Unia Europejska wciąż forsuje konsumpcję owadów w diecie, a europosłowie z partii PiS, pomimo deklarowanego sprzeciwu, zagłosowali „za” podczas ostatniego głosowania w Parlamencie Europejskim. To kolejny przykład sprzeczności.
POLECAMY: Mąka ze świerszcza w produktach Lidla? Klienci żądają wyjaśnień
Rezolucja dotycząca strategii białkowej UE była wielokrotnie krytykowana przez polityków z tzw. Zjednoczonej Prawicy, którzy słusznie podnosili, że Unia próbuje narzucić Polakom jedzenie owadów. W mediach społecznościowych publikowali różne grafiki, prezentując się jako obrońcy polskiej tradycji kulinarnej i krytykując podejście UE jako irracjonalne.
POLECAMY: Rząd Morawieckiego podobnie jak Trzaskowski szykuje Polakom robaczane risotto
Jednakże, kiedy przyszedł czas na głosowanie w Parlamencie Europejskim pod koniec października, europosłowie z PiS zagłosowali „za” – co właściwie nikogo nie zaskoczyło. To kolejny przykład, że w kwestiach unijnych (i nie tylko) rządząca partia mówi jedno, a robi coś zupełnie innego.
Obecnie europosłowie PiS próbują usprawiedliwić swoje głosowanie. Jedni argumentują, że zrobili to „dla dobra” rolników, którzy mogą skorzystać z innych aspektów rezolucji, takich jak niezależność od importu białka. Inni twierdzą, że rezolucja głównie dotyczy wykorzystania białka z owadów w paszach dla zwierząt, a nie w żywności dla ludzi. Patryk Jaki wycofał swoje poparcie, przyznał się do błędu.
A o co w ogóle chodzi z jedzeniem owadów? Unia Europejska zezwala na ich konsumpcję i dodawanie ich do powszechnie spożywanych produktów. Produkty te obejmują wieloziarniste chleby, bułki, batony zbożowe, ciasteczka, herbatniki, przetwory mięsne oraz zupy. Na rynku unijnym dostępne będą również larwy pleśniakowca lśniącego (Alphitobius diaperinus) w formie mrożonej, pasty, suszonej i sproszkowanej. To tylko kilka przykładów.
Celem tego działania jest ochrona przed „globalnym ociepleniem”. Zwolennicy ekologii od dawna postulują zastąpienie tradycyjnego mięsa owadami, ponieważ hodowla zwierząt oraz same zwierzęta wytwarzają duże ilości gazów cieplarnianych. Innymi słowy, hodowla bydła przyczynia się do emisji gazów cieplarnianych, co ma negatywny wpływ na klimat.
W kontekście rosnącej presji na opodatkowanie mięsa, wprowadzenie wyższych podatków, mięso może stać się luksusowym produktem dostępnym jedynie dla zamożniejszych konsumentów, a jedzenie owadów stanie się alternatywą.
– Owadów będzie można używać do robienia aperitifów, przekąsek, w makaronach, czy hamburgerach – zachwalał w rozmowie z „The Guardian” Christophe Derrien, szef International Platform of Insects for Food and Feed – organizacji lobbującej za przerabianiem owadów na żywność i paszę.
I właśnie to serwuje nam Unia Europejska. Przy wsparciu europosłów PiS.