Jarosław Kaczyński w dniu 10 października 2023 r., dokonał aktu wandalizmy pod pomnikiem smoleńskim, który polegała na zniszczeniu wieńca, który jego zdaniem obraziła jego brata. Po akcie wandalizmu polski dyktator wydał polecenia „policjantom”, aby zidentyfikowali osoby biorące udział w zajściu i dostarczyły mu dane osobowe tych osób. Niewątpliwe czyn Kaczyńskiego w tym zakresie stanowi podżeganie do popełnienia przestępstwa.
W dniu 10 października br. Jarosław Kaczyński pojawił się na placu Piłsudskiego w Warszawie, gdzie złożył kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej. Na jednym z wieńców zamocowano tabliczkę, która obrażała jego brata, Lecha Kaczyńskiego. Tablica zawierała napis: „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski. Stop kreowaniu fałszywych bohaterów!”.
Lider partii Prawo i Sprawiedliwość usunął tę tabliczkę z wieńca, co wywołało oburzenie jednego ze świadków zdarzenia. Mężczyzna ten zasugerował, że Kaczyński popełnił przestępstwo, niszcząc cudzą własność. W odpowiedzi na to Kaczyński polecił policjantom zidentyfikować tego mężczyznę, przy okazji podkreślając, że jest „wiceprezydentem ds. bezpieczeństwa” i chce poznać nazwiska uczestników incydentu.
Następnie sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana, ponieważ Zbigniew Komosa, właściciel kontrowersyjnego wieńca, zgłosił na policji możliwość popełnienia przestępstwa zgodnie z artykułem 261 Kodeksu karnego. Chodziło o znieważenie pomnika lub miejsca upamiętnienia, co grozi grzywną lub karą ograniczenia wolności.
— Wpłynęło zawiadomienie. Wszelkie materiały na bieżąco przekazujemy do prokuratury celem oceny prawno-karnej — potwierdził Onetowi podinsp. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Szef związkowców jest oburzony
To jednak nie koniec kontrowersji. Do sprawy odniósł się szef policyjnych związkowców.
— Żaden polityk, a nawet członek rządu, nie może wydawać poleceń policjantom. Nie może tego robić nawet minister spraw wewnętrznych i administracji, jak również premier czy wicepremier. Funkcjonariuszowi mogą wydawać polecenia tylko jego przełożeni — przekazał w rozmowie z Onetem Rafał Jankowski, przewodniczący zarządu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów. — Generalnie w trakcie służby policjant sam na miejscu zdarzenia podejmuje decyzję o podjęciu określonych działań. A kiedy mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją — tak, jak w przypadku tej sytuacji przed pomnikiem — decyzje podejmuje dowodzący nią. Reguluje to wszystko ustawa o policji — dodał.
Bronił też policjantów, którzy „podczas tej sytuacji przed pomnikiem policjanci zachowali się właściwie”.
Onet rozmawiał też z policjantami. Ci nie kryją, że są oburzeni tym, jak prezes PiS potraktował ich kolegów po fachu.
— Kaczyński potraktował policjantów jak swoich parobków. Wydawał im polecenia, jakby byli jego ochroniarzami albo niewolnikami. Jak pan na włościach. Widocznie jest przyzwyczajony, że na co dzień wszyscy wokoło niego skaczą i robią wszystko, co rozkaże. Tylko że to nie jest jego prywatna policja, tylko formacja państwowa, która ma zapewnić bezpieczeństwo wszystkich obywateli, nie tylko jednego — powiedział Onetowi anonimowy policjant. Jego zdaniem „żądanie podawania (…) danych osobowych osób, które mają być legitymowane, to rażące nadużycie i przestępstwo”.
Nie mamy pojęcia, co było powodem takiego skandalicznego zachowanie polskiego dyktatora, ale takie postępowanie krótko przed wyborami prawdopodobnie nie będzie korzystne dla jego partii pod względem zdobywania głosów.