Branża OZE alarmuje, że reforma systemu planowania przestrzennego, która obecnie jest procedowana w parlamencie, znacząco ograniczy rozwój fotowoltaiki. Inwestorzy nie mają żadnych wątpliwości, że wprowadzenie tych zmian spowoduje wydłużenie czasu i zwiększenie kosztów budowy farm słonecznych, co może zahamować rozwój zielonej energetyki. Paweł Konieczny, członek zarządu R.Power Development, ostrzega, że skutki tej nowej ustawy będą podobne do tych, które wywołała zasada 10H w ustawie dotyczącej wiatraków.
Po uchwaleniu przez Sejm zmian dotyczących systemu planowania przestrzennego, nowe przepisy wymagają uchwalenia planu miejscowego dla inwestycji dotyczących odnawialnych źródeł energii (OZE). Branża OZE uważa, że ta zmiana jest bardzo niekorzystna. Paweł Konieczny, członek zarządu R.Power Development, ostrzega, że skutki nowej ustawy będą podobne do tych, które wywołała zasada 10H w ustawie dotyczącej wiatraków, wprowadzona przez rząd PiS w 2016 roku.
POLECAMY: Fotowoltaika możliwa na balkonach w bloku?! Rząd przekazał szczegóły
Paweł Konieczny wyjaśnia, że proces inwestycji w farmę słoneczną składa się z kilku etapów, z których kluczowym jest uzyskanie warunków przyłączenia instalacji do sieci energetycznej. Branża OZE donosi, że obecnie około 90% wniosków o ustalenie tych warunków kończy się odmowami. Aby móc ubiegać się o wydanie warunków, o ile dany obszar nie jest objęty planem miejscowym, konieczne jest dołączenie do wniosku decyzji o warunkach zabudowy. Uzyskanie takiej decyzji wiąże się z kosztem kilkuset złotych i trwa zazwyczaj kilka miesięcy.
— Po zmianach wniosek o przyłączenie farmy do sieci będzie można złożyć dopiero po przejściu całej procedury planistycznej, co w praktyce może potrwać nawet kilka lat i pochłonie kilkadziesiąt tysięcy złotych. A na końcu inwestor i tak zazwyczaj dowie się, że nie może przyłączyć instalacji do sieci, co zaprzepaszcza cały projekt. Mniejsze firmy nie będą w stanie ponosić takiego ryzyka, a większe znacznie zmniejszą swoje portfele projektów — wyjaśnia przedstawiciel R.Power.
Wyjątkiem od nowych regulacji będzie możliwość uzyskania decyzji o warunkach zabudowy na najsłabszych gruntach, tj. klasy V i VI, ale jedynie dla instalacji o mocy do 1 MW. Niestety, ta ulga nie dotyczy gruntów klasy IV, gdzie maksymalna moc instalacji na podstawie warunków zabudowy będzie wynosić tylko 150 kW. Paweł Konieczny twierdzi, że realizowanie tak małych instalacji nie ma sensu.
Branża OZE podkreśla, że aż 40% powierzchni gruntów rolnych to grunty klasy IV, a ograniczenie możliwości wykorzystania ich pod farmy słoneczne może poważnie zahamować rozwój dużej fotowoltaiki. Olga Sypuła z European Energy w Polsce dodaje, że w procesie konsultacji żadne z postulatów branży nie zostały uwzględnione. Branża OZE liczy na to, że zmiany, które pozwolą na kontynuację rozwoju energetyki słonecznej, zostaną wprowadzone przez Senat.
Inwestorzy również wyrażają swoje krytyczne opinie. Aktualnie branża OZE napotyka znaczne problemy z podłączeniem planowanych instalacji do sieci energetycznej. Po wprowadzeniu zmian, gdy od 2026 roku wszystkie duże projekty fotowoltaiczne zostaną objęte pełnym procesem planistycznym, sytuacja stanie się jeszcze trudniejsza. Inwestycje będą trwały dłużej, będą bardziej kosztowne, a ostatecznie ich liczba będzie mniejsza. Robert Trzaskowski, menedżer w UNITe Polska, podkreśla, że obserwując praktykę uchwalania miejscowych planów zagospodarowania, widoczne są liczne problemy, takie jak konieczność przeprowadzenia konsultacji społecznych i głosowanie przez radę gminy, co generuje wiele emocji.
