Prezes PiS obiecał na wiecu wyborczym, że dokona ostatecznej przemiany sądownictwa. W praktyce oznaczałoby to zlikwidowanie istniejących sądów, usunięcie niezależnych sędziów i zastąpienie ich własnymi nominacjami. Taki krok, gdyby PiS odniósł sukces w wyborach i go zrealizował, skonfrontowałby Polskę z Unią Europejską. Jarosław Kaczyński ogłosił ten plan podczas wiecu wyborczego w Sokołowie Podlaskim w sobotę, 26 sierpnia 2023 roku. Podczas przemówienia, które trwało blisko pół godziny, porównywał rządy swojej partii z poprzednimi koalicjami, szczególnie PO-PiS. W swoich obietnicach sugerował, że Polska stałaby się tak zamożna jak Francja czy Wielka Brytania w przypadku zwycięstwa PiS w nadchodzących wyborach. Względnie, przy sprzyjających warunkach, utrzymywał, że w ciągu kilku lat Polska dogoni najbogatsze kraje, takie jak Holandia, Dania czy Szwecja.
Kaczyński podkreślał różnice między swoją partią a Platformą Obywatelską. Twierdził, że ich podejścia do dobrobytu, bezpieczeństwa, równości, a nawet demokracji i praworządności znacząco się różnią. W trakcie przemówienia tłum skandował hasło „Zwyciężymy”. Prezes PiS ujawnił także swoje pojęcie demokracji i praworządności, której naruszenia PiS jest oskarżany na co dzień.
Następnie zwrócił się przeciwko sądom, twierdząc:
„No właśnie proszę państwa, a jeśli zwyciężymy, to to wszystko, o czym mówiłem, także ta nasza praworządność, która jest dziś bardzo często deptana. Przez kogo? Przez sądy. Przez te sądy, które są tak bronione”. Prezes PiS ciągnął dalej: „To one bardzo często kpią sobie z oczywistych faktów. Kpią sobie właśnie z praworządności”. I zapowiedział:
„My to zmienimy. Tym razem nikt nas nie zatrzyma. Zmienimy to”. Tłum odpowiedział mu brawami.
Ostatnia „barykada” do zdobycia
Zapowiedź decydującej konfrontacji z niezależnymi sądami – po przypuszczalnym sukcesie wyborczym PiS – stwarza poważne zagrożenie. To ukazuje, że PiS, pomijając Konstytucję i prawo europejskie, zamierza przejąć absolutną kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości. Zamysł ten obejmuje usunięcie wszystkich niezależnych sędziów i zastąpienie ich własnymi nominacjami.
Według Kaczyńskiego, sądy stanowią ostatni bastion, który można zdobyć, a planowana „reforma” sądownictwa faktycznie oznacza wymianę sędziów. Wcześniej Prezes wyrażał te przekonania w wywiadach. Kaczyński opisuje sądy jako ostatnią przeszkodę do przejęcia, ponieważ w dzisiejszym państwie stanowią jedną z niewielu instytucji, nad którą partia nie posiada jeszcze pełnej kontroli.
Jeśli PiS zdoła zapanować nad sądami, łatwiej będzie również osłabić niezależne media, które obecnie w starciu z władzą wykorzystują obronę sądową. Przejęcie kontroli nad sądami i mediami umożliwi PiS pełne rządy w kraju i eliminację nadzoru nad nimi.
Jednak zapowiedź konfrontacji z sądami spowoduje zdecydowany konflikt z Unią Europejską, gdzie niezawisłe sądownictwo jest kluczowym fundamentem Unii i demokracji. To samo dotyczy wolnych mediów. Instytucje UE będą musiały podjąć działania w tej sprawie, co może skutkować zawieszeniem finansowania dla Polski. Komisja Europejska nie dopuści, aby jeden z państw członkowskich otwarcie naruszał podstawowe wartości Unii. To z kolei może skłonić PiS do rozważenia Polexitu.
