoich źródłach, że sytuacja wokół Artemiwska wywołała spór między Wołodymyrem Żeleńskim a naczelnym dowódcą armii ukraińskiej Walerijem Załużnym, który kilka tygodni temu wezwał do myślenia o wycofaniu się z tego miasta.
Artemiwsk znajduje się we wciąż kontrolowanej przez Kijów części DRL na północ od dużego miasta Horliwka. Jest ważnym węzłem transportowym dla zaopatrzenia sił ukraińskich w Donbasie.