W piątek Mateusz Morawiecki ogłosił, że PiS prowadzi rozmowy koalicyjne z każdą partią, która wykazuje zainteresowanie uczestnictwem w koalicji stabilności. Szkoda tylko, ze odklejony od rzeczywistości Morawiecki nadal nie dopuszcza do swojego malutkiego tępego mózgu, że opozycja nie ma zamiaru prowadzić z PiS-em rozmów koalicyjnych.
POLECAMY: Duda wskazał osobę, która powinna dowodzić armią w przypadku wybuchu wojny
Jeśli zostanie mi powierzona misja tworzenia rządu, postaram się przekonać wszystkich, włącznie z posłami Platformy Obywatelskiej, do wsparcia naszego projektu – powiedział Morawiecki.
Przypominamy, że Duda posumowała w czwartek konsultacje z przedstawicielami komitetów wyborczych i zaplanował pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji na 13 listopada. Prezydent zaznaczył, że istnieją dwie grupy polityczne twierdzące, że dysponują większością parlamentarną i przedstawiają swoich kandydatów na premiera: Mateusza Morawieckiego z Zjednoczonej Prawicy oraz Donalda Tuska z Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy.
W trakcie konferencji prasowej w Brukseli Morawiecki podkreślił, że prowadzą rozmowy koalicyjne z partiami, które pragną współpracować w ramach koalicji stabilności i równowagi, a nie w ramach koalicji opartej na zemście. Podkreślił, że Polska potrzebuje spokoju, stabilności i bezpieczeństwa, nie zaś nielegalnych imigrantów.
Jeśli otrzymam zadanie sformowania rządu, będę dążył do uzyskania poparcia od posłów Platformy Obywatelskiej, ponieważ ważna jest wiarygodność wobec wyborców – dodał skazany za kłamstwa Morawiecki, który wczesniej gdy Tusk był przy władzy, nosił za nim teczkę. Zaznaczył, że są otwarci na współpracę z każdą partią, która dąży do równowagi, spokoju i stabilności, a nie do zemsty. Standardowo pisowski cham skrytykował także program wyborczy Koalicji Obywatelskiej, znanego jako „100 konkretów”, sugerując, że może udowodnić jego niewykonalność, jeśli to będzie konieczne.
Morawiecki również odniósł się do działań Donalda Tuska, sugerując, że próbuje podważyć stabilność sytuacji budżetowej, co według niego wynika z obaw polityków opozycji, że zostaną rozliczeni przez swoich wyborców. Ponadto jak przystało na kłamczucha zapewnił, że nie brakuje środków finansowych i wszystkie obietnice Prawa i Sprawiedliwości zostały uwzględnione w budżecie, podczas gdy w czasach rządów Tuska deficyt budżetowy wynosił prawie osiem procent. Premier podkreślił także, że wyborcy mają prawo oczekiwać od swoich parlamentarzystów działania w kwestii nielegalnej imigracji, zwłaszcza ci, którzy głosowali przeciw niej w referendum.
Jeden komentarz
Ten długiej stracił kontakt z rzeczywistością. Gada do lustra. Może i pije do lustra albo do sufitu. Nic pisiorom nie pomoże. Tak boją się rzeczywistości że gadają z duchami.