W Krakowie od 1 lipca zacznie obowiązywać prohibicja, co oznacza zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach na terenie całego miasta od północy do godziny 5:30 rano. Decyzję tę podjęli radni w środę. Przypominamy, ze podoby zakaz został wprowadzony między innymi w Zakopanem. Przepisy te jednak doprowadziły do upadku wielu lokalnych biznesów oraz zwiększonego zakupy mocnych trunków na tzw. „metach” co z pewnością wiąże się z dużym rynkiem dla zdrowia i kosztami leczenia.
POLECAMY: Zakopiańska prohibicja niszczy lokalny biznes a turyści i tak jak chcą to się napiją
Uchwała została przyjęta jednogłośnie przez 32 radnych, którzy zagłosowali za nią. Nikt nie wyraził sprzeciwu wobec niej. Pięciu radnych wstrzymało się od głosu, natomiast sześciu było nieobecnych podczas głosowania.
Ograniczenie dotyczy wszystkich punktów sprzedaży napojów alkoholowych, które są przeznaczone do spożycia poza miejscem sprzedaży. Dotyczy to sklepów, włącznie z monopolowymi, supermarketami, sklepami specjalistycznymi, takimi jak sklepy winiarskie, oraz stacji benzynowych. Wszystkie te miejsca będą objęte zakazem sprzedaży alkoholu od północy do godziny 5:30 rano, zgodnie z wprowadzoną prohibicją.
Ważną informacją jest to, że ograniczenie sprzedaży alkoholu dotyczy jedynie punktów sprzedaży detalicznej, takich jak sklepy, supermarkety i stacje benzynowe, które oferują alkohol do spożycia poza miejscem sprzedaży. Lokale gastronomiczne, takie jak restauracje, bary czy kawiarnie, nie są objęte tym zakazem i nadal będą mogły serwować alkohol bez zmian.
Władze miasta, przygotowując projekt uchwały, odwołały się do ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Wskazali na skargi mieszkańców, którzy zgłaszali zakłócenia spokoju spowodowane przez pijanych klientów sklepów, w tym również przez turystów. Popierający dokument radni podkreślali potrzebę podjęcia działań mających na celu ochronę mieszkańców i utrzymanie porządku publicznego w mieście.
Część radnych podkreślała, że problem zakłócania spokoju przez pijanych klientów dotyczy głównie obszarów Starego Miasta i Kazimierza. Zgłaszali, że właśnie w tych dzielnicach, które są popularnymi celami turystycznymi, występują największe problemy związane z nadużywaniem alkoholu.
Z drugiej strony, przeciwnicy uchwały argumentowali, że małe sklepy znajdujące się w odległych dzielnicach, takich jak Nowa Huta, mogą przetrwać dzięki sprzedaży alkoholu. Twierdzili, że zakaz może negatywnie wpłynąć na ekonomiczną sytuację tych sklepów i ich zdolność do utrzymania się na rynku.
Niektórzy radni wyrazili również swoje wątpliwości co do skuteczności zaproponowanego dokumentu. Uważali, że uchwała nie rozwiąże problemu zakłócania spokoju w pełni lub że istnieją inne sposoby rozwiązania tej kwestii, które należałoby rozważyć.
Będzie alkohol na dworcach?
Tomasz Gontarz, członek zarządu PKP Intercity, deklaruje, że po jesiennych wyborach parlamentarnych powinna zostać wprowadzona możliwość sprzedaży alkoholu w restauracjach na dworcach kolejowych. Jego zdaniem, uwolnienie sprzedaży alkoholu na dworcach kolejowych w Polsce jest jednym z dziesięciu działań, które powinny zostać podjęte w celu poprawy polskiej kolei.
Gontarz argumentuje, że obecnie gastronomia na dworcach kolejowych jest nieopłacalna. Z wyjątkiem kilku dworców premium o dużym ruchu pasażerów, większość restauracji na dworcach pozostaje pustych. To z kolei generuje straty finansowe. Według Gontarza, brak restauracji na dworcach oznacza również brak miejsc pracy oraz utratę wpływów z podatków.
Jego sugestia polega na umożliwieniu sprzedaży alkoholu w restauracjach na dworcach kolejowych, co mogłoby przyciągnąć więcej klientów i sprawić, że lokale te stałyby się bardziej rentowne. Ta propozycja ma na celu ożywienie i poprawę sytuacji gospodarczej na dworcach kolejowych w Polsce.