Czy ASF trafia do Polski wraz z importem kukurydzy z Ukrainy? To pytanie, które pojawiało się przez wiele lat i budziło wiele kontrowersji.
Afrykański Pomór Świń (ASF) jest wirusową chorobą zakaźną, która atakuje świnie. Jest niebezpieczna i może prowadzić do znaczących strat w przemyśle hodowli świń. Wirus ASF jest wyjątkowo wytrzymały i może przetrwać w środowisku przez długi czas. Jest przenoszony przez bezpośredni kontakt z zakażonymi zwierzętami, ale również przez pośrednie drogi, takie jak kontaminowane jedzenie.
POLECAMY: PiS oszukał rolników. Ukraińskie zboże nie wyjechało z Polskich ekwatorów a żniwa za pasem
– Już w 2015 r. pisaliśmy, że należy zamknąć granice na import zboża z terenu wschodniego, nie wymieniam którego. Są dwa powody: nietrzymanie standardów Unii Europejskiej w produkcji roślinnej, a także, w moim przekonaniu, niekontrolowany import ASF-u za nasze pieniądze – uważa Tadeusz Szymańczak, rzecznik prasowy Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych, który podczas niedawnego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa odświeżył temat poruszany w polskim środowisku rolniczym od wielu lat.
– ASF to temat, który rozpatruję również pod kątem producentów kukurydzy, czyli ulubionego pożywienia dla dzików. To poważny problem, którym zajmuje się od wielu lat. Chciałem zadać pytanie, choć nie wiem czy dostanę na nie odpowiedź. Już w 2015 r. pisaliśmy, że należy zamknąć granicę na import zboża z terenu wschodniego, nie wymieniam którego. Są dwa powody: nietrzymanie standardów Unii Europejskiej w produkcji roślinnej, a także, w moim przekonaniu, niekontrolowany import ASF-u za nasze pieniądze. Czy ktoś potrafi mi powiedzieć, ile przypadków wirusa ASF-u trafiło na polski rynek tą drogą? – pytał retorycznie Szymańczak podczas majowego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.
– Zboże sprowadzane z Ukrainy do Polski jest najczęściej przeznaczone na konsumpcję dla zwierząt, jako pasza. Mogą się zdarzyć przypadki, że razem ze zbożem mogą się dostać odchody dziko żyjących zwierząt, dzików, które mogłyby zanieczyścić ziarno w jakiś sposób, ewentualnie przy dostanie się później bardzo szybkim tempie jako karma dla zwierząt, mógłby być też źródłem przenoszenia wirusa do hodowli. Są to przypadki rzadkie, ale w kukurydzy zwłaszcza, mogą się one zdarzyć. Z tego względu, że kukurydza jest łakomym kąskiem dla dzików i one siedzą w niej dosyć długo i przy zbiorach mogą się te resztki razem z masą zaplątać – alarmował już w 2016 r. Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
– Dzisiaj trwa poszukiwanie padłych dzików, w które nawet zaangażowane jest wojsko. Ale wiemy dobrze, że na Ukrainie przebiega to w mniej kontrolowany sposób, więc jeżeli nie ma tej pełnej kontroli, to trzeba brać pod uwagę każdy z elementów i badać ewentualnie. A zboże przeznaczone na paszę, które idzie z tamtej strony, powinno być poddawane obróbce termicznej, albo nie powinniśmy sprowadzać zboża na paszę z tamtych terenów, gdzie ASF występuje – mówił siedem lat temu Szmulewicz.
W 2019 roku na kartach Cen Rolniczych poruszano kwestię „zwalczania” wirusa ASF na Ukrainie i związanej z tym sytuacji. W kontekście inwazji rosyjskiej można przypuszczać, że standardy postępowania w związku z pomorem nie uległy poprawie.
W artykule wspomniano o makabrycznym odkryciu na wysypisku odpadów w Charkowie, gdzie znaleziono rozczłonkowane ciała świń zakażonych wirusem ASF. Informacje tamtejszych mediów wskazywały, że takie „znaleziska” są częstym zjawiskiem. Ukraina nie posiada zakładów przetwarzających odpady zwierzęce, w tym tusze świń z ASF. Dodatkowo, producenci trzody chlewnej rzekomo ukrywają ogniska choroby w swoich gospodarstwach, ponieważ nie otrzymują odpowiednich odszkodowań od państwa. Istnieją podejrzenia, że mięso pochodzące z tzw. „leżaków” (zwierząt zmarłych na farmach) jest wprowadzane na rynek, a martwe świnie często są zakopywane w lesie lub trafiają na składowiska odpadów.
Te informacje sugerują, że sytuacja związana z wirusem ASF na Ukrainie w tamtym okresie była niepokojąca. Brak odpowiednich zakładów utylizujących odpady zwierzęce i ukrywanie ognisk choroby mogą prowadzić do rozprzestrzeniania się wirusa i zwiększać ryzyko jego przeniesienia. Dodatkowo, wprowadzanie na rynek mięsa pochodzącego z „leżaków” jest niezgodne z zasadami higieny i bezpieczeństwa żywności.