Straż pożarna w USA zgłosiła duży pożar elektrycznych ciężarówek, udostępniając również wideo na Twitterze. Producent pojazdów, Nikola, twierdzi, że incydent to „nieczysta gra”, a nie wina konstrukcji, sugerując podpalenie, ale straż pożarna nie znalazła żadnych dowodów potwierdzających tę tezę. Obecnie nie ustalono jeszcze przyczyny pożaru, choć ostatnio pojawiły się informacje, że pojazdy miały wadliwe moduły akumulatorowe.
POLECAMY: Więcej szkód całkowitych w autach elektrycznych niż spalinowych
Pod koniec czerwca w siedzibie firmy Nikola w Phoenix w Stanach Zjednoczonych zapaliło się pięć naczep od ciężarówek. Ciekawostką jest, że firma natychmiast udostępniła publiczności informacje o „nieczystej grze”, sugerując podpalenie. Niestety, poza niepotwierdzonym doniesieniem o pojawieniu się niezidentyfikowanego pojazdu na miejscu zdarzenia przed pożarem, nie ma obecnie dowodów na działanie osób trzecich. Daniel Cheatham, szef oddziału ds. dochodzeń przeciwpożarowych miasta Phoenix, poinformował, że przyczyna pożaru jest nadal nieznana.
Oficjalnie nie jest to ustalone. Ale nie mamy żadnych dowodów potwierdzających podpalenie – powiedział Cheatham, cytowany przez portal Electrek.
Powodem mogła być wada akumulatorów
Oczywiście podpalenie brzmi lepiej niż samoczynne zapalenie się ciężarówek elektrycznych, a przesłanki do tego, aby skłaniać się ku samozapłonowi jako przyczynie pożaru, są. Jak podaje portal Insideevs, według raportu przygotowanego przez zespół badający sprawę firmy Nikola, kilka modułów miało ten sam problem z korozją ogniw.
Nikola otrzymuje moduły akumulatorowe do ciężarówki Tre od Romeo Power, firmy, którą nabyła w zeszłym roku za 144 miliony dolarów. Już rok temu inżynierowie pracujący nad modułami baterii wykryli poważny problem polegający na korozji ogniw i samorozładowywaniu się. Kierownictwo Nikoli zostało poinformowane o problemie, ale, jak podaje Electrek, firma miała już warte miliony dolarów moduły akumulatorowe przeznaczone do jej elektrycznych półciężarówek i spieszyła się z uruchomieniem produkcji, ponieważ traciła pieniądze.
Jak wynika z raportu, ogniwa korodowały w ciągu zaledwie dwóch cykli testowych, potencjalnie wytwarzając nadmiar ciepła i zwiększając opór złącza.
Nie wiadomo natomiast na pewno, czy to ta wada spowodowała pożar w czerwcu. Na ten moment wiemy jedynie, że ciężarówki Nikola miały poważną wadę modułów akumulatorowych produkowanych przez Romeo oraz że straż pożarna nie znalazła żadnych dowodów podpalenia.