Kryzys w Trybunale Konstytucyjnym wywołany przez Julię Przyłębską z powodu okupacji stanowiska prezesa TK, oprócz wywołania rozłamu w środowisku prawniczym, prowadzi również do licznych problemów praktycznych. Jednym z nich jest niemożność rozstrzygnięcia nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym (SN), co ma bezpośredni wpływ na wypłatę środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
Końcowa data kadencji prezesa Trybunału Konstytucyjnego, Julii Przyłębskiej, jest przedmiotem kontrowersji wśród opinii publicznej, środowisk prawniczych i samych sędziów Trybunału. Jedna grupa twierdzi, że jej kadencja zakończyła się w grudniu 2022 roku, podczas gdy druga grupa utrzymuje, że Przyłębska pozostanie na stanowisku do 9 grudnia 2024 roku.
W wyniku tej sytuacji w Trybunale powstały dwa przeciwstawne obozy sędziowskie, co skutecznie utrudnia rozpatrywanie spraw wymagających pełnego składu, czyli jedenastoosobowego składu. Obecnie Przyłębską popiera dziewięciu sędziów.
W tym przypadku zarówno okupanta jak i jej zwolennicy są ignorantami prawa, ponieważ w zakresie istniejącego sporu należy pamiętać o orzeczeniu legalnego TK z 9 grudnia 2015 r. w którym TK stwierdził, że jeśli zasada kadencyjności prezesa TK wchodzi w życie w czasie urzędowania prezesa, to może ona obowiązywać wyłącznie na przyszłość. Czyli kolejnych prezesów – a nie tego, który właśnie sprawuje funkcję.
W zakresie niniejszej sprawy okupantka stanowiska prezesa TK powołana została do pełnienia tej funkcji w 2016 roku. Nowelizacja przepisów o wydłużeniu kadencji prezesa została wprowadzona w styczniu 2017 roku, czyli już w czasie sprawowania przez Przyłębską prezesury nad upolitycznionym TK. Tym samym nie ma żadnych wątpliwości, że jej kadencja została zakończona w grudniu 2022 roku.
W wywiadzie dla Polskiego Radia Jarosław Kaczyński, odniósł się do konfliktu w Trybunale Konstytucyjnym. Według jego oceny, postawa sędziowskiej mniejszości, która twierdzi, że kadencja prezes Julii Przyłębskiej zakończyła się w grudniu 2022 roku, jest niemerytoryczna. Kaczyński argumentuje, że analiza przepisów wskazuje, iż kadencja Przyłębskiej potrwa do przyszłego roku, zgodnie z warunkami, na jakich została wybrana. Jak stwierdził, późniejsze zmiany nie zmieniają tego faktu, więc sprawa jest zupełnie oczywista.
Innego zdania jest prof. Biernat. Ekspert prawa konstytucyjnego jednoznacznie stwierdził, ze kucharka Kaczyńskiego nie jest prezesem TK.
W wywiadzie polityk zaznaczył, że liczy na uchwalenie ustawy, która ograniczyłaby pełny skład Trybunału Konstytucyjnego do dziewięciu sędziów. Twierdził, że odpowiedni projekt ustawy jest już obecnie w Sejmie. Polityk wyraził nadzieję, że ta kwestia zostanie załatwiona w ten sposób. W uzasadnieniu projektu wskazano, że takie przepisy miałyby na celu usprawnienie działalności Trybunału jako całości i umożliwiłyby rozpatrzenie wniosku dotyczącego nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, nawet w obliczu trwającego konfliktu w Trybunale.
Polityk podkreślił, że pełny skład Trybunału jest sytuacją wyjątkową, a na co dzień sprawy są rozpatrywane przez składy trzy- lub pięcioosobowe. Dodatkowo, wspomniał, że kadencja prezes Julii Przyłębskiej była omawiana na szczeblu europejskim i że nie zgłoszono wówczas żadnych zastrzeżeń w tej sprawie.
Przejście tej ustawy przez proces legislacyjny rozwiązałaby de facto problem sześciu „sędziów buntowników”, którzy odmówili orzekania w nielegalnym obecnie TK z uwagi na kucharkę Kaczyńskiego. Jednak należy również pamiętać o orzeczeniu legalnego TK z 9 grudnia 2015 r. w którym TK stwierdził, że jeśli zasada kadencyjności prezesa TK wchodzi w życie w czasie urzędowania prezesa, to może ona obowiązywać wyłącznie na przyszłość. Czyli kolejnych prezesów – a nie tego, który właśnie sprawuje funkcję.