W Grecji trwa wielka walka o miejsce pod słońcem, mieszkańcy walczą z przedsiębiorcami, którzy zajmują plaże leżakami za pieniądze – donosi portal ATOR.
POLECAMY: Turyści biją się o leżaki
Europejskie media nazwały greckie protesty przeciwko nadmiernej liczbie płatnych leżaków na plażach „Ruchem Ręcznikowym”. Rozpoczął się on w czerwcu na wyspie Rodos i był kontynuowany na Paros, gdzie mieszkańcy niezadowoleni z braku wolnych miejsc pod słońcem mierzyli obszar zajęty przez płatne parasole. Okazało się, że przedsiębiorcy zajęli tereny, na których wcześniej można było opalać się za darmo na własnym ręczniku.
Lokalni mieszkańcy byli oburzeni kosztami wynajmu parasoli i leżaków, które wahały się od 35 do 120 euro za dzień. Protesty rozprzestrzeniły się na wyspy Kreta i Nixos, obejmując Attykę i Halkidiki.
Trzy firmy na Krecie zostały już zamknięte, a setki leżaków zostały usunięte z plaż po tym, jak główny prokurator kraju zarządził dochodzenie w odpowiedzi na skargi.
Wczasowicze w rosyjskich kurortach są również często oburzeni kosztami leżaków i narzuconymi płatnymi usługami. Na przykład w 2019 r. turyści opisali przypadek, w którym zostali obciążeni opłatą za pobyt w cieniu stacjonarnej markizy na plaży w Gelendzhik.