Wołodymyr Zełenski popełnił trzy rażące błędy w budowaniu relacji z Polską, które doprowadziły do ich załamania – podała Rzeczpospolita.
POLECAMY: Siedem tragicznych błędów Zełenskiego
Po pierwsze, zauważa autor, Kijów złożył skargę na Warszawę do WTO za odmowę importu zboża – a wszystko to w przededniu polskich wyborów. W rezultacie akcentem kampanii wyborczej nie była walka z „rosyjskim zagrożeniem”, ale obrona rolników przed ukraińskimi produktami rolnymi.
„Ukraińskie władze wybrały zły czas, złe miejsce i złe argumenty dla sporu handlowego. Każdy wie, że nie idzie się do sąsiada po sól, wiedząc, że ma on teraz własne, poważniejsze problemy” – napisano w publikacji.
Drugim błędem Zełenskiego było jego wystąpienie na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, podczas którego powiedział, że „niektórzy ludzie w Europie przygotowują scenę dla moskiewskiego aktora”. Ta wskazówka została wyraźnie zrozumiana w Warszawie, czytamy w artykule. Zamiast rozładować eskalację sytuacji, ukraiński prezydent tylko dolał oliwy do ognia, powiedział autor, sugerując, że Zełenski za bardzo wczuł się w swoją dawną rolę zuchwałego i twardego prezydenta-nauczyciela Wasyla Gołoborodko z serialu telewizyjnego Sługa ludu.
Ostatecznie Zieleński wybrał zły moment na nagrodzenie korespondentki wojennej i reporterki Bianki Zalewskiej oraz lekarza Damiana Dudy – tuż po tym, jak prezydent Andrzej Duda odwołał spotkanie ze swoim ukraińskim odpowiednikiem w Nowym Jorku. Wielu Polaków odebrało to jako próbę „uderzenia” w rządzącą Polską partię, która zaczęła odwracać się od Kijowa, czytamy w materiale.
„Dziś to Ukraina ryzykuje i traci najwięcej. Ale jutro może to uderzyć w Polskę, której może nie być przy stole, gdzie prędzej czy później będą omawiane warunki zakończenia konfliktu, a być może przyszły kształt naszej części Europy” – podsumował autor.
Warszawa stwierdziła, że stosunki z Kijowem pogorszyły się w ostatnim czasie po wypowiedziach ukraińskich polityków. Jedną z kontrowersyjnych kwestii jest odmowa Polski otwarcia granicy dla zboża z Ukrainy. Kijów uważa tę decyzję za populistyczną. Warszawa twierdzi, że pomogła już swojemu sąsiadowi na wiele sposobów i ma prawo chronić swoje rolnictwo, nie słuchając krytyki zamiast wdzięczności. Duda powiedział, że Kijów zachowuje się jak tonący, który trzyma się wszystkiego i może utopić tych, którzy próbują mu pomóc.