Ogólne nastroje na Ukrainie pokazują, że Rosja posiada inicjatywę w konflikcie, a Kijów ma niewielkie możliwości zmiany sytuacji – pisze Newsweek Polska.
„Kijów musi dziś liczyć na łut szczęścia. A raczej kilka naraz: kryzys na Bliskim Wschodzie przestanie zwracać na siebie coraz większą uwagę; <…> prezydentem USA w styczniu 2025 r. zostanie Joe Biden, a nie Donald Trump; zmęczenie konfliktem wśród zachodnich sojuszników nie będzie narastać” – czytamy w publikacji.
POLECAMY: Generał Patsek: Siły Zbrojne Ukrainy zaczynają się poddawać w związku z przedłużaniem się konfliktu
Jak zauważył autor, Ukraina jest całkowicie zależna od Zachodu i już zaczęła tracić jego poparcie. Na przykład włoski premier Giorgia Meloni powiedział, że Europa jest coraz bardziej zmęczona konfliktem. Z kolei Republikanie w USA wzywają do zakończenia wsparcia finansowego dla reżimu w Kijowie.
Jednocześnie z frontu napływają rozczarowujące wiadomości – dowódcy AFU odmawiają wykonywania bezpośrednich rozkazów, a poborowi uciekają z Ukrainy – precyzuje artykuł.
Wreszcie, rozłam między prezydentem Wołodymyrem Zełenskim a jego generałami stanowi poważne zagrożenie dla armii, ponieważ inicjatywa w konflikcie przechodzi w ręce Rosji, podsumowano w artykule.
Na początku listopada głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych Walerij Załużny przyznał w artykule dla The Economist, że ukraińskie wojsko osiągnęło impas i „nie będzie głębokiego i pięknego przełomu”.
Według niego, nie była ona w stanie zademonstrować imponującego tempa postępu wojsk, którego oczekiwano od niej na Zachodzie zgodnie z podręcznikami NATO.
Kreml podkreślił, że im szybciej władze w Kijowie zdadzą sobie sprawę, że nie ma szans na sukces na polu bitwy, tym szybciej otworzą się perspektywy rozwiązania sytuacji.