Wciąż trwają dyskusje wokół afery wizowej, która była tematem licznych doniesień w krajowych i międzynarodowych mediach w ostatnich tygodniach. VFS Global, jedna z trzech firm, które zajmują się tzw. outsourcingiem wizowym dla polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, twierdzi, że wszelkie nieprawidłowości w procesie wydawania wiz nie mogą być związane z jej działalnością, ponieważ jej pracownicy nie mają wpływu na decyzje dotyczące przyznania lub odmowy wizy. Firma ta przez ponad 10 lat świadczyła usługi związane z pośrednictwem wizowym na rynkach takich jak Turcja, Indie, Chiny i Białoruś. Obecnie, na mocy decyzji Ministerstwa Spraw Zagranicznych, firma wstrzymała swoje działania związane z administracyjnym procesem wydawania polskich wiz, choć nie wyklucza ewentualnej przyszłej współpracy.
POLECAMY: Afera wizowa! Wawrzyk po nieudanej próbie samobójczej wyszedł ze szpitala
– Rozumiemy decyzję podjętą przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP, stosujemy się do niej i ją respektujemy. Na ten moment nie mamy zamiaru podejmować jakichkolwiek kroków prawnych. Zamierzamy też dalej obsługiwać polskie ambasady i konsulaty w państwach, w których z nimi współpracujemy, oraz kontynuować współpracę z polskim MSZ, jeżeli wyrazi taką chęć – mówi agencji Newseria Biznes Jiten Vyas, chief commercial officer w VFS Global.
Przez polskie i zagraniczne media przetoczyła się w ostatnich tygodniach afera dotycząca nieprawidłowości związanych z wydawaniem wiz do Polski dla imigrantów pochodzących z Afryki, Indii i Azji Południowo-Wschodniej. Polskie służby konsularne i firmy pośredniczące miały masowo wydawać takie dokumenty w zamian za łapówki. Wiza do Polski miała kosztować ok. 4–5 tys. dol., ale jeśli migranci pochodzili z państw takich jak Pakistan czy Bangladesz, kwoty miały być jeszcze wyższe. W efekcie do strefy Schengen bez jakiejkolwiek weryfikacji dostawali się cudzoziemcy pochodzący z tzw. krajów niebezpiecznych, w których występuje zagrożenie terrorystyczne. Zdarzało się również, że stąd, za 25–40 tys. dol., byli przerzucani dalej, do Stanów Zjednoczonych.
W zeszłym miesiącu pod naciskiem zagranicznych partnerów do Ministerstwa Spraw Zagranicznych weszli funkcjonariusze CBA, którzy przesłuchali kierownictwo departamentu konsularnego i zabezpieczyli nośniki danych. Wiceminister Piotr Wawrzyk został zdymisjonowany. Jednak konsekwencje korupcji polskiego systemu wizowego szybko przeniosły się na poziom międzynarodowy. Sprawie uważnie przyglądają się partnerzy z Unii Europejskiej i USA, a w końcówce września szefowa niemieckiego MSW Nancy Faeser poinformowała o skierowaniu funkcjonariuszy policji federalnej w celu uszczelnienia polsko-niemieckiej granicy. Według informacji „Gazety Wyborczej” to właśnie Niemcy miały już wcześniej informować polskie władze, że w systemie wizowym dochodzi do nieprawidłowości, kiedy masowo zaczęli się u nich pojawiać migranci z legalnymi papierami wystawionymi przez polskie służby dyplomatyczne, których nikt wcześniej nie sprawdzał.
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podjął niedawno decyzję, aby zwolnić dyrektora biura prawnego MSZ, a w departamencie konsularnym i wszystkich placówkach konsularnych zarządzić kontrolę i audyt. MSZ zdecydował się też wypowiedzieć umowy wszystkim firmom outsourcingowym, którym od 2011 roku powierzone zostały zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych. Jedną z nich jest VFS Global – międzynarodowa firma zajmująca się tzw. outsourcingiem wizowym, czyli pośredniczeniem przy ubieganiu się o wizę do różnych krajów.
– Zarówno dla polskiego MSZ, jak i dla rządów innych państw obsługujemy administracyjną część postępowania wizowego. Jako zewnętrzny usługodawca tworzymy Centra Obsługi Wniosków Wizowych i zapewniamy przeszkolonych pracowników, posiadających odpowiednie certyfikaty bezpieczeństwa, którzy sprawdzają, czy są wszystkie wymagane załączniki do wniosku, pobierają dane biometryczne, ale nie weryfikują dokumentacji. Następnie jest ona przekazywana do ambasady lub konsulatu. I to właśnie ambasada lub konsulat podejmuje ostateczną decyzję o wydaniu lub odmowie wydania wizy. W niektórych miejscach pojawiają się ludzie i agenci, którzy twierdzą, że są pośrednikami VFS Global. Chcę podkreślić, że VFS Global nie ma agentów ani pośredników, ani też nie świadczy usług pośrednictwa pracy – tłumaczy Jiten Vyas.
