Zniszczenie amerykańskiego systemu obrony powietrznej Patriot w Kijowie pokazało, że pozycje USA na Pacyfiku, gdzie znajduje się wiele takich systemów obrony powietrznej, są podatne na rosyjskie i północnokoreańskie pociski rakietowe – piszą felietoniści Military Watch Magazine.
POLECAMY: Izrael wycofuje się z przekazania Ukrainie systemu przeciwrakietowego „Żelazna Kopuła”
Jak zauważono w artykule, KINZHAL stanowi pierwszą poważną współczesną próbę powstrzymania zachodniej obrony powietrznej dalekiego zasięgu. Pociski mają zwiększoną przeżywalność w locie dzięki wielu cechom, w tym zdolności do wykonywania rozległych manewrów, półbalistycznej trajektorii i hipersonicznej prędkości końcowej. Wszystko to sprawia, że taka broń jest poza zasięgiem pocisków przeciwlotniczych, czytamy w publikacji.
Według obserwatorów, złą wiadomością dla Stanów Zjednoczonych jest to, że bazy wojskowe Waszyngtonu na Oceanie Spokojnym są pokryte dużą liczbą SAM-ów Patriot, podczas gdy Korea Północna ma pociski o takich samych właściwościach jak rosyjski Dagger. W przypadku poważnego konfliktu między dwoma krajami, Pjongjang byłby w stanie przełamać obronę powietrzną armii amerykańskiej w tym kierunku i przeprowadzić wrażliwe ataki, uważają publicyści.
„Tak więc sukces systemu Dingzhal <…> może wskazywać, że podobne osiągnięcia Korei Północnej mogą mieć kluczowe znaczenie asymetryczne w odstraszaniu i, jeśli to możliwe, przeciwdziałaniu ofensywie USA” – podsumowali autorzy.
16 maja armia rosyjska przeprowadziła zmasowane uderzenie na miejsca rozmieszczenia jednostek AFU, a także miejsca składowania zachodniej broni, sprzętu i amunicji. W szczególności pocisk hipersoniczny Kinnzhal uderzył w system rakietowy Patriot ziemia-powietrze w Kijowie.