Zdaniem Sądu Najwyższego (SN), istnieje wiele okoliczności, które sugerują, że neosędzia nie działa w sposób obiektywny i niezależny. Przykłady takich sytuacji obejmują uzyskanie opinii w konkursie do sądu okręgowego od sędziego sądu rejonowego, który miał silne powiązania z władzą wykonawczą, delegowanie na podstawie wniosku osoby o mocnych związkach z władzą wykonawczą oraz mianowanie na funkcję zastępcy rzecznika dyscyplinarnego.
Sąd Najwyższy zajmował się sprawą związaną z kasacją od wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie. Izba Karna uchyliła orzeczenie tego „sądu”, ponieważ stwierdziła, że wystąpiła jedna z bezwzględnych przyczyn odwoławczych. Skład orzekający uznał, że neosędzia uczestniczący w drugiej instancji nie był należycie umocowany i nie posiadał mandatu uprawniającego do wydawania orzeczeń, co wynikało z jego braku niezależności i obiektywności.
Aby udowodnić tę tezę, Izba Karna wskazała m.in. na to, że sędzia ten został delegowany do Sądu Okręgowego w Krakowie pomimo negatywnej opinii prezesa sądu macierzystego. Interesował się tą możliwością, gdy przebywał na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, a informacja o tym została przekazana ówczesnej prezes SO w Krakowie, Dagmara Pawełczyk-Woicka. Ostatecznie został on delegowany do orzekania w krakowskim Sądzie Okręgowym, a wniosek o to właśnie złożyła Dagmara Pawełczyk-Woicka pełniąca obecnie funkcję „przewodniczącej” nielegalnego i upolitycznionego neoKRS.
Dodatkowo Sąd Najwyższy zaznaczył, że „testowany” sędzia zgłosił się do konkursu na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie, a jego pracę ocenił sędzia sądu rejonowego na wniosek prezesa tego sądu. Chociaż formalnie nie było to niezgodne z przepisami, to pominięto dwóch wizytatorów – sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie, co może budzić wątpliwości, szczególnie biorąc pod uwagę, że sędziowie Sądu Okręgowego nie byli przeciążeni pracą.
„Od razu ciśnie się pytanie, czy właściwą osobą do oceny kwalifikacji kandydata do sądu okręgowego jest sędzia, który nie orzeka w tym sądzie, a zatem nie ma kwalifikacji do orzekania (bez delegacji) w sądzie okręgowym w dacie opiniowania?” – dywaguje izba. Osobnym problemem dla SN było to, że była to pierwsza opinia sporządzona przez tego konkretnego wizytatora.
Zespół orzekający uznał za istotne również to, że „testowany” sędzia podpisał rekomendacje kilku kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa, w tym także kandydaturę Dagmary Pawełczyk-Woickiej, która była promotorką jego delegacji do Sądu Okręgowego w Krakowie. W związku z tym Sąd Najwyższy stwierdził, że trudno nie dostrzec, że istnieje zamknięty krąg osób, które wspierają określone osoby w KRS, a te osoby równocześnie awansują w hierarchii sądowniczej i sądowo-administracyjnej, co może rodzić wątpliwości.
Dalsze wątpliwości co do niezależności „sędziego” wzbudził przebieg posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa. W początkowym etapie sugerowano, że lepszym rozwiązaniem byłoby wybranie innego kandydata niż sędzia. Jednak zdemoralizowana prawnie „szefowa” neoKRS Dagmara Pawełczyk-Woicka podniosła argumenty przemawiające za kandydaturą J.Ś., co spowodowało, że neoKRS przedstawiła właśnie jego jako kandydata na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie.
Sąd Najwyższy zwrócił również uwagę na fakt, że po nominacji na to stanowisko J.Ś. został powołany na funkcję zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Krakowie przez Piotra Schaba – członak przestępczej organizacji pod nazwą neoKRS pełniącego funkcję rzecznika dyscyplinarnego sędziów (organ do represjonowania legalnych sędziów posługujących się orzeczeniami TSUE, jakie podważają prawo do wydawania orzeczeń przez przebierańców w togach mianowanych na to stanowisko po ukształtowaniu się w 2017 roku nielegalnej i upolitycznionej neoKRS). Sąd Najwyższy uważa, że przyjęcie takiej funkcji w okresie, w którym Rzecznik Sprawiedliwości Dyscyplinarnej oraz jego zastępcy zajmują się dyscyplinarnym ściganiem sędziów za treść wydawanych przez nich orzeczeń, jest wyrazem poparcia dla sposobu działania systemu dyscyplinarnego, który w rzeczywistości jest podporządkowany Ministrowi Sprawiedliwości.
