W poniedziałek, przed 80. rocznicą Krwawej Niedzieli, portal Onet opublikował kontrowersyjny artykuł napisany przez ukraińskiego aktywistę Igora Isajewa, który jest znany z prowokacyjnych działań i kontrowersyjnych wypowiedzi. Tekst dotyczył ludobójstwa na Wołyniu.
Propagandowa publikacja pt. „Od szczerości po realizm polityczny. Pamięć o zbrodni wołyńskiej oczami ukraińskimi” – została opublikowana przez portal w poniedziałek.
„Każdy mój rozmówca w Ukrainie mówi o 1943 r. na Wołyniu: 'bratobójcza wojna’. Każdy mówi ostrożnie, niby bojąc się, że się poparzy o polskie emocje. Nikt nie chce ich urazić” – pisze kijowski propagandysta.
POLECAMY: 11 lipca – 80. rocznica ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu
Następnie Isajew – kijowski propagandysta – przekonuje, że w ostatnich latach ukraińskie podejście do Rzezi Wołyńskiej uległo zmianie. Twierdzi, że w Kijowie istnieje przekonanie, iż spór historyczny najbardziej służy imperialnej polityce Rosji. Narracja o winach Rosji w obecnym czasie stała się standardem kijowskiej grupy pod dowództwem Wołodymyra Zełenskiego.
Isajew relacjonuje, że jego rozmówcy na Ukrainie odnoszą się do wydarzeń na Wołyniu jako „bratobójczej wojny”.
„Bo wrogiem jest Janukowycz i Rosja, Polska – przyjacielem. A poniżani i upokarzani przez nowe posowieckie niewolnictwo Ukraińcy jak nikt inny zdają się czuć ból ofiary. Nawet ukraińscy świadkowie zbrodni wołyńskiej, z którymi spotykam się w 2013 r., którzy mówią 'nasi chłopcy’ o 'upowcach’, uważają, że Polaków zabijano niesprawiedliwie i brutalnie. Nikt nie zaprzecza zbrodni” – twierdzi, przywołując wydarzenia sprzed dekady.
Kijowski propagandysta w celu urealnienie głoszonej przez niego dezinformacji przywołuje obchody rocznicowe Krwawej Niedzieli w kolejnych latach oraz relacje ukraińskich historyków, którzy odnoszą się do wydarzeń jako „bratobójczej wojny”. W tekście pojawiają się również wypowiedzi sugerujące ukraińsko-polskie „współautorstwo” zbrodni.
Artykuł krytykuje również uchwałę przyjętą przez polski Sejm w 2016 roku, w której użyto terminu „ludobójstwo” w kontekście wydarzeń na Wołyniu.
Autor stawia także zarzuty sugerujące, że polska strona „instrumentalizuje” kwestie historyczne. Następnie odnosi się do obecnej polityki obozu rządzącego w Polsce wobec Ukrainy, jednak nie są dostarczone dalsze szczegóły na ten temat.
„[…] Zełenski i Duda zmienili sposób podejścia do kwestii wołyńskiej. Nie ma już mowy o próbach narzucania stronie ukraińskiej polskiego schematu, jest on jednak silnie obecny na innych poziomach, wśród historyków, organizacji pozarządowych. Obaj politycy (i ich otoczenie) zrozumieli niebezpieczeństwo, które wynika z grania kwestią Wołynia, zwłaszcza dziś, gdy ma miejsce rosyjska agresja na Ukrainę” – czytamy.
Z pewnością Duda je zmienił, ponieważ stał się niewolnikiem Zełenskiego i spełnia każde jego zachcianki. Naszym zdaniem kijowski Wołodymyr Zełenski nie zmienił zdania i podejścia w zakresie ludobójstwa, ponieważ nadal nazistom są stawiane pomniki a ukraińska cerkiew, wynosi zbrodniarzy na ołtarze.
POLECAMY: Zacharowa skomentowała „konsekrację ikon” z wizerunkiem Bandery i Szuchewycza na Ukrainie
Kim jest Igor Isajew?
