Jerzy Ziarkiewicz, szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie, udzielił wsparcia bratu komendanta głównego policji, który jest członkiem zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się oszustwami VAT. „Gazeta Wyborcza” poinformował, że po nagłośnieniu afery, Ziarkiewicz rozpoczął działania mające na celu zgromadzenie potencjalnych dowodów dla swojej obrony.
Prokuratura, której szefem jest Ziarkiewicz, zajęła majątek Łukasza S. Kilka dni później, wobec brata komendanta głównego policji, zastosowano środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego w wysokości miliona złotych.
Dziennikarskie śledztwo przeprowadzone przez „Gazetę Wyborczą” ujawniło szereg istotnych faktów, dotyczących Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
POLECAMY: Skandaliczna afera związana z bratem komendanta głównego policji. „Wolność za milion”
W poniedziałek, 16 stycznia, „Wyborcza” opublikowano artykuł, który przedstawiała sposób, w jaki Jerzy Ziarkiewicz, zaufany współpracownik ministra Ziobry i szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie, pomógł młodszemu bratu komendanta głównego policji w uniknięciu aresztowania. Jak podała w artykule „GW” publikacja była rezultatem przeprowadzonego przez nas dziennikarskiego śledztwa.
W tekście „GW” napisała, że 47-letni Łukasz S., przedsiębiorca z Gliwic na Śląsku, został zatrzymany razem z dwoma innymi osobami, Arkadiuszem K. i Grzegorzem K., w dniu 22 listopada ubiegłego roku. Zarzuty, jakie postawiono im, dotyczyły udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która wyłudzała dziesiątki milionów złotych ze skarbu państwa w ramach karuzeli vatowskiej. Grupa ta działała poprzez fikcyjne przepływy towarów, sprowadzanych z Chin, które krążyły między różnymi firmami w celu zmylenia służb skarbowych.
POLECAMY: „GW”: „Prokuratur chroni brata komendanta Szymczyka. W tle wyłudzenia na miliony złotych”
Sprawa, która zajmuje Prokuraturę Regionalną w Lublinie od dwóch lat, należy do jednych z bardziej poważnych. W toku dochodzenia nazwisko Łukasza S. pojawiało się przez wiele miesięcy, jednak, jak sugerowali informatorzy z Centralnego Biura Śledczego Policji, nie było woli zajęcia się kwestią brata komendanta. Gdy sprawa w końcu nabrała rozgłosu i Łukasz S. wraz z Arkadiuszem K. i Grzegorzem K. zostali zatrzymani, prokurator prowadzący sprawę wystąpił o trzymiesięczny areszt dla każdego z nich, powołując się na wysokie prawdopodobieństwo popełnionego przestępstwa oraz surowe kary, jakie im groziły (nawet do 10 lat pozbawienia wolności). Sąd jednak odmówił aresztowania, co skłoniło śledczych do złożenia odwołania od tej decyzji.
Jak podaje „GW” tu pojawia się wątek prokuratora Jerzego Ziarkiewicza, który jak wynika z publikacji, miał wyjąć sprawę Łukasza S. spośród trzech wniosków aresztowych. Gdy prowadzący śledztwo sprzeciwił się temu działaniu, Ziarkiewicz wydał mu pisemne polecenie. Zdaniem „WG” ślad tej decyzji z pewnością musi istnieć w aktach sprawy. W rezultacie brat komendanta uniknął aresztowania, podczas gdy jego towarzysze, Arkadiusz K. i Grzegorz K., pozostają w areszcie do dnia dzisiejszego. Co istotne, brat komendanta stawiany jest poważniejszym zarzutom niż Arkadiusz K. i Grzegorz K.
Warto podkreślić, że Ziarkiewicz należy do grona osób „zaufanych” ministra Ziobry. To właśnie do Prokuratury Regionalnej w Lublinie kierowane są sprawy, które mogą być niekorzystne dla ludzi z obozu władzy, takie jak głośna sprawa dotycząca rzekomych „kilometrówek” eurodeputowanego PiS Ryszarda Czarneckiego. Według mediów, Czarnecki miał przekładać koszty podróży, twierdząc na przykład, że zimą jeździł kabrioletem z Jasła na Podkarpaciu na obrady Parlamentu Europejskiego, podczas gdy właściciel tego samochodu twierdził, że samochód został zezłomowany wiele lat wcześniej. Jednak sprawa Czarneckiego tkwi w prokuraturze od trzech lat.
Praktycznie pięć godzin po ujawnieniu skandalu przez „Wyborczą”, Prokuratura Regionalna w Lublinie wydała oficjalne oświadczenie, w którym tłumaczyła wycofanie wniosku o areszt wobec brata komendanta „humanitaryzmem”. Według prokuratury, sąd pierwszej instancji nie zastosował aresztu wobec Łukasza S., ze względu na chorobę onkologiczną osoby bliskiej dla podejrzanego (żony), a aresztowanie mogłoby przynieść wyjątkowo ciężkie skutki zarówno dla niego, jak i tej osoby.
