Lasy Państwowe i Suwerenna Polska zainicjowały kampanię reklamową z wykorzystaniem billboardów i zużyły znaczne środki finansowe. Struktury do zamocowania banerów znaleziono porzucone w lesie. Przed rokiem „Gazeta Wyborcza” opisała kampanię reklamową przygotowaną przez leśników. Lasy Państwowe planowały zamontować 2000 billboardów „na obszarach należących do nadleśnictw w całym kraju.” Biorąc pod uwagę istnienie 430 nadleśnictw w Polsce, to oznaczałoby średnio 4-5 billboardów na każdym z nich.
Koszty całej operacji początkowo oszacowano na 65 milionów złotych. Te billboardy miały prezentować „zrównoważoną gospodarkę leśną, ochronę przyrody oraz dziedzictwo kulturowe.”
Spółka Bieszczady była jedynym uczestnikiem przetargu i jest w pełni kontrolowana przez Lasy Państwowe. Spółka ta zaproponowała wykonanie zamówienia za 35,2 miliona złotych. Po przeliczeniu tej kwoty na billboardy, koszt ustawienia każdego z nich wyniósłby 17,6 tysiąca złotych. Redakcja gazety zwraca uwagę, że trudno znaleźć kontakt do Spółki Bieszczady w internecie.
–Ponoć gdzieś w Polsce stoi już kilka tych billboardów, ale od nas z biura nie kojarzę, żeby ktokolwiek je widział na własne oczy – mówi informator z Lasów Państwowych, który urzęduje w warszawskim oddziale. I tu zaczyna się skandal.
Billboardy znalezione w lesie
Informator gazety opisuje, że cała akcja billboardowa to jeden wielki chaos. – Nikt do końca nie miał pewności, jak będą one wyglądać, jak mają zostać posadowione, czy będą dwustronne, jaka będzie ich powierzchnia. Zmniejszono ostatecznie ich liczbę – mówi.
W efekcie nie zdążono z montażem przed końcem kampanii wyborczej, a do spółki Bieszczady we wsi Rabe koło Baligrodu w ostatnim czasie zwieziono mnóstwo stelaży przypominających te do budowy billboardów. Ich liczba szacowana jest na kilkaset sztuk.
–Te leżące w Rabem elementy konstrukcji to symbol „dni ostatnich” obecnego kierownictwa Lasów Państwowych. Moim zdaniem wydawanie pieniędzy na takie rzeczy to wyrzucanie ich w błoto – mówi Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.
Na tym nie kończą się przeboje z kampanią Lasów Państwowych. Dziennikarka „Wyborczej” dostała informację od grzybiarzy, że część ze stelaży do billboardów znajduje się także w Wielkopolsce.