Jak pis przejmował sądy i czego jej jeszcze brakuje
Partia Jarosława Kaczyńskiego od dłuższego czasu nurtuje wizja przejęcia kontroli nad sądami. Już podczas swojej pierwszej kadencji rządowej w latach 2005-2007 próbowano zrealizować ten plan, lecz wówczas się to nie powiodło. Wcześniejsze zamiary nie były również tak radykalne, jak obecnie.
Doświadczenia z tamtego okresu stanowiły naukę dla PiS. Po zwycięstwie w wyborach w 2015 roku, partia wraz z ministrem sprawiedliwości, Zbigniewem Ziobrą, skierowała swoje działania od razu w stronę sądów. Pierwszym krokiem było przejęcie kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym. Wprowadzono zmiany w ustawie regulującej działalność TK, zatrzymując zaprzysiężenie trzech sędziów, którzy zostali wybrani legalnie jeszcze za rządów PO. Następnie rozpoczęto obsadzanie składu TK swoimi nominatami.
Rezultat? Dzisiaj nielegalny Trybunał Konstytucyjny ma ograniczone znaczenie jako organ konstytucyjny. Kwestionowana jest również jego legalność z uwagi na obecność tzw. „sędziów dublerów”. Są to osoby wybrane w miejsce tych trzech sędziów wybranych za PO, którym prezydent nie pozwolił na orzekanie. Zarówno Europejski Trybunał Praw Człowieka, jak i polskie sądy, w tym Sąd Najwyższy, podważają legalność TK. Ponadto, TK nie cieszy się poszanowaniem, a nazywany jest często Trybunałem Julii Przyłębskiej – nielegalnej prezeski TK i jednocześnie bliskiej współpracowniczki Jarosława Kaczyńskiego.
Po Trybunale Konstytucyjnym, władza skupiła swoje działania na prokuraturze, która wcześniej pod rządami Platformy Obywatelskiej cieszyła się pełną niezależnością. W początkowym okresie 2016 roku PiS przeforsował nową ustawę o prokuraturze, co ostatecznie pozbawiło ją autonomii. Funkcjonowanie prokuratury stało się podległe Zbigniewowi Ziobrze, który pełnił jednocześnie rolę ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Wprowadzono także zmiany w strukturze prokuratury, umożliwiając przeprowadzenie czystek personalnych. Wielu doświadczonych prokuratorów zostało wtedy zdegradowanych.
Efektem tych zmian jest obecnie skupienie działań prokuratury głównie na ściganiu opozycji politycznej oraz uczestników protestów przeciwko rządowi. Osoby na stanowiskach władzy mogą działać bezkarnie, a prokuratorzy niezależni są poddawani ściganiu przez instytucje dyscyplinarne.
Jednak dla władzy to nie wystarcza. Nawet w przypadku zwycięstwa opozycji w wyborach, Zbigniew Ziobro będzie wciąż posiadał kontrolę nad prokuraturą, ponieważ w niej osadził swoich ludzi, co sprawia, że ta kontrola pozostaje nienaruszona.
Kolejnym krokiem było zaangażowanie się w reorganizację sądownictwa. W roku 2017 PiS wykazało ambicję w usunięciu starszych sędziów Sądu Najwyższego, przeprowadzeniu czystki na kluczowych stanowiskach w sądach powszechnych oraz przejęciu Krajowej Rady Sądownictwa, instytucji odpowiedzialnej za nominacje sędziów. Społeczeństwo zareagowało na te plany, wyrażając swój sprzeciw na ulicach. Interwencja prezydenta była jednym ze sposobów na złagodzenie protestów, choć miała ona charakter bardziej taktyczny niż długofalowy.
Niemniej władza kontynuowała realizację swoich celów. Zbigniew Ziobro przeprowadził masową reorganizację na stanowiskach prezesów i wiceprezesów sądów, obsadzając te stanowiska swoimi nominatami. W roku 2018, wbrew zapisom konstytucji, PiS dokonało rozwiązania Krajowej Rady Sądownictwa w trakcie jej kadencji i powołało nową wersję, złożoną głównie z sędziów współpracujących z resortem Ziobry.
