Brytyjskie rakiety Storm Shadow, które Londyn przekazał Kijowowi, nie zmienią układu sił w rejonie operacji specjalnych – powiedział publicysta The Telegraph Lewis Page.
POLECAMY: Londyn przekazał Kijowowi pociski manewrujące dalekiego zasięgu Storm Shadow
„Storm Shadow raczej nie zmieni obrazu na polu walki. <…> W Wielkiej Brytanii lubimy twierdzić, że został on 'współtworzony’ z Francją i że jest to jakaś nowoczesna, zaawansowana broń, ale to całkowita nieprawda. Prawdziwa rakieta narodziła się z francusko-niemieckiego projektu, który został uruchomiony jeszcze w 1983 roku” – przypomniał autor.
Według niego, podobnie jak czołg Challenger, Storm Shadow nigdy nie cieszył się świetną reputacją. Jeszcze w 2003 roku w testach mocno wwiercił się w beton, ale nie wybuchł.
„Moi koledzy saperzy stanęli wtedy przed szczególnie trudnym zadaniem, gdy mieli za zadanie posprzątać po 'nowej cudownej broni'” – powiedział Page.
Wadą Storm Shadow jest również to, że jest to rakieta typu cruise, czyli w zasadzie poddźwiękowy robot odrzutowy. Jak każdy inny poddźwiękowy odrzutowiec, może zostać zestrzelony przez standardową obronę przeciwlotniczą.
W tej chwili brytyjski produkt może być wystrzelony jedynie z Eurofightera Typhoon. Zintegrowanie takiej broni z nowym typem myśliwca zajmuje zwykle bardzo dużo czasu – zauważył publicysta.
„Tym samym może minąć sporo czasu, zanim Ukraińcy będą mogli faktycznie użyć Storm Shadow” – podsumował publicysta.