Co ciekawe, „Wyborcza” w swoich publikacjach podkreśliła, że już od wtorku 10 stycznia próbowała uzyskać informacje od rzecznika Prokuratury Regionalnej w Lublinie, Andrzeja Jeżyńskiego, dotyczące powodów wycofania wniosku o areszt dla brata komendanta głównego policji. Jednak prokuratura nie udzielała odpowiedzi, co wzbudzało wątpliwości i niejasności.
Dodatkowo warto zaznaczyć, że „GW” podaje w swoich publikacjach, że do dnia dzisiejszego prokurator Ziarkiewicz nie udzielił odpowiedzi na pytania zadane przez „Wyborczą” na początku stycznia, dotyczące ewentualnych nacisków z góry w sprawie brata komendanta głównego policji. „Wyborca” ponadto informuje, że w tej sprawie również komendant główny policji, Jarosław Szymczyk, nadal milczy w sprawie, nie udzielając żadnych wyjaśnień. Brak odpowiedzi i komunikacji w tej sprawie budzi pytania i wzbudza podejrzenia.
Po opublikowaniu artykułu „Wyborczej” dotyczącego prokuratora Ziarkiewicza, który zdaniem dziennikarzy śledczych „GW” miał pomóc bratu komendanta głównego policji uniknąć aresztu, informacje te rozprzestrzeniają się już na wszystkich portalach, zwłaszcza tych niezależnych. Sprawa jest również podjęta przez TVN24. Posłowie Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli zorganizowanie specjalnej konferencji prasowej w gmachu Sejmu, na której domagają się pilnych wyjaśnień od ministra Ziobry i komendanta Szymczyka. Poseł KO, Marcin Kierwiński, mówi o mechanizmach przypominających sceny z filmów gangsterskich. Inni politycy opozycji wprost wzywają do pociągnięcia odpowiedzialności śledczych zamieszanych w tę sprawę. Sytuacja wywołuje duże poruszenie i wzbudza postulaty dotyczące klarownego wyjaśnienia całej sytuacji oraz poniesienia konsekwencji przez zaangażowane osoby.
„GW” powołując się na swojego informatora w kolejnym artykule powołując się na swojego informatora poinformowała, że w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie zaczyna panować nerwowa atmosfera. Z relacji informatora „GW” jaka została opisana w publikacji wynikało, że Ziarkiewicz był bardzo zdenerwowany i wykazywał oznaki silnego gniewu. Dodatkowo „GW” podała powołując się na dwa niezależne źródła, że Ziarkiewicz rozpoczął śledztwo w celu odnalezienia źródła przecieku informacji do „Wyborczej”, jednak ostatecznie nie udaje mu się go znaleźć. Sytuacja ta wywołuje napięcie i chaos w Prokuraturze Regionalnej, a Ziarkiewicz jest wyraźnie zaniepokojony skutkami publikacji.
Kiedy emocje opadają, Ziarkiewicz zaczyna dostrzegać poważne konsekwencje, jakie mogą wyniknąć z jego decyzji dotyczącej Łukasza S. Obawy o możliwe następstwa związane z jego działaniami stają się coraz bardziej realne. Może zdawać sobie sprawę, że jego postępowanie może spotkać się z negatywnymi reakcjami ze strony opinii publicznej, mediów oraz innych instytucji. Ziarkiewicz może również obawiać się ewentualnych konsekwencji prawnych, jeśli jego decyzje zostaną poddane szczegółowej analizie i ocenie. Te obawy składają się na rosnące napięcie i niepewność co do dalszych wydarzeń i konsekwencji związanych z tą sprawą.
Kilka godzin po opublikowaniu artykułu w „Wyborczej”, Prokuratura Regionalna w Lublinie wydała postanowienie dotyczące zastosowania zabezpieczenia majątkowego wobec Łukasza S., co jest interesujące, ponieważ wcześniej nie było żadnych sankcji wobec niego. Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie, Andrzej Jeżyński, tłumaczy, że decyzja o zabezpieczeniu majątkowym wynika z obaw o możliwe sankcje finansowe oraz ewentualną konfiskatę mienia dla podejrzanego. Jednocześnie Jeżyński oświadcza, że data wydania postanowienia nie ma żadnego związku z publikacją artykułu w „Wyborczej”. W ironiczny sposób dodaje, że w prokuraturze nie czytają „Wyborczej”.
