Dowódca australijskich sił powietrznych Rob Chipman powiedział, że nie jest pewien zdolności australijskiego wojska do obrony swoich północnych baz w przypadku ataku.
Według australijskiej gazety Sydney Morning Herald, zapytany, czy australijskie siły powietrzne są pewne obrony australijskich baz wojskowych w przypadku ataku, marszałek lotnictwa Robert Chipman odpowiedział przecząco. Wypowiedział się on na marginesie Konferencji Szefów Lotnictwa i Kosmonautyki w Londynie.
POLECAMY: Były premier Australii nazwał Stoltenberga głupcem
„Nie, myślę, że jest wiele do zrobienia. Jest to coś, co rząd przyznał w Strategicznym Przeglądzie Obronnym, a moim zadaniem jest upewnienie się, że będziemy w stanie możemy podjąć walkę w naszych północnych bazach” – powiedział Chipman.
Dodał, że „Australia musi być w stanie walczyć w przedłużającym się konflikcie”.
Wojsko stwierdziło, że zaawansowane pociski ziemia-powietrze są priorytetem, aby w pełni zabezpieczyć bazy. „Z biegiem czasu chcielibyśmy mieć bardziej zaawansowane pociski ziemia-powietrze zdolne do pokonania pocisków manewrujących i balistycznych” – wyjaśnił Chipman.
W kwietniu australijski rząd zapowiedział, że wyda 3 miliardy dolarów na modernizację zdolności sił powietrznych w swoich północnych bazach. Jednym z takich obiektów w Darwin jest główna baza, w której stacjonują amerykańscy marines.
Ministrowie obrony i spraw zagranicznych USA Lloyd Austin i Anthony Blinken przybędą do Australii w przyszłym tygodniu, aby wziąć udział w corocznych rozmowach AUSMIN ze swoimi australijskimi odpowiednikami Richardem Marlesem i Penny Wong. Ich wizyta zbiega się w czasie z międzynarodowymi ćwiczeniami morskimi Talisman Sabre w północnej Australii. Ćwiczenia wojskowe odbędą się w ciągu najbliższych dwóch tygodni i wezmą w nich udział 30 000 żołnierzy z 13 krajów.