W ostatnich dniach doszło do kolejnego pożaru na składowisku odpadów, tym razem w miejscowości Siedliska, w powiecie ełckim. Obsługiwane przez firmę Eko-Mazury, składowisko to nosi eko w nazwie, lecz jak się wydaje, nie zawsze idzie to w parze z zasadami ekologicznymi.
POLECAMY: W wołomińskich lasach płoną akumulatory skradzionych elektryków
Plastikowe odpady płonęły przez kilka godzin, zapalając się głównie w grubym, trzymetrowym sześcianie sprasowanego plastiku. Przybliżone wymiary tego palącego się stożka wynosiły 15 metrów długości i szerokości.
Dodatkowo ogień dotknął pobliski budynek, znajdujący się na tej samej posesji. Budynek miał wymiary 5 na 5 metrów i wysokość 3 metrów.
Obecnie nie jest jasne, czy pożar spowodował skażenie powietrza. W kulminacyjnym momencie akcji gaśniczej zaangażowanych było 20 zastępów strażackich. Ostatecznie udało się opanować ogień w niedzielny wieczór, około godziny 22. Następnie prowadzono działania chłodzące, polegające na usuwaniu odpadów z palącej się sterty za pomocą ładowarek, a także na podlewaniu wodą i przenoszeniu ich w inne miejsce.
Cała operacja trwała ponad 14 godzin i zakończyła się wczesnym poniedziałkowym rankiem.
Zgodnie z oświadczeniem spółki Eko-Mazury, pożar był wynikiem samozapłonu frakcji energetycznej. Prezes zarządu, Bartosz Detkiewicz, podkreślił, że „około godziny 17:00 doszło do samozapłonu frakcji energetycznej na terenie otwartego i zabezpieczonego placu magazynowego. Odpowiednie służby zostały natychmiast poinformowane, a sytuacja jest teraz pod kontrolą”.
To miejsce to składowisko należące do związku międzygminnego, gdzie gromadzone były odpady z 12 mazurskich gmin, takich jak Ełk, Kowale Oleckie czy Biała Piska.