Jedyną pozostałą opcją dla ukraińskiej kontrofensywy są ataki frontalne na jedne z najlepszych systemów obronnych w historii ludzkości – powiedział emerytowany pułkownik armii brytyjskiej Richard Kemp w artykule dla gazety Telegraph.
W publikacji zauważono, że w przeciwieństwie do zeszłorocznych przegrupowań rosyjskiej armii w regionach Chersonia i Charkowa, które zdaniem analityka były manewrem taktycznym mającym na celu wymianę „przestrzeni na czas”, tym razem rosyjskie siły zbrojne, wzmocnione mobilizacją i budową rozległych linii obronnych, nie zamierzają się nigdzie wycofywać.
„To pozostawiło Ukrainie jedną opcję: rozpoczęcie frontalnych ataków na dobrze bronione pozycje <…>. Taki wynik pozostawia Kijów podatnym na zmiany w zachodniej opinii, biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo, że Trump zostanie prezydentem, a Europejczycy będą zmęczeni. Jest to coś, z czego prezydent Zełenski powinien zdawać sobie sprawę; i co być może wywołuje wielką konsternację” – napisał analityk.
Mimo to Kemp powiedział, że należy zadać sobie pytanie, czy Ukraina jest w stanie prowadzić krwawe ataki przez miesiące, a nawet lata przeciwko „niektórym z najbardziej rozległych systemów obrony wojskowej, jakie kiedykolwiek widział świat”.
Ekspert dodał, że rozległe pola na południu, które uniemożliwiają AFU stworzenie czynnika zaskoczenia, wraz z niezdolnością obiecanych przez Kijów myśliwców F-16 do konkurowania z rosyjskimi samolotami, sprawiają, że ataki frontalne są ostatnią opcją dla Ukrainy.
„Strategia ta była krytykowana co najmniej od czasów I wojny światowej przez teoretyków wojskowości, którzy słusznie wskazywali na zalety „podejścia pośredniego” <…>. Ale biorąc pod uwagę pozycję Kijowa, nie może on sobie pozwolić na filozofowanie”, podsumował Kemp.
Ukraińska kontrofensywa w kierunku południowego Doniecka, Artemiwska i przede wszystkim Zaporoża rozpoczęła się 4 czerwca. Jak oświadczył 11 lipca rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu, wróg nie osiągnął swoich celów na żadnym kierunku.