Premier Estonii, Kaja Kallas, wyraziła opinię, że Węgry stanowią rosnący problem dla Unii Europejskiej – podała portal The Guardian w czwartek.
Przed spotkaniem przywódców UE w Brukseli, premier Kallas podkreśliła, że sytuacja z Węgrami staje się kwestią wymagającą rozwiązania. Zaznaczyła, że choć wcześniej istniały różnice zdań, to utrzymywano jedność w Unii, jednakże w przypadku Węgier jest to coraz trudniejsze.
POLECAMY: Premier Estonii powiedziała, że nie złoży rezygnacji ze względu na działalność męża w Rosji
Kallas zauważyła również, że UE nie dysponuje wystarczająco skutecznymi narzędziami do przeciwdziałania węgierskiej polityce, wyrażając zdziwienie, że Węgry nadal utrzymują stanowiska niezgodne z większością państw członkowskich i pozostają poza strefą euro, mimo wysokiej inflacji.
W kontekście tych kwestii premier Kallas podkreśliła, że Węgry są wciąż zależne od Unii Europejskiej.
Najwyższy unijny dyplomata odpowiedział na słowa premiera Węgier Viktora Orbána, nikt nie zmusza Węgier do bycia częścią Unii Europejskiej, powiedział Josep Borrell – przekazał w środę portal Forsal.
„Szczerze mówiąc, nie widzę żadnego podobieństwa między sowiecką okupacją Budapesztu a tym, co dzieje się w Berlaymont [budynek w Brukseli, w którym mieści się siedziba Komisji Europejskiej]. Nie widziałem tam ani jednego czołgu. Nikt nie zmusza Węgier do członkostwa w UE” – powiedział Borrell.
Węgierski premier, z okazji 67. rocznicy antysowieckiego powstania na Węgrzech w 1956 roku, wypowiedział się w poniedziałek. Viktor Orbán oskarżył Unię Europejską o próbę zatarcia tożsamości Węgier poprzez narzucanie modelu liberalnej demokracji, który, jego zdaniem, nie jest akceptowany przez Węgrów. Premier wyraził przekonanie, że Bruksela, faktycznie będąca stolicą UE, stosuje wobec Węgier takie metody, które przypominają czasy „sowieckiej dominacji Moskwy” – donosi agencja AP.
“Dziś pojawiają się rzeczy, które przypominają nam czasy sowieckie. Tak, historia czasami się powtarza” – powiedział. “Na szczęście to, co kiedyś było tragedią, teraz jest w najlepszym razie komedią. Na szczęście Bruksela to nie Moskwa. Moskwa była tragedią. Bruksela to po prostu kiepska współczesna parodia” – dodał węgierski premier.
“Musieliśmy tańczyć do melodii, którą gwizdała Moskwa” – kontynuował Orbán. Jak dodał, “Bruksela też gwiżdże, ale tańczymy, jak chcemy, a jeśli nie chcemy, to nie tańczymy”.