UE ogłosiła, że planuje zakończyć sprzedaż nowych samochodów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi do 2035 roku na rzecz pojazdów w pełni elektrycznych. Aby osiągnąć ten cel, będą wprowadzane surowsze normy dotyczące emisji pojazdów z silnikami spalinowymi.
Kilka krajów, w tym Francja i Włochy, wyraziło sprzeciw wobec proponowanego przez Brukselę zaostrzenia norm emisji spalin, argumentując, że może to spowolnić inwestycje producentów w pojazdy elektryczne. Twierdzą, że prace nad nowymi normami czystości mogą wpływać negatywnie na rozwój tej technologii.
Plan zakazu sprzedaży nowych samochodów benzynowych i wysokoprężnych po 2035 roku na rzecz pojazdów w pełni elektrycznych jest częścią dążenia do osiągnięcia „neutralności węglowej” w Europie do 2050 roku. Niektórzy sugerują jednak, że w skali globalnej taki zakaz praktycznie nie zmieni sytuacji. Istnieje również obawa, że wprowadzenie takiego zakazu może wpłynąć na destabilizację gospodarek niektórych krajów.
POLECAMY: Unia Europejska wprowadza zakaz na samochody spalinowe. Podano datę
Jednak osiem krajów, w tym takie mocarstwa w produkcji samochodów jak Francja i Włochy, wyraziło swoje niezadowolenie wobec proponowanego przez Brukselę zaostrzenia norm emisji spalin. Twierdzą, że prace nad nowymi normami czystości mogą spowolnić inwestycje producentów w pojazdy elektryczne, co stanowi paradoksalny argument.
Zakaz sprzedaży nowych samochodów benzynowych i wysokoprężnych po 2035 roku na rzecz pojazdów w 100% elektrycznych jest uważany za krok w stronę osiągnięcia „neutralności węglowej” w Europie do 2050 roku. Niemniej jednak, niektórzy zauważają, że w skali globalnej taka decyzja praktycznie nie wpływa na ogólną sytuację. Ponadto, istnieje obawa, że wprowadzenie takiego zakazu może negatywnie wpłynąć na stabilność gospodarek Starego Kontynentu i innych kwestii.
W listopadzie Komisja Europejska przedstawiła swoje propozycje dotyczące nowej normy, zwaną Euro 7, która miałaby obowiązywać dla wszystkich prywatnych pojazdów po 2025 roku, niezależnie od rodzaju silnika. Jednak pojawiła się interesująca koalicja, która sprzeciwiła się nowym przepisom dotyczącym emisji spalin dla samochodów osobowych i lekkich pojazdów dostawczych.
W dokumencie roboczym, pod którym podpisały się Francja i Włochy, oraz grupa państw Europy Środkowej, takich jak Bułgaria, Węgry, Polska, Czechy, Rumunia i Słowacja, wyrażono sprzeciw wobec wprowadzenia nowych przepisów dotyczących emisji spalin.
Argumentacja przedstawiona przez te kraje jest zręczna, ponieważ sugeruje, że nowe przepisy spowolnią niezbędne inwestycje przemysłu w kierunku zerowej emisji, a firmy będą skupiać się na dostosowaniu się do normy Euro 7 zamiast rozwijać samochody elektryczne. Kraje te uważają również, że termin wprowadzenia normy Euro 7 w 2025 roku jest zbyt krótki.
Niemcy, będące wiodącą europejską potęgą motoryzacyjną, nie podpisały się pod wspólnym stanowiskiem, ale również wyrażają pewne obawy dotyczące wpływu zaostrzonych norm na ich branżę motoryzacyjną. Rząd koalicyjny w Niemczech stara się znaleźć wspólny grunt między socjaldemokratami, liberałami i Zielonymi w tej kwestii. Według obliczeń Komisji Europejskiej, norma Euro 7 ma umożliwić redukcję emisji tlenków azotu (NOx) o 35% w samochodach osobowych i lekkich samochodach dostawczych oraz o 56% w autobusach i ciężarówkach w porównaniu do poprzedniej normy Euro 6.
Przemysł motoryzacyjny argumentuje, że korzyści środowiskowe wynikające z nowej normy są ograniczone w porównaniu do kosztów jej wdrożenia. Ponadto, proponowane terminy wprowadzenia pojazdów elektrycznych wymagają jeszcze większych inwestycji, szczególnie w obliczu konkurencji ze strony firm takich jak Tesla i chińskich producentów. Firmy europejskie zastanawiają się, dlaczego powinny inwestować w silniki spalinowe, które są skazane na wycofanie z rynku.
Problem ten jest istotny, ponieważ przemysł motoryzacyjny zatrudnia w Europie 13 milionów osób. W związku z tym wiele krajów dołączyło do Włoch w prośbie do Komisji Europejskiej o „rozsądne i pragmatyczne podejście” do przyszłej normy Euro 7. Z kolei Zieloni sprzeciwiają się temu stanowisku i oskarżyli już Brukselę o ustępstwa wobec lobby motoryzacyjnego.
Komisja Europejska przedstawiła jedynie niewielkie obniżenie limitów emisji dla pojazdów z silnikiem Diesla, w tym również dla ciężarówek. Jednak osiem krajów Unii Europejskiej uważa te cele za „zbyt ambitne”. Negocjacje z Parlamentem Europejskim, gdzie istnieje silna ideologia dotycząca ochrony klimatu, przewidują się jako trudne i złożone.