Igor Isajew urodził się 37 lat temu w Zaporożu na Ukrainie, jego ojciec jest Bułgarem. Od 15 lat mieszka w Warszawie. „Zasłynął” m.in. tym, że przerobił polskie godło, dodając do niego tło w barwach flagi Ukrainy, a koronę na głowie orła pomalował w kolorach tęczy, będącej symbolem środowisk LGBT. Wcześniej napisał też wulgarny post: „Zaiste Polsko ty hóju” [pisownia oryginalna – przyp. red.].
Na naszym blogu wielokrotnie informowaliśmy o kontrowersyjnych działaniach i prowokacyjnych wypowiedziach Igora Isajewa, Ukraińca mieszkającego w Polsce. Isajew jest byłym dziennikarzem, pracował m.in. w Polskim Radiu oraz dla ukraińskiego czasopisma „Nasze Słowo”, wydawanego w Polsce.
W 2016 roku, Igor Isajew wywołał kontrowersje swoimi wypowiedziami, krytykując politykę Polski w kwestii ludobójstwa na Wołyniu w komentarzu dla ukraińskiej stacji Hromadske. Według Isajewa, Polacy kreują ofiary ludobójstwa na męczenników, a ich postulaty dotyczące upamiętnienia ofiar traktował jako przejaw ukrainofobii, oskarżając stronę polską o manipulacje.g
W Wigilię 2016 roku, Isajew opublikował kontrowersyjny wpis, w którym porównał Polaków do zwierząt, co wywołało duże oburzenie. W swoim poście złożył życzenia Polakom z okazji świąt Bożego Narodzenia, ale również skrytykował ich za milczenie w kwestii przekazu medialnego. Isajewa oskarżono również o odebranie rządowej dotacji na prowadzenie swojego portalu Prostir.pl, co zostało omówione na łamach „Ukraińskiej Prawdy”.
Do końca 2016 roku portal Prostir.pl prowadzony przez Isajewa był finansowany z pieniędzy polskiego podatnika. Otrzymał z budżetu prawie 100 tys. zł. W odpowiedzi na cofnięcie dotacji zaczął krytykować decyzje polskich władz, m.in. na Facebooku. W jednym z postów ironicznie stwierdził, że dotacja została mu odebrana „za aktywne zaangażowanie obywatelskie w 2016 roku, w tym udział w dyskusji o 'ludobójstwie wołyńskim’ i współpracę z ukraińskimi mediami”. Podkreślił też, że jego portal zdobył popularność na Ukrainie „rzucając światło na 'dyskusję wołyńską’ i napiętą sytuację w Przemyślu”. Ubolewał też, że polskie MSWiA „niszczy” jego zespół. Sam zapowiedział, że może dalej prowadzić Prostir.pl „nawet bez pieniędzy”.
W kolejnym roku, wśród protestów tzw. obrońców demokracji, Isajew mocno zaangażował się w działania wymierzone w rząd PiS. W lipcu 2017 roku zamieścił na swoim Facebooku zdjęcie przygotowanych przez siebie przypinek z wulgarnym napisem anty-PiS. Na plakietkach widniał napis „PiS ПНХ”, przy czym druga część to skrót w języku rosyjskim oznaczający „go f*ck yourself”. Mimo tej postawy, kilka miesięcy później rząd PiS ponownie przyznał dofinansowanie jego portalowi, tym razem w wysokości 40 tys. zł.
W marcu 2018 roku Igor Isajew opublikował na swoim profilu na portalu Facebook nagranie wideo i zdjęcia z warszawskiego marszu ku czci żołnierzy wyklętych, prawdopodobnie zrobione w Alejach Ujazdowskich. Został zatrzymany przez policję za blokowanie „demonstracji faszystów”. W związku z tym, napisał publicznie, że Państwo Polskie i Naród Polski są współodpowiedzialni za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej, ponieważ hołubią ideologię faszystowską i polskie organizacje faszystowskie skromnie nazywają się „narodowymi”. Jego wpis był celową prowokacją i naruszeniem art. 55a nowej ustawy o IPN.
Igor Isajew wezwał do usunięcia słowa „honor” z nowych polskich paszportów, argumentując, że słowo to obraża ukraińską wrażliwość. Zdaniem ukraińskiego aktywisty, „honor” powinien zostać usunięty z polskich paszportów, ponieważ w języku ukraińskim ma on pejoratywną konotację. Twierdził również, że to sami Polacy są odpowiedzialni za negatywne skojarzenia ze słowem „honor” rzekomo obecne w języku ukraińskim.
