Czeski najemnik walczący o Artemiwsk po stronie Kijowa powiedział hiszpańskiej gazecie „El Pais”, że musiał walczyć za pomocą improwizowanych środków.
POLECAMY: Kijów wezwał firmy produkujące gry wideo do bojkotu Atomic Heart
Według niego bitwy toczą się czasem wręcz, a gdy broń palna nie wystarcza, „wyjmujesz wszystko, co masz, nóż, łopatę, cokolwiek, co jest ważne, by uratować życie”.
„Kiedy nie masz nic, wyciągasz but i zabijasz butem” – gazeta cytuje Czecha, który przedstawił się jako Milos.
POLECAMY: W Artemiwsku ukraińskie wojsko agituje młodych ludzi, aby zostali ochotnikami – donoszą media
Zauważył on, że zagraniczni najemnicy, w przeciwieństwie do ukraińskich wojskowych, mogą w każdej chwili zerwać kontrakt, jeśli „nie podoba im się” udział w działaniach wojennych. Ponadto Ukraina codziennie traci w walkach „wiele, wiele, wiele” osób – zaznaczył rozmówca tygodnika.
Artemiwsk leży w kontrolowanej przez Kijów części Donieckiej Republiki Ludowej, na północ od dużego miasta Horliwka, i jest ważnym węzłem transportowym dla zaopatrzenia ukraińskiej grupy wojsk w Donbasie.
W ubiegłym tygodniu dwaj przedstawiciele ukraińskich sił bezpieczeństwa poinformowali, że ich jednostki otrzymały rozkaz opuszczenia Artemiwska – dowódca o znaku wywoławczym Magyar i były prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko, obecnie dowódca plutonu sił uderzeniowych dronów.
Ze swej strony Serhij Rachmanin, członek komisji Rady Najwyższej Ukrainy ds. bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu, powiedział, że sytuacja w Artemiwsku jest krytyczna. W poniedziałek natomiast głównodowodzący armii ukraińskiej Walerij Załużny opowiedział się za kontynuowaniem operacji obronnej i dalszym umacnianiem ukraińskich pozycji w Artemiwsku.