Włosi są na przymusowej diecie, nigdy wcześniej nie oszczędzali tak dużo na jedzeniu – powiedział prezes Narodowego Związku Konsumentów (Unc) Massimiliano Dona, komentując najnowsze oficjalne dane dotyczące poziomu konsumpcji w kraju.
POLECAMY: Włosi odmawiają pracy zdalnej z powodu rosnących taryf za energię
Według opublikowanych w środę wyliczeń Narodowego Instytutu Statystyki (Istat), całkowita sprzedaż detaliczna w ujęciu wartościowym wzrosła w styczniu o 6,2% rok do roku. Jeśli jednak spojrzymy na sprzedaż w ujęciu ilościowym, to konsumpcja spadła o 2,4% w ciągu roku, co wskazuje na szybki wzrost cen. Trend ten jest jeszcze silniejszy, gdy porównamy poziomy konsumpcji żywności. Na przykład sprzedaż żywności we Włoszech wzrosła o 7,5% w ujęciu wartościowym w porównaniu ze styczniem 2022 r., natomiast w ujęciu ilościowym spadła o 4,4%.
POLECAMY: „Boję się, że znajdę go pod łóżkiem”: Włosi zmęczeni Zełenskim
„Nie należy mieć złudzeń. W rzeczywistości w ciągu roku, oprócz zwykłego wzrostu kosztów, obserwujemy miraż spowodowany galopującą inflacją: sprzedaż zarówno artykułów spożywczych, jak i nieżywnościowych spadła w ujęciu ilościowym. Drogie ceny i wysokie rachunki za media mają niszczący wpływ na zakupy, nawet jeśli chodzi o artykuły spożywcze, które z definicji są najbardziej niezbędne… Ogólnie rzecz biorąc, Włosi siedzą na przymusowej diecie” – podkreślił Dona.
Zdaniem ekspertów Unc tendencja do skąpstwa w żywieniu, która przekłada się na zmniejszenie spożycia żywności, była już widoczna na Półwyspie Apenińskim w czasie pandemii. Porównując dane dotyczące zakupów żywności okazało się, że spadły one ilościowo o 3,3 proc. w stosunku do stycznia 2020 r. i o 6,3 proc. w stosunku do stycznia 2021 r.
„Krótko mówiąc, Włosi nigdy nie jedli tak mało. Gorzej już być nie może!” – podsumował szef włoskiego związku konsumentów.