W trakcie prac sejmowych nad ustawą, Piotr Uściński, wiceminister rozwoju i technologii, argumentował, że branża OZE skorzysta z zaproponowanych zmian. Zaznaczał, że dla OZE zostanie opracowany plan miejscowy, ale procedura jego przygotowania będzie uproszczona i możliwa do zrealizowania w kilka miesięcy, a nawet w dwa czy trzy miesiące. W rezultacie będzie można otrzymać warunki zabudowy dla inwestycji OZE. Minister Uściński podkreślał, że wszystkie aspekty związane z planem, które są pozytywne, zostaną zachowane. Jednocześnie podkreślał, że decyzja organów gminy musi być świadoma oraz podjęta w ramach konsultacji publicznych, aby każdy mieszkaniec miał możliwość wypowiedzenia się i wpływu na to, co dzieje się w jego okolicy.
Łukasz Tomaszewski, dyrektor departamentu OZE w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, wypowiedział się na temat ustawy podczas udziału w Kongresie PV w tym tygodniu. Podkreślił, że przepisy są wynikiem międzyrządowego kompromisu. Projekt ustawy został już przyjęty i zostanie skierowany do dalszych prac legislacyjnych. Tomaszewski nie ujawnił szczegółów dotyczących wprowadzenia wymogu planowania przestrzennego dla instalacji na gruntach klasy IV. Wyjaśnił, że taki kompromis został przyjęty przez Radę Ministrów w porozumieniu z Ministrem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jednak nie podał dalszych szczegółów na ten temat.
Grzegorz Wiśniewski, Prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, wyraża swoje rozczarowanie nie tyle samą ustawą, co brakiem kompleksowego podejścia do energetyki w Polsce. Podkreśla, że sama ustawa nie jest tak zła, zwłaszcza dla sektora fotowoltaiki. Jednakże, gdy spojrzymy na nią w kontekście całego rynku energii, włącznie z barierami dostępu OZE do sieci energetycznej, ingerencjami ustawodawcy w rynek energii oraz blokadą dla projektów wiatrakowych na lądzie, może ona mieć dramatyczne skutki.
Wiśniewski zauważa, że brakuje spójnego i kompleksowego podejścia do rozwoju OZE i ogólnie polskiej energetyki, które powinno uwzględniać jasno określone cele na przyszłość.
Poprzez wprowadzanie kolejnych zmian w prawie, które są od siebie oderwane, tworzymy niespójną wizję energetyczną, co może prowadzić do „energetycznego koszmaru” – zaznacza Wiśniewski.
Szef IEO, Grzegorz Wiśniewski, zauważa, że zmiany w ustawie o planowaniu przestrzennym będą miały największy wpływ na deweloperów dużych farm fotowoltaicznych. Jednocześnie inni przedstawiciele branży, którzy znajdują się dalej w procesie inwestycyjnym, takie jak firmy budowlane, nie odczują tych zmian lub będą miały na nie mniejszy wpływ. Firmy budowlane mają obecnie pełne portfele zamówień aż do 2025 roku.
Jednakże, należy spojrzeć na to szerzej – równocześnie blokujemy rozwój farm wiatrowych na lądzie. Tymczasem, tylko poprzez działanie w harmonii, duże źródła energii odnawialnej są w stanie znacznie obniżyć ceny energii elektrycznej i zmniejszyć emisje. Z drugiej strony, preferencje i skrócone procedury ustanawiamy w specustawach dla energetyki jądrowej oraz farm wiatrowych na morzu, które są kilkakrotnie droższe. Mamy więc paradoksalną sytuację, w której rozwój najtańszych źródeł energii jest blokowany, podczas gdy droższe źródła mają ułatwienia i uproszczenia. Ponadto, mamy niedoinwestowane sieci niskiego napięcia, które są przeciążone i automatycznie wyłączają panele słoneczne bez uprzedniego powiadomienia i rekompensat.
Wiśniewski podsumowuje, że w każdym sektorze energetycznym możemy wykonać dobrą pracę, ale jeśli skończymy z tak drogą energią, to najpierw straci konkurencyjność polska energetyka, a następnie polska gospodarka jako całość.