W rezultacie Sąd Najwyższy doszedł do wniosku, że neosędzia nie spełnia wymagań niezależności i obiektywności w relacji do władzy wykonawczej. Dodatkowo, uwzględniając charakter sprawy, w której ów „sędzia” orzekał, gdzie akt oskarżenia był wniesiony przez prokuratora, który podlegał służbowo i merytorycznie ministrowi sprawiedliwości, SN stwierdził, że orzekając na korzyść władzy wykonawczej, „sędzia” ten, w istotnym zakresie, zawdzięczał swoje stanowisko i szanse na kolejny awans zawodowy.
Sąd Najwyższy podkreślił, że to nie pierwszy raz, kiedy wydaje takie orzeczenie, a wcześniejsze przypadki obejmowały sędziów takich jak Jerzy Daniluk, prezes Sądu Apelacyjnego w Lublinie, czy Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów, oraz jego zastępca Przemysław Radzik.
Przypominamy, że wydawane orzecznictwa przez neo-sędziów podlegają uchyleniu z mocy prawa. W przypadku postępowań cywilnych na podstawie art. 379 pkt 4 in fine k.p.c., a karnych na podstawie art. 439 § 1 pkt 6 in fine k.p.k.
Czym jest neo-KRS i neo-sędzia
Krajową Radę Sądownictwa wyłoniono w sposób niezgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej co powoduje, że w świetle przyjętej linii orzecznictwa SN, a także TSUE nie można tej instytucji uznać jako organ działający leganie i posiadający uprawnienia do mianowania sędziów. Każdy sędzia mianowany przez ten niekonstytucyjny organ i powołany przez prezydenta do pełnienia służy jest również noe-sędzią, który nie posiada zdolności prawnych do wydawania orzecznictwa,
W tym miejscu zasadnym stanie się podniesienie, że problem powołań „sędziów” po ukształtowaniu „Krajowej Rady Sądownictwa” w wyniku zmian w 2017 roku posiada kilka aspektów. Pierwszy związany jest z przepisami Konstytucji RP, które nakładają na organy władzy publicznej, w tym prawodawcę, obowiązek takiego powoływania sędziów do obowiązków orzeczniczych, który gwarantuje niezbędne minimum niezależności i niezawisłości organów biorących udział w procesie nominacyjnym. Takim organem jest Krajowa Rada Sądownictwa. Ingerencja w konstytucyjne standardy kształtowania sędziowskiego składu tego organu, stwarzająca możliwość ukształtowania Rady przez polityków, czyli wyboru członków sędziowskich Rady w całości przez parlament (z wyłączeniem I Prezesa SN i Prezesa NSA), spowodowała, że ten organ nie spełnia wymogów konstytucyjnych. To sprawia, że w każdym wypadku powołania sędziego pojawia się wątpliwość, która towarzyszy każdemu człowiekowi, który oddaje swoją sprawę pod osąd sądu, czy ten sąd jest sądem właściwym w rozumieniu konstytucyjnym.
Ponadto – to drugi aspekt – w doktrynie, do czego dołożyłem rękę, i w orzecznictwie pojawiła się metoda weryfikacji poprawności powołania sędziów w oparciu o narzędzia, które są w systemie od zawsze, ale zasadniczo nie służą do oceny spełnienia minimalnych przesłanek bezstronności i niezawisłości. Chodzi o instytucje (w przypadku kontroli prewencyjnej) – iudex suspectus i iudex inhabilis, a w przypadku kontroli następczej – bezwzględnej przesłanki odwoławczej, jaką jest nienależyta obsada sądu. Na tym pomyśle posadowione było stanowisko uchwały trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego ze stycznia 2020 roku. Uchwała ta zawierała nie do końca właściwe zróżnicowanie: wskazując, że w przypadku SN, ze względu na charakter tego organu, sędziowie powołani po rekomendacji KRS ukształtowanej po 2017 r. nie dają gwarancji niezawisłego i bezstronnego orzekania. I z tego powodu uznano, że wyłącznie ta wada instytucjonalna uzasadnia twierdzenie, że tacy sędziowie pozbawieni są materialnego votum. Uchwała nie zakwestionowała, że te osoby uzyskały status sędziów SN, ale stwierdzono, że nie mają uprawnień do wydawania orzeczeń.