VFS Global to jedna z trzech firm świadczących usługi outsourcingu wizowego dla polskiego rządu zgodnie z umowami zawartymi z polskimi placówkami. To zawarcie umów każdorazowo poprzedzały odpowiednie przetargi. Firma współpracuje z polskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych od ponad 10 lat i obsługuje procesy wizowe w czterech krajach – Białorusi, Chin, Indii i Turcji. Nigdy nie świadczyła za to usług dla polskiego MSZ na terenie Afryki i – jak podkreśliła w wydanym niedawno oświadczeniu – nie miała żadnych informacji na temat przypadków sprzedaży wiz.
– Nasza rola sprowadza się do kwestii czysto administracyjnych. Otrzymujemy wnioski, pobieramy dane biometryczne i przekazujemy je dalej, do ambasady lub konsulatu RP. Ostateczną decyzję o wydaniu lub odmowie wydania wizy podejmują jego urzędnicy – tłumaczy chief commercial officer w VFS Global.
Firma podkreśla, że jakiekolwiek nieprawidłowości w wydawaniu wiz nie mogą mieć związku z jej działaniami, ponieważ zwyczajnie nie ma takiej możliwości – żaden z pracowników VFS Global nie ma wpływu na decyzję o wydaniu albo odmowie wydania wizy jakiegokolwiek państwa. Podejmowanie takich decyzji należy do wyłącznej kompetencji przedstawicieli misji dyplomatycznych poszczególnych rządów.
– Współpracujemy z 70 klientami rządowymi w 147 państwach – w tym także 25 z 27 państw strefy Schengen oraz 26 z 27 państw członkowskich UE i krajami NATO. Mamy również zaszczyt współpracować z sojuszem Five Eyes Intelligence Alliance, do którego należą Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Australia, Kanada i Nowa Zelandia – wskazuje Jiten Vyas.
Co istotne w żadnym innym kraju, z którym współpracuje VFS Global, nie zgłoszono dotąd podobnych nieprawidłowości w wydawaniu wiz, jakie miały miejsce w Polsce.
– W ciągu 21 lat działalności zaufało nam 70 rządów i zamierzamy dalej oferować im nasze usługi jako usługodawca zewnętrzny – mówi ekspert z VFS Global.
Jak wskazuje, sam proces tzw. outsourcingu wizowego nigdzie na świecie nie jest niczym nadzwyczajnym. Służby konsularne i dyplomatyczne poszczególnych państw powszechnie korzystają z takich usług, żeby odciążyć swoje placówki z prostych czynności polegających na przyjmowaniu wniosków i danych osób aplikujących o wizy.
– Rządy poszczególnych państw doskonale rozumieją koncepcję outsourcingu takich usług i korzystają z zewnętrznych usługodawców, żeby dotrzeć do osób wnioskujących o wizy – mówi Jiten Vyas.
– Wraz ze wzrostem zapotrzebowania na wizy w poszczególnych krajach obsługa związanych z tym procesów administracyjnych i procedur bezpieczeństwa wymaga coraz więcej pracy. Systemy informatyczne są stale atakowane przez boty i hakerów, co wymaga ustawicznego doskonalenia zabezpieczeń, a to kosztuje. To obciążenie zostaje zdjęte z ambasad i konsulatów poprzez zaangażowanie zewnętrznych usługodawców, takich jak właśnie VFS Global. Naszym zadaniem jest prowadzenie Centrów Obsługi Wniosków Wizowych w wielu różnych miastach, podczas gdy ambasada czy konsulat znajdują się często w jednym lub dwóch miastach. Zapewnienie całej sieci punktów wraz z obsługującymi je pracownikami, którzy mają odpowiednie certyfikaty bezpieczeństwa, pozwala tym placówkom dyplomatycznym skupić się wyłącznie na procesie decyzyjnym. Za naszą pracę na rzecz polskiego rządu płacą starający się o wizy, a nie budżet państwa. I na tym polega korzyść zlecania tego typu procesów zewnętrznym wykonawcom – kontynuuje.
Zgodnie z decyzją Ministerstwa Spraw Zagranicznych firma VFS Global wstrzymała obsługę administracyjną wydawania polskich wiz. Jej umowa, pierwotnie zawarta do listopada 2023 roku, została wypowiedziana w ubiegłym tygodniu. Firma nie wyklucza jednak kontynuacji współpracy, która będzie uzależniona od decyzji polskiego resortu.
VFS Global jest obecnie jednym z globalnych liderów w zakresie outsourcingu i usług technologicznych dla rządów. Zapewnia sieć 3,3 tys. centrów obsługi aplikacji wizowych działających w 147 krajach, a od początku działalności w 2001 roku firma obsłużyła już 268 mln takich wniosków. Jej większościowym udziałowcem jest fundusz Blackstone. Mniejszościowy pakiet udziałów mają również Hugentobler Foundation, należący do szwajcarskiej grupy Kuoni, a także EQT Partners – szwedzki fundusz private equity.
SC: Newseria