W nocy Tomasz Poręba ogłosił swoją rezygnację z funkcji szefa sztabu wyborczego PiS. Opozycja desperacko apeluje, aby zmienił swoją decyzję.
Tomasz Poręba prawdopodobnie czuje się odrzucony przez Marcina Mastalerka i Adama Bielana. W jego dymisji znaczącą rolę odegrało także pół miliona Polaków, którzy demonstrowali w Warszawie 4 czerwca. Były szef sztabu wyborczego nie był w stanie znaleźć sensownej odpowiedzi na tak potężną demonstrację, co spowodowało jego kłopoty.
Poręba został zepchnięty ze stanowiska przez tłum protestujący na ulicach stolicy.
Odchodzę! Opozycja: Zostań!
–Po głębokim namyśle, kierując się dobrem obozu, złożyłem wczoraj na ręce PJK dymisję z funkcji szefa sztabu PiS. Mimo, że nie została przyjęta, pozostaje ona dla mnie decyzją ostateczną. Dziś na tym stanowisku potrzebny jest ktoś z nową emocją i energią. Za którym stanie się murem – napisał Tomasz Poręba.
Sytuacja wydaje się dość zaskakująca, biorąc pod uwagę, że Tomasz Poręba jeszcze tydzień temu wykazywał się bojowym nastawieniem i szydził z kolegów, którzy krytykowali jego pracę w sztabie wyborczym.
Gdy ze stanowiskiem żegna się jakiś PiS-owski nominat, a rzadko się to zdarza, na opozycji panuje nastrój triumfu i wszyscy padają sobie w ramiona ze szczęścia.
W przypadku Tomasza Poręby sytuacja wydaje się być nieco odmienna. Wielu użytkowników Twittera błaga go o zmianę decyzji.
Najprawdopodobniej przyczyną tego jest seria wpadek, która była wodą na młyn dla opozycji.
–Szkoda. Pięknie pan pogrążał swoją partię – komentuje popularny Jakub Boomer.
–Proszę jeszcze przemyśleć. Bardzo się Pan przysłużył opozycji. Dziękujemy – pisze Monika Ignatowska.
Wiele osób od Poręby domaga się przeprosin za spot, w którym wykorzystano tragedię ludobójstwa w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.
–To Pana najlepsza decyzja w karierze. Polacy i polska debata publiczna nie zasługują na pańskie haniebne pomysły kampanijne, jak granie pamięcią ofiar II WŚ. Jednak jako przeciwnik polityczny nie cieszę się z tej dymisji. Fantastycznie ośmieszał Pan własną partię – pisze Arkadiusz Myrcha z Platformy Obywatelskiej.
„Gazeta Wyborcza” doniosła w zeszłym tygodniu, że sztab wyborczy stał się areną wewnętrznej rozgrywki wewnątrz partii. Bliskie otoczenie premiera Mateusza Morawieckiego wykazuje duże zainteresowanie wprowadzeniem swoich ludzi do sztabu, co mogłoby skutkować przejęciem nad nim pełnej kontroli.
Ważny polityk z partii PiS przedstawiał te kulisy walki o sztab, według relacji „Gazety Wyborczej”.
– Wiadomo, że sztabowcy nie poddadzą się bez walki. Poręba jest brukselskim przekaźnikiem Kaczyńskiego, nie będzie łatwo go odwołać. Na pewno będą go bronić Szydło czy Sasin, może nie dlatego, że jest taki cenny, ale dlatego, żeby nie oddać władzy ludziom Morawieckiego – mówił.