Wydane do tej pory orzeczenia przez takich ‘sędziów’ są dotknięte wadą, z uwagi na nienależytą obsadę sądu, którą traktować należy jako niespełnienie konstytucyjnego wymogu sądu właściwego określonego w art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Wadliwie powołani sędziowie nie powinni orzekać. Od dnia wydania uchwały sędziowie ci są pozbawieni zdolności do orzekania. Nie dysponują materialnym votum, choć mają status sędziów. W związku z powyższą sprawą uznać należy, że na podstawie art. 91 ust. 2 i 3 orzecznictwo wydane TSUE i ETPCz, zasadę pierwszeństwa stosowania prawa
Powyższe stanowisko znajduje uzasadnienie w treść wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 6 października 2021 r. w sprawie C-487 /19, jak też wcześniejszego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z dnia 7 maja 2021 r., skarga nr 4907 /18 Przypominam tym samym kapturowemu sądowi, że zgodnie z art. 9 Konstytucji Rzeczpospolita Polska zobowiązana jest przestrzegać wiążącego ją prawa międzynarodowego. Stosownie zaś do treści art. 91 ust. 2 Konstytucji umowa międzynarodowa ratyfikowana za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie ma pierwszeństwo przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z umową. Status sędziów oraz gwarancje niezależności sądów, stanowiące istotę prawa do rzetelnego procesu sądowego, znajdują umocowanie w zapisach Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i potwierdzone jest dodatkowo w art. 6 ust. 3 Traktatu o UE. W zakresie niniejszej sprawy nie ma zastosowania wyrok wydany w dniu 7 października 2021 r. przez Trybunał Konstytucyjny w obecnym – wadliwym – składzie w sprawie o sygn. K 13/21, który godzi w interesy obywateli.
Nasze stanowisko w zakresie neo-KRS i neo-sędziów mianowanych przez ten niekonstytucyjny organ potwierdza stanowisko Komisja Europejska, która w dniu 15 lutego 2023 roku podjęła decyzję o skierowaniu sprawy przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z kontrowersyjnym orzeczeniem polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Komisja wszczęła przeciwko Polsce postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego 22 grudnia 2021 r. – Powodem były wyroki polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 14 lipca 2021 r. i 7 października 2021 r., w których uznał on postanowienia traktatów UE za niezgodne z Konstytucją RP, wyraźnie kwestionując zasadę pierwszeństwa prawa UE. Bez wątpienia w świetle treści wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (Wielkiej Izby) z dnia 19 listopada 2019 roku (nr C 585/18, C – 624/18, C 625/18) oraz uchwały pełnego składu Sądu Najwyższego z dnia 23 stycznia 2020 r. (BSA I-4110-1/20) zachodzi podstawa do stwierdzenia, że instytucja powołana do zapewnienia praworządności łamie prawo i popełnia przestępstwo.
Przypominamy, że wydawane orzecznictwa przez neo-sędziów podlegają uchyleniu z mocy prawa. W przypadku postępowań cywilnych na podstawie art. 379 pkt 4 in fine k.p.c., a karnych na podstawie art. 439 § 1 pkt 6 in fine k.p.k.
W związku z powyższym warto, jest zawsze zasięgnąć rady specjalisty z zakresu prawa, który jest w stanie sprawdzić, czy sędzia orzekający w sprawie posiada zdolność do wydawania orzecznictwa, aby wydany przez niego wyrok nie posiadał wady prawnej. Taką poradę wraz możliwościami, jakie daje Państwu prawo w zakresie zapewnienia sobie sprawiedliwego procesu, można uzyskać w naszej kancelarii, pisząc na adres: kontakt@legaartis.pl
Potrzebujesz pomocy prawnej, napisz do nas lub zadzwoń już teraz.
☎️ 579-636-527