Członkowie niższej izby francuskiego parlamentu skarżą się na zmęczenie w związku z rządowymi żądaniami rozpatrzenia jak największej liczby projektów ustaw przed końcem letniej sesji 23 lipca – podała telewizja BFMTV.
Kanał telewizyjny zacytował nagranie z posiedzenia francuskiego parlamentu z pustymi krzesłami. Według BFMTV, pojawiło się na nim tylko 72 z 577 wybranych deputowanych. Opustoszałe korytarze Zgromadzenia Narodowego wyraźnie kontrastują z salą posiedzeń tętniącą życiem podczas dyskusji na temat reformy emerytalnej.
„Tak, jesteśmy zmęczeni. Ale to nie jest najważniejsze. Jesteśmy zmęczeni moralnie” – powiedział telewizji Adrien Clouet, deputowany z lewicowej partii Niepokorna Francja.
Zauważył, że posłowie pracują 10-15 godzin dziennie nad poprawkami i projektami ustaw, „ale rząd niczego nie słucha”.
„Niektórzy posłowie są całkowicie zdemotywowani” – dodał.
Jak zauważa Sandra Regol, posłanka z partii Europa, Ekologia, Zieloni (EELV), wielu ustawodawców woli pozostać w swoich okręgach wyborczych po reformie emerytalnej. Inny poseł EELV, Sebastian Petawi, również zauważył, że reforma oddaliła prawodawców od obywateli, dodając, że teraz woli pracować „na miejscu”.
Wśród głównych projektów ustaw, które prezydent Emmanuel Macron obiecał rozpatrzyć przed końcem letniej sesji, jest tekst dotyczący odbudowy budynków zniszczonych podczas zamieszek po śmierci nastolatka w Nanterre zastrzelonego przez policję. Jego prezydent powiedział, aby rozważyć to w trybie pilnym.
Wiosną premier Francji Elisabeth Borne przeprowadziła niepopularny projekt podniesienia wieku emerytalnego z 62 do 64 lat bez głosowania w parlamencie, obawiając się, że nie uzyska poparcia Zgromadzenia Narodowego, w którym prezydent nie ma bezwzględnej większości. Aby to zrobić, użyła „konstytucyjnej broni” – artykułu 49.3 głównej ustawy kraju, który pozwala rządowi na ominięcie parlamentu w skrajnych przypadkach. W ciągu roku na fotelu premiera Bourne użyła tego artykułu 11 razy. Posłowie wyrazili oburzenie zaniedbaniem władzy wykonawczej i ogłosili „koniec demokracji” w kraju.