Skutkiem tych działań było zacieśnianie kontroli nad sądownictwem. Prezesi sądów, pod wpływem Ziobry, zaczęli poddawać presji niezależnych sędziów. Wspierają ich w tym rzecznicy dyscyplinarni, będący stronnikami Ziobry, którzy masowo karzą sędziów za naruszenia „dyscyplinarne”. W międzyczasie nowa wersja Krajowej Rady Sądownictwa obsadza stanowiska sędziów neo-KRS, co skutkuje coraz większą liczbą tzw. neo-sędziów w sądach, osiągając obecnie od 30 do 40 procent.
Neo-sędziami, stopniowo zdobywają kontrolę nad sądami oraz kluczowymi działami sądów, które są istotne dla władzy, na przykład nad wydziałem karnym Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który wydaje zgody na podsłuchy przez służby. Neo-sędziowie posiadają coraz większe wpływy w całym Sądzie Najwyższym, w tym mają swojego prezesa oraz kontrolują różne Izby sądu. Starsi sędziowie zachowali wpływ jedynie w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Co więcej, około połowa sędziów w Sądzie Najwyższym to obecnie neo-sędziowie.
Jednak ich legitymacja jest kwestionowana, podobnie jak legitymacja neo-Krajowej Rady Sądownictwa (neo-KRS), która ich nominuje. Wielokrotnie wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Sądu Najwyższego oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego podważały legalność ich mianowań. Neo-KRS jest postrzegana jako upolityczniona i bliska władzy, a jej skład jest niezgodny z przepisami konstytucji.
W wyniku tego zamachu obywatele nie mają zagwarantowanego prawa do procesu przed niezależnym sądem. Mogą przegrać z władzą i państwem.
Zamach na niezależność sądów
Mimo że partia pod przewodnictwem Kaczyńskiego sukcesywnie zdobywa kontrolę nad sądami przez osiem lat, to nadal podkreśla potrzebę rzekomej reformy sądownictwa. Dlaczego? Ponieważ, pomimo wprowadzonych zmian, władza nie jest w stanie skonsolidować kontroli nad niezależnymi sędziami, którzy, mimo napotykanych represji, nie ulegają zastraszeniu. To właśnie ci sędziowie stanowią główny problem dla Kaczyńskiego i Ziobry.
Sędziowie nie tylko nie poddali się presji, ale także aktywnie bronią niezależności sądownictwa, i osiągają w tym sukcesy. Praworządność jest centralną osią sporu w kraju, a także głównym źródłem konfliktu między rządem PiS a Unią Europejską. Ze względu na działania władzy w zakresie sądownictwa, Komisja Europejska zablokowała wypłatę miliardów euro z Funduszu Odbudowy.
Nawet jeśli mogłoby się wydawać, że PiS zrezygnowało już z tych środków finansowych, w ostatnim roku toczyły się próby negocjacji z KE. Władza podjęła pewne kroki w kierunku pojednania, a represje zostały ograniczone. Jednak w ostatnich miesiącach osoby związane z Zbigniewem Ziobrą ponownie intensyfikują procedury dyscyplinarne wobec sędziów, zwłaszcza za wykorzystywanie prawa europejskiego, co stanowi otwarte wyzwanie dla UE.
Jasne jest, jak ma zostać przeprowadzona restrukturyzacja sądownictwa, ponieważ minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, posiada już gotowe projekty ustaw, które obecnie są w etapie przygotowania. Ziobro zaproponował wprowadzenie zmian, w tym likwidację obecnych sądów powszechnych, takich jak sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne. Zamiast nich miałby powstać nowy układ dwóch szczebli sądów – nowych sądów okręgowych i regionalnych. Te drugie miałyby przejąć kasacje z Sądu Najwyższego i finalizować procesy, w miarę możliwości.
