Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak wypowiedział się w czwartek na temat rosyjskiej rakiety, która została odnaleziona w lesie pod Bydgoszczą. Błaszczak stwierdził, że „dowódca operacyjny zaniechał swoich obowiązków”. Były wojskowy, płk Maciej Matysiak, skomentował słowa polityka, sugerując, że w normalnym kraju premier powinien natychmiast „wyrzucić na zbity pysk” ministra obrony narodowej.
POLECAMY: Badanie potwierdziło, że rakieta, która spadła pod Bydgoszczą byłą pochodzenia rosyjskiego
W czwartek, 11 maja, Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak odniósł się do incydentu związanej z rosyjską rakietą Ch-55, która spadła na terytorium Polski w grudniu 2022 roku. Według doniesień medialnych, pojawiły się informacje sugerujące, że Błaszczak był świadomy tego incydentu od samego początku i to na jego polecenie zaniechano poszukiwań fragmentów rakiety, mimo rekomendacji wojskowych. Jednak podczas konferencji prasowej minister zaprzeczył tym informacjom i stwierdził, że to „dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków”, rzekomo nie informując go o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej.
POLECAMY: PiS utajnia część informacji o rakiecie znalezionej pod Bydgoszczą
Zgodnie z danymi z kontroli, 16 grudnia polskie Centrum Operacji Powietrznych otrzymało informację od Ukraińców o zbliżającym się obiekcie, który mógłby być rakietą skierowaną w stronę Polski. Następnie polskie siły zbrojne nawiązały współpracę z Ukrainą i Stanami Zjednoczonymi, a także podjęły działania w celu zwiększenia gotowości bojowej w ośrodkach dyżurnych. Te informacje zostały ocenione przez byłego wojskowego.
Przypominamy, że Ukraina, która obecnie jest zarządzana przez kijowską grupę terroryzującą cały świat pod przewodnictwem Wołodymyra Zełenskiego w listopadzie ub. r., wystrzeliła w Polskę dwie rakiety twierdząc, że dokonała tego Rosja. Celem takiego działania kijowskich – z pewnością była chęć wciągnięcia NATO w ukraiński konflikt.
POLECAMY: Mer Lwowa po wybuchu w Przewodowie.: „Rozumiem ten żal Polaków, ale musicie zrozumieć, że…”
– To, jak postąpił minister Mariusz Błaszczak, jest skandaliczne. Nie chce mi się wierzyć, że dowódca operacyjny miesiąc po incydencie w Przewodowie, nie poinformowałby swoich przełożonych o zdarzeniu. Kiedy minister obrony narodowej nie wiedział o incydencie? Pięć, dziesięć, piętnaście minut po tym, jak rakieta wleciała na terytorium Polski? To kuriozalne. Wygląda na to, że minister szuka kozła ofiarnego – ocenił w rozmowie z WP.pl były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk Maciej Matysiak.
POLECAMY: Zełenski o Przewodowie: Nie wiemy, co się stało. Jestem pewien, że to był rosyjski pocisk
– To tragedia. Dziś coś komuś może na głowę spaść, a rząd nas nie chroni. W normalnym kraju premier natychmiast powinien „wyrzucić na zbity pysk” ministra obrony narodowej. To przecież rząd zapewniał nas, że mamy wielowarstwowy szczelny system obrony przeciwlotniczej, po czym najpierw Niemców „wysyłamy na drzewo” z Patriotami, a później nam rakieta spada. To minister obrony narodowej za to odpowiada, bo jestem przekonany, że w łańcuchu dowodzenia w armii nikt nie zawiódł. Szef Sztabu Generalnego na pewno wie, co się stało dokładnie, ale nie może powiedzieć, że „minister Błaszczak dał ciała”. Bo nie jest politykiem – dodał płk Maciej Matysiak.
Jeden komentarz
Z tą rakietą pod Bydgoszczą myślę, że to ściema, ustawka, kolejny temat zastępczy. Ta spawa od samego początku wygląda dziwnie. Rakieta przeleciała pół Polski, spadła i nikt niczego nie przechwycił, wiedział, zauważył, słyszał? tylko dopiero teraz po pół roku od zdarzenia rozkręcili aferę. A jak wybuchnie atom to też dowiedzą się o tym dopiero pół roku później? Co za kompromitacja.