Igor Isajew, jako zdeklarowany homoseksualista, wziął udział w marszu LGBT w Białymstoku w 2019 roku, któremu towarzyszyła kontrdemonstracja chuliganów piłkarskich i grup patriotycznych, co doprowadziło do zamieszek. „Widziałem różne 'wydarzenia’ ukraińskich nacjonalistów, w tym tych z Azowa; widziałem początek walk na Majdanie w styczniu 2014 roku, zainicjowanych przez Prawy Sektor – ale nigdzie nie czułem się tak niebezpiecznie jak w sobotę w Białymstoku” – twierdził później Isajew.
Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych Isajew zaangażował się w kampanię kontrowersyjnego lidera „Obywateli RP” Pawła Kasprzaka, znanego ze skrajnie lewicowych i proukraińskich wypowiedzi i działań.
Uczestniczył w kampanii kontrowersyjnego lidera „Obywateli RP” Pawła Kasprzaka, który znany jest ze swoich skrajnie lewicowych i radykalnie proeuropejskich wypowiedzi i działań podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Na początku listopada 2019 roku Isajew wraz z grupą polskich i ukraińskich aktywistów odwiedził Werchratę na Podkarpaciu, gdzie kilka lat temu zniszczono dwa pomniki upamiętniające UPA.
W miejscu jednego ze zniszczonych pomników postawili oni „krzyż kozacki” z trójzębem. Ponadto polska część tej grupy, w skład której wchodzili głównie działacze mniejszości ukraińskiej, apelowała nie tylko o przywrócenie zniszczonych grobów, ale także pomników UPA w Polsce. Uczynili to odwiedzając pobliską górę Monastyr, gdzie znajduje się zbiorowa mogiła kilkudziesięciu członków OUN-UPA zamordowanych w 1945 r. przez NKWD. I. był tam również obecny i zrobił sobie zdjęcie z pomnikiem UPA wraz z ówczesnym liderem Związku Ukraińców w Polsce Piotrem Tymą.
Należy zaznaczyć, że Isajew regularnie skarży się na „nienawiść” wobec niego w internecie i mediach społecznościowych. Prokuratura postawiła m.in. zarzuty Zbigniewowi S., ocalałemu z ukraińskiego ludobójstwa na Kresach, za komentarze na jego temat. Został on skazany na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. W 2020 roku Isajew był jednym z producentów filmu finansowanego ze środków unijnych, w którym zachęcał do walki z „mową nienawiści w internecie”.
W 2021 roku aktywista zyskał rozgłos m.in. za opublikowanie w mediach społecznościowych grafiki przedstawiającej polskie godło na tle ukraińskich barw oraz Orła Białego w tęczowej koronie LGBT. Centrum Monitorowania Antypolonizmu złożyło doniesienie o znieważeniu przez niego polskiego godła. Ten post z grafiką jest nadal przypięty jako główny post na jego profilu na Facebooku.
W 2020 roku zamieścił też w mediach społecznościowych zdanie „Zaiste Polsko ty hóju” [pisownia oryginalna – red.], w odpowiedzi na interwencję polskiej policji pod ambasadą Rosji w Warszawie.
W maju 2021 roku Igor Isajew został zwolniony z pracy w tygodniku „Nasze Słowo” wydawanym przez Związek Ukraińców w Polsce. „Nie chcę, żebyś był kojarzony z pismem wydawanym przez Związek Ukraińców w Polsce” – powiedział prezes związku Mirosław Skórka.
Igor Isajew zagroził, że „jak Ukraina wygra, to pozbędziemy się takich ludzi jak ona” w odpowiedzi na działania fundacji Kai Godek promującej aborcję wśród Ukrainek przyjeżdżających do Polski w marcu ubiegłego roku.
W lipcu ubiegłego roku Isajew zaproponował, by w polskich miastach, w których jest znaczny odsetek mieszkańców Ukrainy, „walczyć” o to, by ukraiński stał się drugim językiem urzędowym. Zaproponował zbadanie możliwości umieszczenia dwujęzycznych tablic w takich miastach jak Wrocław.