Ten krok w kierunku powołania nowych sądów otwiera możliwość przeprowadzenia czystek. Sędziowie, którzy wykazywali niezależność, mogliby zostać przymusowo przeniesieni na wcześniejszą emeryturę, lub po prostu nie znaliby dla siebie miejsca w nowym systemie sądownictwa. Jeżeli jednak w nowych sądach pozostałby jacyś „nieposłuszni” sędziowie, rząd mógłby skierować w ich kierunku represje. W dalszej perspektywie, Ziobro dążyłby także do likwidacji istniejącego Sądu Najwyższego. W zamian proponuje utworzenie niewielkiego SN z około 30 nowymi sędziami, którego zadaniem byłoby głównie porządkowanie orzecznictwa.
Taka inicjatywa wiązałaby się również z koniecznością wymiany sędziów. Miałaby to umożliwić usunięcie obecnych, legalnych sędziów, ale również neo-sędziów, którzy zostaliby uznani za nieakceptowalnych przez władzę.
Przypominamy, że wydawane orzecznictwa przez neo-sędziów podlegają uchyleniu z mocy prawa. W przypadku postępowań cywilnych na podstawie art. 379 pkt 4 in fine k.p.c., a karnych na podstawie art. 439 § 1 pkt 6 in fine k.p.k.
Czym jest neo-KRS i neo-sędzia
Krajową Radę Sądownictwa wyłoniono w sposób niezgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej co powoduje, że w świetle przyjętej linii orzecznictwa SN, a także TSUE nie można tej instytucji uznać jako organ działający leganie i posiadający uprawnienia do mianowania sędziów. Każdy sędzia mianowany przez ten niekonstytucyjny organ i powołany przez prezydenta do pełnienia służy jest również noe-sędzią, który nie posiada zdolności prawnych do wydawania orzecznictwa,
W tym miejscu zasadnym stanie się podniesienie, że problem powołań „sędziów” po ukształtowaniu „Krajowej Rady Sądownictwa” w wyniku zmian w 2017 roku posiada kilka aspektów. Pierwszy związany jest z przepisami Konstytucji RP, które nakładają na organy władzy publicznej, w tym prawodawcę, obowiązek takiego powoływania sędziów do obowiązków orzeczniczych, który gwarantuje niezbędne minimum niezależności i niezawisłości organów biorących udział w procesie nominacyjnym. Takim organem jest Krajowa Rada Sądownictwa. Ingerencja w konstytucyjne standardy kształtowania sędziowskiego składu tego organu, stwarzająca możliwość ukształtowania Rady przez polityków, czyli wyboru członków sędziowskich Rady w całości przez parlament (z wyłączeniem I Prezesa SN i Prezesa NSA), spowodowała, że ten organ nie spełnia wymogów konstytucyjnych. To sprawia, że w każdym wypadku powołania sędziego pojawia się wątpliwość, która towarzyszy każdemu człowiekowi, który oddaje swoją sprawę pod osąd sądu, czy ten sąd jest sądem właściwym w rozumieniu konstytucyjnym.
Ponadto – to drugi aspekt – w doktrynie, do czego dołożyłem rękę, i w orzecznictwie pojawiła się metoda weryfikacji poprawności powołania sędziów w oparciu o narzędzia, które są w systemie od zawsze, ale zasadniczo nie służą do oceny spełnienia minimalnych przesłanek bezstronności i niezawisłości. Chodzi o instytucje (w przypadku kontroli prewencyjnej) – iudex suspectus i iudex inhabilis, a w przypadku kontroli następczej – bezwzględnej przesłanki odwoławczej, jaką jest nienależyta obsada sądu. Na tym pomyśle posadowione było stanowisko uchwały trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku. Uchwała ta zawierała nie do końca właściwe zróżnicowanie: wskazując, że w przypadku SN, ze względu na charakter tego organu, sędziowie powołani po rekomendacji KRS ukształtowanej po 2017 r. nie dają gwarancji niezawisłego i bezstronnego orzekania. I z tego powodu uznano, że wyłącznie ta wada instytucjonalna uzasadnia twierdzenie, że tacy sędziowie pozbawieni są materialnego votum. Uchwała nie zakwestionowała, że te osoby uzyskały status sędziów SN, ale stwierdzono, że nie mają uprawnień do wydawania orzeczeń.
