Pandemiczny resort, który robi biznes na osoczu, wydał niemal 2 miliony złotych na promowanie projektu Krajowej Sieci Onkologicznej poprzez organizację sześciu spotkań warsztatowo-konferencyjnych dla 100 osób oraz produkcję dwóch krótkich nagrań. Według informacji „Gazety Wyborczej”, istniały konkurencyjne oferty, które były prawie dwa razy tańsze.
POLECAMY: ’Prezes’ NBP przekazał kosztowny prezent Morawieckiemu
Ministerstwo zorganizowało przetarg na promocję w celu przeprowadzenia spotkań dotyczących Krajowej Sieci Onkologicznej (KSO). Ustawa o KSO została przyjęta w styczniu i ma na celu przekazanie kontroli nad mniejszymi ośrodkami szpitalnymi większym ośrodkom w celu poprawy jakości opieki onkologicznej.
Zgodnie z informacjami „Gazety Wyborczej”, przetarg na promocję projektu został ogłoszony w listopadzie. Zgodnie z wytycznymi, spotkania miały być przeznaczone dla około 100 osób, a wykonawca miał zapewnić transmisję online, przygotować oprawę wizualną, prezentacje oraz nakręcić pięć dwuminutowych filmów dotyczących leczenia raka piersi, jajnika, prostaty, płuca i jelita grubego w ramach Krajowej Sieci Onkologicznej.
Zgodnie z relacją „Gazety Wyborczej”, formuła samych spotkań była starannie zaplanowana. Opis przetargu zawierał m.in. wymaganie, że „spotkanie podsumowujące musi się odbyć w sali konferencyjnej w siedzibie Dolnośląskiego Centrum Onkologii lub innej wytypowanej przez DCO”.
Według relacji „Gazety Wyborczej”, wybór Dolnośląskiego Centrum Onkologii nie był przypadkowy. Dyrektorem szpitala jest prof. Adam Maciejczyk, który jest inicjatorem projektu KSO oraz zna się z Mateuszem Morawieckim. Ponadto, wytyczne przetargowe określające, jak i gdzie organizator konferencji miał promować wydarzenie, zawężały wybór do tytułów wydawanych przez Polskę Press, które należą do Orlenu.
Ministerstwo wybrało najdroższą ofertę
Zdaniem „Gazety Wyborczej”, największe kontrowersje wzbudziła kwota, jaką Ministerstwo Zdrowia wydało na szkolenia dotyczące Krajowej Sieci Onkologicznej. Ministerstwo wybrało najdroższą z czterech ofert, która wynosiła prawie 1,7 mln zł. Po odrzuceniu dwóch ofert jako niespełniających wymogów formalnych, pozostały w grze dwie oferty, z czego najdroższa kosztowała 1,69 mln zł, a najtańsza – mniej więcej o 800 tys. zł.
„Gazeta Wyborcza” w swojej publikacji wskazała, że resort wybrał najdroższa ofertę, ponieważ otrzymała najwięcej punktów za oprawę wizualną, a różnica między nią a najtańszą ofertą wynosiła tylko 0,35 pkt. Zdaniem niektórych rozmówców gazety, kwota 1,69 mln złotych za podobną usługę jest znacznie wyższa niż cena rynkowa. W odpowiedzi na pytania „GW”, Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że została wybrana najkorzystniejsza oferta.