W poniedziałek rozpoczęła się blokada dostępu do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Korczowej. Przyczyną tej blokady jest protest polskich przewoźników, którzy wyrażają swoje niezadowolenie z „uprzywilejowanej pozycji” ukraińskich firm przewozowych, jak to określają ich przedstawiciele. Protestujący zapowiadają, że akcja ta będzie kontynuowana aż do osiągnięcia swojego celu.
Asp. szt. Anna Długosz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu, poinformowała, że zablokowany został fragment drogi prowadzący do miejsca postoju samochodów ciężarowych, które oczekują na przekroczenie granicy. To oznacza, że kierowcy ciężarówek napotykają na poważne utrudnienia w dostępie do przejścia granicznego, co może prowadzić do opóźnień w przewozach towarów i generować straty dla przedsiębiorców.
Policja radzi kierowcom korzystanie z przejścia w Medyce
Kierowcy samochodów osobowych, udający się do przejścia w Korczowej, mogą bez przeszkód dostępować na to miejsce – podkreśliła.
Aktualnie protestujący wyrażają swoją dezaprobatę poprzez umożliwienie jednej ciężarówki na godzinę przekroczenia granicy.
Asp. szt. Długosz podkreśla, że funkcjonariusze policji starają się poinformować kierowców ciężarówek, zmierzających na Ukrainę, o alternatywnym przejściu granicznym w Medyce, gdzie obecnie nie ma żadnych protestów ani blokad.
Przedstawiciele polskich przewoźników, którzy zorganizowali obecną blokadę, zwracają uwagę na ich zdaniem niesprawiedliwy i dyskryminujący system kolejkowy, który sprawia trudności kierowcom ciężarówek z Polski.
- Czas oczekiwania na rejestrację kierowcy wynosi aż 12 dni, co powoduje, że nie możemy opuścić obszaru Ukrainy. Na przykład, jeśli polski kierowca zmierza do Kijowa, podróż ta zajmuje mu maksymalnie dwa dni, a potem musi czekać aż 10 dni, aby móc wrócić. Mówimy tutaj o sytuacji, gdy pojazd przemieszcza się na pusto, bez załadunku na naczepie – wyjaśnia działanie systemu Tomasz Borkowski, inicjator blokady w Korczowej, cytowany przez Legaartis. Jego argumentacja zakłada, że ukraińscy kierowcy nie muszą przechodzić przez tak długie oczekiwanie.
Protestujący dążą do stworzenia odrębnej kolejki dla ciężarówek, które wracają z Ukrainy bez ładunku. W tej dedykowanej kolejce odprawy mieliby przebiegać szybciej, ponieważ nie mieliby ładunku do sprawdzenia.
Licencja transportowa tylko dla przewoźników z UE?
Protestujący domagają się kilku kluczowych zmian, w tym wprowadzenia licencji komercyjnych dla ukraińskich firm transportowych, ale z pewnymi wyłączeniami, takimi jak przewóz pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego. Jednocześnie żądają natychmiastowej blokady tzw. licencji transportowej dla firm spoza Unii Europejskiej. Ich argumenty opierają się na przekonaniu, że polskie firmy transportowe nie są w stanie konkurować z przedsiębiorstwami z krajów wschodnich.
Protestujący zauważają, że na rynku polskim pojawiło się wiele firm, których kapitał pochodzi spoza Unii Europejskiej, w tym z Białorusi, Rosji, Ukrainy, Turcji i Gruzji. Te firmy stanowią dla rodzimych przedsiębiorstw transportowych znaczną konkurencję, a dodatkowo budzą podejrzenia, ponieważ przypuszczalnie przynoszą gotówkę z źródeł, które nie są jasne.
Organizatorzy blokady podkreślają, że białoruskie firmy często zatrudniają Białorusinów na umowy śmieciowe lub w niepełnym etacie, co naraża pracowników na nieuczciwe warunki zatrudnienia. Ponadto wskazują, że firmy z Ukrainy są w stanie oferować znacznie niższe ceny usług transportowych, ponieważ nie muszą spełniać tak rygorystycznych wymogów, jak polskie firmy. Protestujący podkreślają również, że brakuje kontroli nad źródłami kapitału tych firm i że często zachodzi wzajemne przenikanie się kapitału między różnymi przedsiębiorstwami, co sprawia, że nie można w prosty sposób rozróżnić kapitału ukraińskiego od rosyjskiego czy innego. W związku z tym, ich postulaty skupiają się na wprowadzeniu nowych regulacji, które zabezpieczą interesy krajowych przedsiębiorstw transportowych i zagwarantują uczciwą konkurencję na rynku.