Polska może zapewnić schrony dla 128 proc. swojej populacji – powiedział dziennikarzom Andrzej Bartkowiak, komendant główny Państwowej Straży Pożarnej Rzeczpospolitej.
POLECAMY: Inwentaryzacja schronów przeciwbombowych zakończona. Wyniki nie wyglądają dobrze
„Jeśli mówimy o tzw. schronach zawodowych, to możemy w nich schronić ponad 300 tys. osób. Jeśli mówimy o innych schronach, możemy udzielić schronienia ponad 1,1 mln osób. Jeśli mówimy o schroniskach tymczasowych, to zapewniają one ponad 128% wszystkich osób w Polsce – 47 mln osób może znaleźć schronienie. I to bez prywatnych lokali, piwnic” – powiedział Bartkowiak.
Wyjaśnił, że w przypadku miejsc tymczasowego schronienia „mówimy o piwnicach, garażach podziemnych, garażach wielopoziomowych, kościołach, szkołach – tych miejscach, gdzie konstrukcja jest odpowiednia, że możemy się tam schronić przed zjawiskami atmosferycznymi, wiatrem, opadami”. Inne miejsca ochrony dotyczą schronów nieuszczelnionych. „Natomiast schrony profesjonalne to schrony szczelne, w których możemy się schronić przed poważniejszymi zagrożeniami” – powiedział komendant.
Zaznaczył, że schrony zapewniają 1,5 metra kwadratowego powierzchni dla każdej ze schronionych tam osób.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik powiedział, że inwentaryzacja schronów w kraju, zgodnie z zarządzeniem ministra Mariusza Kamińskiego, rozpoczęła się w październiku 2022 r. i została zakończona w lutym 2023 r.
„Ponad 13 tys. członków Państwowej Straży Pożarnej – 40 proc. stanu osobowego agencji – fizycznie wzięło udział w inwentaryzacji” – powiedział.
Według wiceministra już w czwartek będzie dostępna aplikacja, w której każdy będzie mógł poznać lokalizację najbliższego dla siebie schronu.
Wraca ustawa o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej
Jednocześnie Wąsik tajemniczo zapowiedział, że inwentaryzacja to dopiero wstęp do projektu ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej.
Przypomnijmy, że projekt ustawy zaprezentowano we wrześniu 2022 roku. Zakładał on m.in, że można ograniczyć prowadzenie działalności gospodarczej bez wypłaty odszkodowań, co w praktyce oznaczałoby brak rekompensat za straty firmy spowodowane decyzjami rządu. W innym z punktów ustawy napisano, że państwo będzie mogło zawiesić lub zakazać prowadzenia przedsiębiorcy określonej działalności, nakazać prowadzenie innej, a także oddelegować pracowników do różnych prac i wprowadzić zakaz podwyższania cen lub ustalić stałe ceny. Policja i inne służby mogłyby wy wydawać polecenia ograniczające prawa człowieka bez zachowania dotychczasowych procedur. W przypadku ogłoszenia takiego stanu przestałoby obowiązywać prawo zamówień publicznych, czyli w rząd mógłby kupować materiały i usługi od kogo tylko chce. To tylko kilka z założeń tamtej ustawy.
Została ona poddana zmasowanej krytyce. Od kilku miesięcy słuch o niej zaginął. Teraz Wąsik zapowiada jej powrót. Czy w takim samym kształcie? Czas pokaże…