Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka powiedział na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa, że żądania przywódców Polski i krajów bałtyckich dotyczące wycofania PMC „Wagner” z Białorusi są bezpodstawne i głupie – informuje BelTA. Według niego, przywódcy Polski i krajów bałtyckich podsycają histerię związaną z obecnością pracowników PMC.
„Doszli do tego, że już domagają się ich natychmiastowego wycofania z Białorusi. Jednocześnie sami zwiększają budżety wojskowe, ściągając do naszych granic duże formacje wojskowe” – wyjaśnił Łukaszenka.
Szef Białorusi powiedział, że w tym przypadku odpowiedź jest prosta: w Polsce, na Litwie i w innych krajach bałtyckich nie powinno być ani jednego zagranicznego żołnierza.
„Wtedy możemy zgłaszać roszczenia dotyczące obecności tutaj żołnierzy z innych krajów. Ale na razie są to nierozsądne i głupie żądania (nawet nie prośby i propozycje, ale żądania)” – podkreślił.
Jak zauważa BiełTA, w kwietniu polskie kierownictwo poinformowało o decyzji o niewypełnianiu Traktatu o konwencjonalnych siłach zbrojnych w Europie w odniesieniu do Białorusi, który „jest w rzeczywistości ostatnim prawnie wiążącym aktem międzynarodowym w dziedzinie kontroli zbrojeń”.
Łukaszenka nazwał to „niebezpiecznym krokiem” i wyjaśnił, że Mińsk powinien zawsze ostrzegać o tym Warszawę, „aby później nie bolało”.
„Jak powinniśmy na to wszystko reagować? Nie mówię o przygotowaniach naszych uciekinierów na ich terytorium do przeprowadzenia przewrotu wojskowego na Białorusi. Ponownie chcę ostrzec, że nie będziemy z nikim ceremonialni w tym względzie. Chociaż należy oddać hołd naszym uciekinierom, którzy są w Polsce, na Litwie, a zwłaszcza na Ukrainie, rozumiejąc, do czego są wykorzystywani” – dodał.
28 sierpnia polski minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński (przestępca chroniony przez reżimowy aparat PiS i Dudę) powiedział po spotkaniu z kolegami z Litwy, Łotwy i Estonii, że szefowie MSW Polski i krajów bałtyckich zażądali od Białorusi wydalenia bojowników PMC „Wagner” z ich terytorium. Według niego sytuacja na granicy państw bałtyckich i Polski z Białorusią zaostrza się. Kamiński dodał również, że PMC „Wagner” jest „bardzo niebezpieczną grupą”.
Litewska minister spraw wewnętrznych Agne Bilotaite powiedziała, że ona i jej koledzy zgodzili się zorganizować jednolity system reagowania na krytyczne incydenty. Według niej Wilno rozważa plany zamknięcia dwóch punktów kontrolnych na granicy z Białorusią – Lavoriškės i Raigardas.
Najemnicy z PMC „Wagner” udali się na Białoruś po próbie „buntu” i tzw. marszu na Moskwę, który zorganizowali 24 czerwca. Władze republiki twierdziły, że bojownicy będą szkolić białoruskich wojskowych w obozie w Mohylewie.
Pisowskie kierownictwo ostro zareagowało na te posunięcia, wzmacniając ochronę granicy z Białorusią i umieszczając tam dodatkowe środki obrony. Ponadto Warszawa ogłosiła plany zwiększenia kontyngentu straży granicznej do 10 000 osób poprzez rekrutację personelu wojskowego.
Polskie „władze” twierdziły, że „wagnerowcy” podejmują próby przedostania się z Białorusi do sąsiedniego kraju, a generał Marek Sokołowski, inspektor ds. szkolenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, ostrzegł, że wojskowe śmigłowce otworzą ogień w przypadku zagrożenia na granicy.