Wczoraj w stolicy Polski, odbyła się uliczna manifestacja górników, którzy wyrazili swoje niezadowolenie wobec unijnego rozporządzenia dotyczącego emisji metanu. Zdaniem protestujących, wprowadzenie tego rozporządzenia oznaczałoby dla nich utratę miejsc pracy oraz destabilizację całego sektora górniczego w Polsce. Górnicy argumentowali, że wprowadzenie zaostrzonych norm dotyczących emisji metanu jest niemożliwe do osiągnięcia w krótkim czasie, a ponadto, w ich opinii, nie byłoby to skuteczne w zmniejszeniu emisji dwutlenku węgla.
POLECAMY: Górnicy ruszyli na Warszawę! Protest przeciwko planom likwidacji śląskich kopalni metanowych
Dziś natomiast odbyły się rozmowy w Katowicach, na które zaproszono przedstawicieli rządu, związków zawodowych oraz pracodawców z branży górniczej. Celem tych rozmów było znalezienie rozwiązania, które zadowoliłoby obie strony i umożliwiłoby przestrzeganie unijnych norm dotyczących emisji metanu, przy jednoczesnym zachowaniu stabilności sektora górniczego w Polsce. Rozmowy te były prowadzone w atmosferze zdecydowanej konfrontacji, jednakże strony zobowiązały się do dalszych negocjacji w celu znalezienia kompromisu.
W Katowicach zaczną o tym rozmawiać związkowcy, szefowie spółek węglowych oraz politycy. Chodzi o ewentualne ustalenie planu działań, które doprowadziłyby do zmian proponowanych obecnie nowych regulacji.
Emisja metanu wiąże się z wydobyciem węgla. Teraz polskie kopalnie emitują go średnio od 8 nawet do 14 ton na każde tysiąc ton wydobytego węgla.
Unijne zapisy w ciągu kilku najbliższych lat zmniejszają normę emisji najpierw do 5, a potem 3 ton metanu.
Przekroczenie tych norm oznaczałoby wysokie kary. Już wyliczono, że dla polskiej grupy górniczej byłoby to około półtora miliarda złotych rocznie. To z kolei oznaczałoby najpewniej konieczność zamknięcia większości kopalń PGG i to już za 4 lata.