Po ujawnieniu przez Fakt, że limuzyna z Michałem Dworczykiem przejeżdżała na sygnale przez Warszawę, aby polityk zdążył na miesięcznicę smoleńską, minister przeprosił i ogłosił rezygnację… z korzystania z samochodu służbowego.
Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek, 10 lipca. Warszawa była wtedy zakorkowana, więc rządowa limuzyna użyła „koguta” w celu omijania korków.
„W pewnym momencie jego kierowca wyciągnął policyjny kogut na dach i włączył niebieskie sygnały świetlne. Dworczyk w rozmowie z Faktem przyznał, że oprócz świateł były jeszcze sygnały świetlne. Dzięki temu kierowcy rozjeżdżali się na boki przed pędzącą limuzyną Dworczyka” – pisze Fakt.
Polityk związany z partią Prawo i Sprawiedliwość odniósł się do całej sytuacji i przeprosił. Ponadto Dworczyk skontaktował się z autorem tekstu, informując go o swojej rezygnacji z korzystania z samochodu służbowego.
„Szanowny Panie Redaktorze, w związku z sytuacją na drodze w dniu 10 lipca br. i użyciem na krótkim odcinku trasy sygnałów dźwiękowych i świetlnych w samochodzie służbowym, którym podróżowałem jako pasażer, zrezygnowałem z wykorzystywania samochodu służbowego. Będę poruszał się samochodem prywatnym oraz środkami publicznego transportu. Przepraszam za zaistniałą sytuację” – przekazał minister Dworczyk w oświadczeniu, które opublikował Fakt.
Jeden komentarz
gdy mnie zatrzymają pały np za przejazd na czerwonym . to też ich przeproszę.