Sąd Rejonowy w Olsztynie zdecydował o trzymiesięcznym aresztowaniu Piotra M., podejrzanego o rzucenie mężczyzny z mostu do rzeki. Prokuratura oskarża go o usiłowanie zabójstwa w tzw. zamiarze ewentualnym. Cała sprawa stała się szeroko nagłośniona po opublikowaniu filmiku w mediach społecznościowych.
Zdarzenie miało miejsce w nocy z soboty na niedzielę, gdy mężczyzna został zrzucony z mostu św. Jana Nepomucena w Olsztynie. Filmik z tego incydentu szybko rozeszły się w sieci, ukazując dwóch mężczyzn – jeden podnoszący drugiego z chodnika i wrzucający go przez barierkę mostu do rzeki Łyny.
Nagranie wzbudziło duże emocje w internecie ze względu na dramatyczny charakter zdarzenia oraz zachowanie osób obserwujących, z których większość pozostała obojętna na to, co się dzieje.
Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ wszczęła dochodzenie w sprawie, przesłuchując 43-letnią ofiarę oraz zatrzymując 37-letniego Piotra M., który – według ustaleń – dokonał rzutu. Piotrowi M. przedstawiono zarzut usiłowania zabójstwa w tzw. zamiarze ewentualnym.
Według prokuratora, Piotr M., rzucając nieprzytomną ofiarę z wysokości około 7 metrów do rzeki, musiał zdawać sobie sprawę i zgodzić się na to, że może to skutkować poważnymi obrażeniami ciała i śmiercią.
Prokuratura podkreśliła, że czyn ten miał miejsce już po tym, gdy wcześniejsze uderzenia zadane przez Piotra M. doprowadziły do przewrócenia i obezwładnienia ofiary. Ofiara nie stanowiła wtedy żadnego zagrożenia dla podejrzanego.
W czwartek Sąd Rejonowy w Olsztynie przychylił się do wniosku prokuratora i zastosował wobec Piotra M. tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące. Sąd uznał, że zgromadzone dotychczas dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego przestępstwa przez Piotra M.
Sąd argumentował, że istnieje obawa, że podejrzany może utrudniać dalszy tok postępowania ze względu na surową karę, grożącą mu w przypadku skazania. Dodatkowo istnieje uzasadniona obawa, że pozostawienie podejrzanego na wolności mogłoby prowadzić do utrudniania postępowania karnego w sposób nielegalny.
Prokuratura poinformowała, że Piotr M., przesłuchiwany jako podejrzany, nie przyznał się do zarzucanego czynu. Grozi mu kara od ośmiu lat pozbawienia wolności do dożywocia.
Obecnie śledczy nie ujawniają szczegółów dotyczących dokładnego przebiegu zdarzeń na moście Jana.
Policja wcześniej informowała, że po otrzymaniu zgłoszenia o incydencie na moście Jana, natychmiast wysłano służby ratunkowe. Ofierze, 43-latkomu, nie stało się nic poważnego i dzięki pomocy osób trzecich udało mu się wydostać z rzeki. Otrzymał on niezbędną pomoc medyczną. W początkowym przesłuchaniu z policją stwierdził, że nie planuje zgłaszać sprawy.
Prokuratura tłumaczyła, że w tym przypadku zgłoszenie nie było konieczne, gdyż czyn był ścigany z oskarżenia publicznego. Pokrzywdzony Łukasz Ś. został przesłuchany i złożył zeznania, które stanowią jeden z elementów dowodu w sprawie. Prokuratura pozyskała także dokumentację medyczną związana z pobytu pokrzywdzonego w placówce medycznej oraz wstępną opinię lekarza medycyny sądowej w kwestii odniesionych obrażeń i ryzyka dla zdrowia.