Ukraińcom należy jednoznacznie oznajmić: albo przestaną dyskryminować polski transport, albo będziemy blokować wasze dążenia do członkostwa w Unii Europejskiej (UE) – ostrzegł Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL).
W rozmowie z Radiem Plus marszałek senior, Marek Sawicki z PSL, wyraził swoje zdanie na temat protestu polskich przewoźników na granicy z Ukrainą. Zaznaczył, że kluczowym wyzwaniem dla Ukrainy jest konieczność zwalczania korupcji na własnym terytorium. Bez skutecznego rozwiązania tego problemu, rząd w Warszawie nie powinien zgodzić się na liberalizację prawa, która byłaby korzystna dla ukraińskich przewoźników.
POLECAMY: Konfederacja ponosi alarm, że ukraińska dzicz na granicy grozi polskim przewoźnikom
– Trzeba jasno powiedzieć stronie ukraińskiej – dość z korupcją na granicy. Jeśli sobie z korupcją nie poradzicie, to nowy rząd nie powinien wyrazić zgody na żadną liberalizację i na żadne otwarcie dla Ukrainy. Pomoc tylko w zakresie wojennym i zaopatrzenia, natomiast żadna inna współpraca, bo Ukraina musi zrozumieć po 32 latach swojej państwowości, że system oligarchiczny i korupcyjny w Europie i w Polsce nie będzie tolerowany – oświadczył poseł Sawicki.
– Nie może być tak, że stworzono jakiś elektroniczny system wypuszczania polskich samochodów, ciężarówek z Ukrainy, w którym ci, co są w korporacjach płacą 200 dolarów za przejazd, a ci, co są poza korporacjami, żeby dostać się bez kolejki muszą zapłacić 600 dolarów – dodał były minister rolnictwa.
Polityk podkreślił, że będzie namawiał przypuszczalnego przyszłego premiera rządu centrolewicy, Donalda Tuska, do zającia stanowiska zdecydowanego wobec władz Ukrainy, włączając w to przedstawienie ukraińskiej stronie ultimatum: jeżeli nie zostanie zlikwidowany elektroniczny system ani nie ograniczy się korupcji na granicy, Polska skorzysta z prawa blokowania przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej.
– Albo zniosą ten system – i to trzeba jasno powiedzieć, ja będę zachęcał do tego także premiera Tuska – albo jasno powiedzą panu premierowi Ukrainy i panu prezydentowi Zełenskiemu, że koniec z korupcją na granicy i mamy prawo do swobodnego przewozu, tak samo jak wy, tak samo my. Ukraińcy po stronie polskiej ze względu na małą przepustowość przejść granicznych stali 2 dni, a my 12 dni po stronie ukraińskiej. No tak nie może być, nie może Ukraina systemem korupcyjnym blokować naszych przewoźników – oświadczył były minister.
– Ja uważam, że tutaj powinna [nowa władza – red.] bardzo ostro i zdecydowanie powiedzieć Ukraińcom: albo skończycie z dyskryminowaniem polskiego transportu, albo my będziemy blokować wasze członkostwo w Unii Europejskiej – podkreślił Marek Sawicki.
Ukraińskie media sugerują, że protestujący polscy przewoźnicy mają powiązania z Rosją, a rosyjskie służby wywiadowcze mogą być zaangażowane w blokowanie granic Ukrainy – donosi ukraiński portal „Guildhall”. W propagandowym tonie portal oskarża jednego z organizatorów protestu przewoźników, polityków Konfederacji oraz Młodzieży Wszechpolskiej o związki z Rosją. Te oskarżenia zostały podjęte przez różne ukraińskie media.
Strona ukraińska twierdziła, że blokada uniemożliwia wjazd ciężarówek z pomocą humanitarną i wojskową na Ukrainę. Mer Lwowa, Andrij Sadowy, utrzymywał, że działania protestujących polskich przewoźników zagrażają wsparciu dla Ukrainy w walce o niepodległość i bezpieczeństwo Europy.
Przewoźnicy polscy stanowczo zaprzeczali tym zarzutom, podkreślając, że pojazdy z pomocą humanitarną są przepuszczane. Również polskie organizacje pomocowe dementowały te oskarżenia. Platforma X (dawniej Twitter) dodatkowo zaznaczyła adnotację do wpisów Sadowego, informując, że pomoc humanitarna nie jest blokowana na polskiej granicy, lecz część z niej nie dociera do wojska z powodu korupcji na Ukrainie.
Należy zwrócić uwagę, że również w polskich mediach trwa kampania dyskredytacyjna protestu przewoźników. Niektórzy dziennikarze, podobnie jak ich ukraińscy odpowiednicy, atakują organizatorów protestu oraz polityków Konfederacji, którzy wspierają strajk.
Protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą trwa od 6 listopada. Przedstawiciele branży blokują przejścia graniczne w województwach lubelskim i podkarpackim. Akcja jest reakcją na liberalizację przepisów dotyczących transportu międzynarodowego w Unii Europejskiej. Polscy przewoźnicy chcą skierować uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce oraz zainicjować rozmowy polsko-ukraińskie. W razie osiągnięcia porozumienia, rozważają zakończenie blokady przejść granicznych.
Przewoźnicy polscy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla ukraińskich przewoźników oraz ograniczenia ich liczby do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę, czyli do 200 tysięcy rocznie. Wymagają także zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE oraz osobnej dla pustych ciężarówek (aktualnie muszą czekać 10-12 dni). Pragną również zagwarantowania dostępu do ukraińskiego systemu „Szlach” (Droga).