Wydane do tej pory orzeczenia przez takich ‘sędziów’ są dotknięte wadą, z uwagi na nienależytą obsadę sądu, którą traktować należy jako niespełnienie konstytucyjnego wymogu sądu właściwego określonego w art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Wadliwie powołani sędziowie nie powinni orzekać. Od dnia wydania uchwały sędziowie ci są pozbawieni zdolności do orzekania. Nie dysponują materialnym votum, choć mają status sędziów. W związku z powyższą sprawą uznać należy, że na podstawie art. 91 ust. 2 i 3 orzecznictwo wydane TSUE i ETPCz, zasadę pierwszeństwa stosowania prawa
Powyższe stanowisko znajduje uzasadnienie w treść wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 6 października 2021 r. w sprawie C-487 /19, jak też wcześniejszego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 7 maja 2021 r., skarga nr 4907 /18 Przypominam tym samym kapturowemu sądowi, że zgodnie z art. 9 Konstytucji Rzeczpospolita Polska zobowiązana jest przestrzegać wiążącego ją prawa międzynarodowego. Stosownie zaś do treści art. 91 ust. 2 Konstytucji umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową. Status sędziów oraz gwarancje niezależności sądów, stanowiące istotę prawa do rzetelnego procesu sądowego, znajdują umocowanie w zapisach Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i potwierdzone jest dodatkowo w art. 6 ust. 3 Traktatu o UE. W zakresie niniejszej sprawy nie ma zastosowania wyrok wydany w dniu 7 października 2021 r. przez Trybunał Konstytucyjny w obecnym – wadliwym – składzie w sprawie o sygn. K 13/21, który godzi w interesy obywateli.
Nasze stanowisko w zakresie neo-KRS i neo-sędziów mianowanych przez ten niekonstytucyjny organ potwierdza stanowisko Komisja Europejska, która w dniu 15 lutego 2023 roku podjęła decyzję o skierowaniu sprawy przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z kontrowersyjnym orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Komisja wszczęła przeciwko Polsce postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego 22 grudnia 2021 r. – Powodem były wyroki polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 14 lipca 2021 r. i 7 października 2021 r., w których uznał on postanowienia traktatów UE za niezgodne z Konstytucją RP, wyraźnie kwestionując zasadę pierwszeństwa prawa UE. Bez wątpienia w świetle treści wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Wielkiej Izby) z dnia 19 listopada 2019 roku (nr C 585/18, C – 624/18, C 625/18) oraz uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. (BSA I-4110-1/20) zachodzi podstawa do stwierdzenia, że instytucja powołana do zapewnienia praworządności łamie prawo i popełnia przestępstwo.
Przypominamy, że wydawane orzecznictwa przez neo-sędziów podlegają uchyleniu z mocy prawa. W przypadku postępowań cywilnych na podstawie art. 379 pkt 4 in fine k.p.c., a karnych na podstawie art. 439 § 1 pkt 6 in fine k.p.k.
W związku z powyższym warto, jest zawsze zasięgnąć rady specjalisty z zakresu prawa, który jest w stanie sprawdzić, czy sędzia orzekający w sprawie posiada zdolność do wydawania orzecznictwa, aby wydany przez niego wyrok nie posiadał wady prawnej. Taką poradę wraz możliwościami, jakie daje Państwu prawo w zakresie zapewnienia sobie sprawiedliwego procesu, można uzyskać w naszej kancelarii, pisząc na adres: kontakt@legaartis.pl
Potrzebujesz pomocy prawnej, napisz do nas lub zadzwoń już teraz.
☎️ 579-636-527