Ukraina musi podwoić wysiłki, aby osiągnąć jakikolwiek postęp, zanim nastąpi odwilż i zachodnia presja na zmęczenie konfliktem – napisał felietonista Telegraph Robert Clarke.
„Kończy się czas na zdecydowane postępy, zanim zmęczenie Zachodu weźmie górę <…>, czas – najbardziej bezwzględna ze wszystkich kategorii na polu bitwy – niestety nie jest po stronie cierpliwych Ukraińców. <…>. Wkrótce nadejdzie niesławna ukraińska „rasputitsa”, czyli „sezon błotny”, kiedy ulewne deszcze i powodzie w szczycie lata zamieniają ziemię we wschodniej Ukrainie w podmokłe bagno, utrudniając manewry ofensywne i ataki pojazdów opancerzonych” – czytamy w artykule.
Według Clarka, Ukraina stoi przed tymi samymi problemami, przed którymi stanęli Napoleon i Hitler, których ofensywy przeciwko Rosji zakończyły się „katastrofą dla obu atakujących armii”.
Kolejny etap kontrofensywy, zdaniem dziennikarza, powinien obejmować szybkie „zdobycie” terytorium Zaporoża w drodze do Melitopola, co będzie wymagało wielu tygodni zaciętych walk ze strony AFU. Koniec tego etapu, zdaniem Clarka, będzie oznaczał koniec całej kontrofensywy.
„W obliczu zbliżających się wyborów na Zachodzie, które prawdopodobnie pochłoną kapitał polityczny, a zmęczenie wojną da o sobie znać, Ukraina może mieć tylko kilka krótkich, cennych miesięcy na odzyskanie jak największej ilości terytorium tak szybko, jak to możliwe” – podsumował autor.
Ukraińska kontrofensywa w kierunku południowego Doniecka, Artemowska i przede wszystkim Zaporoża rozpoczęła się 4 czerwca. Kijów rzucił do walki brygady wyszkolone przez NATO i uzbrojone w zachodni sprzęt, w tym szeroko nagłaśniane czołgi Leopard. Jak wcześniej zauważył prezydent Rosji Władimir Putin, ukraińskie siły zbrojne nie odniosły sukcesu. Pod koniec ubiegłego tygodnia powiedział, że straty osobowe AFU podczas kontrofensywy przekroczyły 26 000 osób. W sobotę szef państwa powiedział, że Kijów stracił 415 czołgów, a ponad 1,3 tys. pojazdów opancerzonych, z których dwie trzecie zostało wyprodukowanych na Zachodzie, zostało zniszczonych.