Decyzja o braku aresztowania brata komendanta głównego policji, która została podjęta przez Ziarkiewicza, stała się prawomocna 6 grudnia. Jednak prowadzący sprawę prokurator nie ustępuje w przypadku Arkadiusza K. i Grzegorza K., towarzyszy Łukaszowi S., i domaga się ich aresztowania. Obrońcy tych dwóch oskarżonych złożyli odwołania od tej decyzji, ale 19 stycznia sąd odrzucił ich skargi, co skutkowało tym, że obaj zostali aresztowani na okres trzech miesięcy.
„GW” w dalszych publikacjach powołując się na swoich informatorów informuje, że atmosfera w Prokuraturze Regionalnej w Lublinie staje się coraz bardziej nerwowa. Z relacji informatorów powoływanych w publikacjach wynika, że szefostwo jednostki zaczyna panikować i obawiać się możliwych konsekwencji związanych z tą sprawą. W końcu śledczy podejmują decyzję o zastosowaniu wobec brata komendanta głównego policji poręczenia majątkowego w wysokości miliona złotych. Jednak pojawia się pewien problem, ponieważ Łukasz S. zgłasza miesięczny dochód w wysokości zaledwie 3,5 tys. zł netto.
W lutym prawnicy Łukasza S. złożyli odwołanie od decyzji prokuratury z 16 stycznia dotyczącej zabezpieczenia majątkowego wobec niego. Jednak pod koniec marca sąd odrzucił zażalenie obrony, co oznacza, że decyzja ta stała się prawomocna. Wartość zabezpieczenia majątkowego wynosi około 900 tysięcy złotych i obejmuje nieruchomości, które w całości należą do Łukasza S., udziały w kilku podmiotach gospodarczych oraz niewielką kwotę w gotówce, około 2 tysiące złotych.
Adwokaci brata komendanta głównego policji składają również odwołanie od decyzji prokuratury dotyczącej milionowego poręczenia. Sprawa zostaje przekazana do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, gdzie 28 marca odbywa się rozprawa. Adwokaci Łukasza S. przywożą z Gliwic dokumenty, które sędzia Joanna Futera musi dokładnie przeanalizować, co wymaga czasu. Z tego powodu sprawa zostaje odroczona do 25 kwietnia. Jest to istotne, ponieważ w przypadku przyznania racji prokuraturze, Łukasz S. miałby tylko tydzień na wpłatę wymaganej kwoty.
Obrońcy aresztowanych wnioskują o uchylenie środka zapobiegawczego
Obrońcy Arkadiusza K. i Grzegorza K., wnioskują o uchylenie aresztu dla swoich klientów. Sąd rozpatruje tę sprawę i postanawia przedłużyć areszty o kolejne trzy miesiące, do 19 lipca. Główne argumenty przedstawione przez sąd to wysokie prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych czynów oraz grożące im wysokie kary, sięgające nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Warto w tym miejscy podkreślić, że w tej sprawie zarzuty usłyszało 10 podejrzanych, dziewięć trafiło do aresztu. Tymczasowego aresztowania, który jest najsurowszym środkiem zapobiegawczym tylko brat komendanta głównego policji Łukasz S.
Sąd Rejonowy Lublin-Zachód ponownie rozpatruje wniosek prokuratury dotyczący milionowego poręczenia wobec Łukasza S. Jednak obrońcy brata komendanta głównego policji przedstawiają nowe dowody w tej sprawie. Sędzia Joanna Futera musi przeanalizować te nowe materiały, ale tym razem rozprawę wyznacza na okres dwóch tygodni, w przeciwieństwie do miesiąca, jak miało to miejsce wcześniej.
Sąd Rejonowy Lublin-Zachód na posiedzeniu w dniu 10 maja odrzuca apelacje obrońców brata komendanta głównego policji w sprawie milionowego poręczenia. Zgodnie z decyzją sądu, Łukasz S. ma obowiązek wpłacić pieniądze na konto prokuratury w ciągu siedmiu dni. W przypadku braku wpłaty, prokurator przeanalizuje przyczyny takiego zaniechania i podejmie dalsze decyzje dotyczące stosowanych środków zapobiegawczych – informuje rzecznik Jeżyński.
Jeżeli Łukasz S., który wcześniej zadeklarował miesięczne dochody w wysokości 3,5 tys. zł netto i podnosi fakt, że ma na utrzymaniu dwoje dzieci, córki w wieku kilku i kilkunastu lat, nie wpłaci poręczenia majątkowego w kwocie miliona złotych konto prokuratury, śledczy mogą podjąć różne kroki w celu zabezpieczenia interesów śledztwa. Jednym z możliwych scenariuszy jest rozszerzenie zarzutów wobec niego o nowe wątki z uwagi na rozwojowy charakter sprawy. W takim przypadku prokuratura może ponownie złożyć wniosek o areszt w celu zapobieżenia ucieczce podejrzanego, utrudnieniu śledztwa lub powtarzaniu przestępstw.