Ambasadorowie krajów bałtyckich w Warszawie wyrazili niezadowolenie wobec polskiego rządu w związku z blokadą ukraińskich przewozów towarowych przez polskich przewoźników.
POLECAMY: Polscy przewoźnicy rozważają zaostrzenie protestu na granicy z Ukrainą
Estońskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że kwestia ta była wielokrotnie poruszana w relacjach z Polską. „W Warszawie, w Ministerstwie Infrastruktury [Polski], odbyło się spotkanie démarche z udziałem ambasadorów krajów bałtyckich”, powiedziała Brita Kikas, rzeczniczka estońskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, cytowana we wtorek przez estońskiego nadawcę publicznego ERR.
POLECAMY: Litwa, Łotwa i Estonia bronią interesu „eurokołchozu” i Ukrainy w sporze polskich przewoźników
W terminologii dyplomatycznej démarche oznacza apel jednego rządu do innego rządu o zwrócenie na coś uwagi, często wyrażający protest z propozycją konkretnych działań. „Szanujemy prawo [polskich] kierowców ciężarówek do protestu. Niestety, doprowadziło to do trudnej sytuacji, powodując problemy dla innych przewoźników i dodatkowe wyzwania dla ukraińskiej gospodarki. Podnosimy tę kwestię w rozmowach z Polską i mamy nadzieję, że dzięki współpracy Polski, Ukrainy i Komisji Europejskiej w najbliższej przyszłości uda się znaleźć rozwiązanie” – dodał Kikas.
“Minister spraw zagranicznych [Estonii] Margus Tsahkna rozmawiał z byłym Ministrem Spraw Zagranicznych Polski Johannesem [tak w oryginale – w rzeczywistości Zbigniewem] Rauem. Ponadto w najbliższej przyszłości planowana jest wizyta nowego ministra spraw zagranicznych Polski w Tallinie, gdzie z pewnością kwestia ta zostanie omówiona” – zapewniła Kikas.
Kolejne protesty ze strony państw bałtyckich dotyczące stanowiska Polski w sprawie ukraińskich przewoźników stają się coraz bardziej widoczne. Polska, popierana przez Bułgarię, Słowację i Węgry, dąży do przywrócenia systemu specjalnych zezwoleń na przewozy realizowane przez ukraińskich przewoźników na arenie Unii Europejskiej. W tym kontekście Warszawa wystąpiła z wnioskiem o zwołanie wspólnego komitetu ds. transportu Unii Europejskiej i Ukrainy. Jednak, jak informowaliśmy we wtorek, Komisja Europejska postawiła ultimatum, stwierdzając, że posiedzenie odbędzie się tylko w przypadku zniesienia blokad wprowadzanych przez polskich przewoźników na granicy z Ukrainą.
Należy zaznaczyć, że nie tylko biurokraci z Unii Europejskiej, lecz także Niemcy, Holandia oraz państwa bałtyckie – Litwa, Łotwa i Estonia, wyrazili sprzeciw wobec stanowiska Polski w tej sprawie.
Protesty polskich przewoźników nad granicą trwają od 6 listopada. Przedsiębiorcy z Polski wyrażają niezadowolenie z nierównego dostępu do ukraińskiego rynku w porównaniu do przywilejów udzielanych przewoźnikom z wschodu w Polsce. Ich główną kwestią jest zniesienie wymogu uzyskiwania zezwoleń na działalność transportową dla ukraińskich firm, przy jednoczesnym utrzymaniu tego obowiązku dla polskich przedsiębiorstw na Ukrainie. Dodatkowo zauważają, że ukraińskie firmy są zwolnione z pewnych regulacji związanych z normami unijnymi. Protest manifestuje się poprzez blokowanie i utrudnianie ruchu ukraińskich ciężarówek, jednakże wsparcie militarno-humanitarne nie jest objęte tymi działaniami.
Ukraina jednoznacznie potępia protest na granicy, argumentując, że cierpią na nim ukraińscy kierowcy zmuszeni do długotrwałego oczekiwania w kolejkach, a blokada szkodzi gospodarce kraju. Oskarża polskich protestujących o utrudnianie dostępu do pomocy humanitarnej i wojskowej, choć te zarzuty są kategorycznie odrzucane zarówno przez protestujących Polaków, jak i obserwatorów na miejscu. W przestrzeni publicznej na Ukrainie pojawiają się otwarte oskarżenia o działania polskich przewoźników w interesie Rosji lub rzekomej współpracy z rosyjskimi służbami. Również w Polsce podobne tezy pojawiają się głównie wśród społeczności ukraińskiej oraz w radykalnych kręgach proukraińskich, w tym u niektórych dziennikarzy.
Warto przypomnieć, że współorganizator protestu, Rafał Mekler, został umieszczony na „czarnej liście” ukraińskiej organizacji Myrotworec, której celem jest ściganie „wrogów Ukrainy” i podejrzewanej o nieoficjalne powiązania z ukraińskimi służbami. Na liście tej znajduje się również poseł Braun oraz prezeska fundacji „Wołyń Pamiętamy” Katarzyna Sokołowska.
POLECAMY: Poseł Grzegorz Braun wpisany przez ukraińską organizację terrorystyczną na listę „wrogów Ukrainy”