Janusz Kowalski nie lubi zmian w języku wprowadzanych przez lewicę i wyraził swoje zdanie na ten temat w mediach społecznościowych. W jednym z postów na Twitterze, opublikowanym 14 czerwca, podzielił się artykułem związanym z gościnnym wystąpieniem Justyny Dobrosz-Oracz na Campusie Polska Przyszłości.
Dobrosz-Oracz jest dziennikarką polityczną i sprawozdawczynią parlamentarną dla 'Gazety Wyborczej’ której pisuary nie tolerują z uwagi na dociekliwość.
W latach 2010-2016 była główną reporterką Wiadomości TVP. Porozmawiamy o kryzysie mediów publicznych oraz o możliwości odbudowy zaufania” – czytamy w tweecie.
Kowalskiego zdenerwowało w tym jedno słowo. „’Gościni’. Co to lewactwo robi z pięknym polskim językiem” – załamywał ręce polityk, który nie zna podstawowych rodzajów zbóż.
POLECAMY: Janusz Kowalski wiceminister rolnictwa poległ na pytaniu o rodzaje zbóż
Internauci tłumaczą Kowalskiemu świat
Kowalskiemu postanowili iść na ratunek internauci. „Panie Pośle, szczerze – dla mnie w tym momencie feminatywy są również nienaturalne, bo po prostu przez ~25 lat mojego życia (a mam 32) nikt ich nie stosował. Wyobrażam sobie natomiast, że kiedy dorośnie mój syn, będzie zszokowany, że kiedyś na gościnię ktoś mówił gość, a na posłankę – pani poseł. Po drugie – jeśli druga strona woli być określana gościnią, to jaki to dla nas problem, żeby tak mówić?” – odpowiedział mu Radek Karbowski, twórca Skrótu politycznego.
„Biblia Jakuba Wujka, rok 1593. I w każdym późniejszym tłumaczeniu Biblii również jest prorokini. Feminatywy w języku polskim są obecne od setek lat. Co ta polityka zrobiła z Janusza Kowalskiego, że nawet tekst Biblii chce podważać :(„ – dodał dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak.
Janusz Kowalski ma niewłaściwą wiedzę na temat historii polskiego języka. Feminatywy były używane już przed wojną, jak można przeczytać na stronie Obserwatorium Językowego UW.
Przykładem są leksemy „gościni” i „gościa”, które są odnotowane w Słowniku języka polskiego z lat 1900-1927. Wydaje się, że Kowalski słabo zna historię Polski i jej języka, lub jeszcze gorzej, cynicznie wykorzystuje pewne kwestie w celu budowania swojej pozycji politycznej, co o nim nie najlepiej świadczy.